31 października 2017

II kwarta


RAPTORS(4-2) @ BLAZERS(4-3) 99:85


TrailBlazers zagrali najgorszy mecz w sezonie, jeden z najgorszych jakie widzieliśmy i zdecydowanie najgorszą swoją druga kwartę, gdzie zdobyli najmniej w historii 6 punktów i jeden rzut celny z gry, na 5 s przed końcem kwarty... Wynik był przesądzony do przerwy i tylko masochiści (i reporter...) oglądali  druga połowę. Oglądaliście? Portland zagrali lepiej, wygrali drugą połowę, szarpał i bił Lillard (jak na lidera przystało - 36 pkt), ale odrobić stratę było niemożliwe. Raptors po prostu wykonywali ze spokojem swoje zadania i głównie w defensywie zrobili blejzersom misz-masz w głowach. Dlatego Stotts pokazał na konferencji swe oblicze...


Początek na to wcale nie wskazywał bo PTB grali skutecznie w ataku i nawet wyśmienity DeRozan, ćwiczący niemiłosiernie ospałego Harklessa, nie był w stanie pokonać ich w pierwszej kwarcie. Blazers grali pick&roll, ścięcia ze skrzydeł, w obronie po dwóch szybkich faulach Moe, Evan Turner zaczął w końcu przeszkadzać DeRozanowi. Lillard grał obronę blokując i przechwytując piłki. Sztab trenerski z Toronto rozpracował ruchy McColluma, bo ten wciąż był blokowany przy swoich floaterach. To nie rokowało dobrze juz na samym początku, ale prawdziwy Halloween przyszedł do Portland zaraz tylko jak na parkiecie pojawili się rezerwowi.

To chyba największy błąd Stottsa w układaniu rotacji, żeby dać prowadzić piłkę CJ-owi a na ławce w tym samym momencie  trzymać Lillarda, Turnera i Napiera, czyli wszystkich graczy drużyny potrafiących kozłując rozgrywać. McCollum kozłuje tylko po to by rzucać, a gdy nie może, jest koniec akcji. Tyle strat w tym meczu popełnili zawodnicy Portland po prostu kozłując piłkę tylko po to, by obrońcy mogli im ją wyjąć z rąk...Nie rozumiemy chyba do końca tej rotacji - Napier wszedł na boisko dopiero wtedy, gdy wrócił na nie Lillard. Tylko że drużyna potrzebowała rozgrywającego wcześniej.

Widzieliśmy mizerię strzelecką drużyny i w zasadzie nie ma się co rozpisywać, bo po prostu nic nie wpadało. Zawodnicy wyglądają na zmęczonych skoro nie trafiają nawet prostych lay-upów pod koszem. A może trenują tylko zespołową obronę? Najlepsze w tym to, że już drugi raz tak słabej kwarty zagrać po prostu nie mogą.

Rezerwowi tak chwaleni (większość meczy wygrywali ze swymi oponentami) dziś polegli z kretesem, cegląc na potęgę. Cóż, nie zawsze (albo raz w roku) ma się taki występ jak Connaughton w meczu otwarcia.  To weszło, wsysało się pomału do głów wszystkich zawodników, taka niemoc, i powrót liderów ww tej kwarcie nic nie zmienił. Jak nie idzie, to do końca. W przerwie trenerzy wykonali na pewno dużą pracę mentalną, Lillard pokazał, że to on jest prawdziwym liderem i wynik ostatecznie nie wygląda tak tragicznie jak mogło być. 

Teraz PTB mają powody, by spiąć się na następny mecz i odkuć na rywalach. Padło na Jazz, którzy u siebie jeszcze nie przegrali. Jeśli Nutki zaprezentują swą mistrzowską obronę (a zaprezentują) to TrailBlazers muszą pokazać swą mistrzowską egzekucję. W końcu każdy team u siebie przegrać musi...

17 komentarzy:

  1. Behemot12:33

    Przynajmniej relacja dobra.

    OdpowiedzUsuń
  2. To już się robi po prostu nudne. Twarzą tego zespołu jest Batum i Aminu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12:43

    W sumie też oglądałem cały mecz.
    To co mi się podobało:
    - walka w obronie - nie zawsze wychodziło ale widać że się chciało
    - Lillard tym razem sporo szalonych rzutów mu wchodziło, nawet za "4 punkty". Ale najważniejsze w jego przypadku jest to, żeby czuł kiedy może poszaleć, a kiedy jednak lepiej się dzielić piłką, bo nie idzie
    To co mi się nie podobało:
    - Scotts - idealna IV kwarta aby dać pograć zmiennikom, czy nawet debiutantom, cały czas 15 - 20 punktów do tyłu. Co robi trener; dusi pierwszą piątkę do syreny wierząc że może w tym jednym na 20 przypadków uda się odrobić 15 pkt w 5 minut. Się nie udało, więcej takich akcji i fizycznie zrujnuje ważnych zawodników w meczach, których i tak nie wygramy. Trzeba wrzucić więcej racjonalizmu, mniej emocji. Dodatkowo raz wpuszczę Caleba, raz Collinsa w drugiej kwarcie na 5 minut.
    McCollum - jak dla mnie nie powinien być na boisku bez rozgrywającego, czyli tak jak w relacji Clyde'a. Wybierali mu piłkę jak dziecku.
    Nurkic - czyżby brakowało kg? chciał być szybszy, a wygląda na to, że próbuje manewrów, które mu dobrze wychodziły jak był większy. Dobrze że Davis dobrze radzi sobie na 5 (biorąc fakt że to zmiennik oczywiście)
    Generalnie zaważyła II kwarta, a potem przespał Scotts, który jak nie zadziałał pościg w III kw i części IV kw. powinien zacząć rozsądniej gospodarować siłami liderów i ogrywać naszą podobną szeroką ławkę.
    ArtBi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy14:04

      Zdwcydowanie masz racje-Stotts zle gospodaruje rotacja.W takim meczu jak ten powinien pozwolic grac rezerwom...

      LaMarcus

      Usuń
  4. A wschód leje zachód na potęgę.Phila,NY,Charlotte,Orlando,wczoraj Detroit...

    OdpowiedzUsuń
  5. bez Meyersa ta drużyna nie istnieje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Legenda wróci to pozamiata

      Ja jestem jak Stotts. Na 5minut przed końcem i tak liczyłem że wygramy,)

      Usuń
    2. Anonimowy14:57

      ja też miałem krótki przebłysk. Był taki moment, że było -11 i byliśmy w posiadaniu. Niestety dwie złe akcje i wróciło do -15. Generalnie tak jak mi się wydaje i napisałem takie powroty to tak jak 1:20.
      ArtBi

      Usuń
  6. Anonimowy13:22

    Jeszcze Boston pojechali (naszą) LaMę.
    {RCRU READY?}

    OdpowiedzUsuń
  7. pdxpl13:57

    po takim meczu ten następny jest jeszcze bardziej interesujacy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy też powiedzieć dlaczego ten mecz może być mniej intersujący. Liczymy na to, że zespół wyjdzie przebudzony. Dame rzuci 50, Nurk 30. Bardziej prawdopodobne, że jednak dostaniemy w dupę.
      Nieinteresujące zaczyna być to, że oglądamy ten schemat od bardzo dawna. Ten samolot nie poleci, unosi się tylko na chwilę.

      Usuń
    2. pdxpl19:47

      po II kwarcie z TOR mam mieco mniej wygorowane oczekiwanie niż Dame-50, Nurk- 30, wystarczy mi 1pkt wiecej niż UTAh.

      Usuń
  8. Anonimowy18:46

    Tez obejrzalem caly mecz z nadzieja, ze ich jeszcze dojadą, wiec tutaj Stottsa moge jakoś usprawieliwic. Za to wkurzył mnie tym ze nie zagral wiecej Calebem bo mocno cieniowalismy w obronie na pomalowanym. Takze zauwazylem ze Nurk strasznie miesza w ataku i obronie, czesto zostawia swoje krycie i biegnie np do rozgrywajacego, a w tym czasie nie ma komu bronic pod koszem. W ataku zbiega daleko od kosza, zamiast szukac blizej czystej pozycji. Ztawia tez zaslony ze zlej strony. Z taka gra to on nigdy nie bedzie nasza trzecia opcja.

    Blazermaniac

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy19:28

    Zdecydowanie potrzeba nam jakości pod koszem. Oczywiście jeśli interesuje nas gra wyżej niż 1 czy nawet 2 runda PO. Na oceny przyjdzie jeszcze czas, ale na pewno pieniądze trzeba wydawać mądrzej, a jak dużo płacić to za jakość - bo "kwiatki" i zapychanie salary jak Legenda, szczęśliwie wytransferowany Crabbe, czy Turner (dobry ale za połowę tego co zarabia)nie wypchną nas wyżej. Ja osobiście brałbym Kuzyna po sezonie, jak będzie chciał przyjść - bo wolę zaryzykować i mieć szansę być Contenderem z możliwością rozpieprzenia organizacji od środka, niż bić się 10 raz z rzędu o 7-8 miejsce na zachodzie.
    ArtBi

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy05:00

    Frajerzy i tyle mam dość oglądania najbardziej debilnie grającej drużyny NBA Szkoda nerwów i zawalonych nocek Ponad 20 lat jestem kibicem PTB ale nawet kubek kawy by się wkurwił jak by to oglądał Szkoda gadać brak mi słów kolejny wygrany mecz przegrywają na swoje życzenie Trener musi być zmieniony i to szybko (patrz Phoenix)

    OdpowiedzUsuń
  11. PrzemoW16:59

    Zaczynam sie po woli z tym zgadzać... co za frajerskie pezegrane i złe zarządzanie rotacją zespołu :(

    OdpowiedzUsuń