1 stycznia 2018

Podsumowanie miesiąca- XII/2017


W grudniu koszykówka Portland Trail Blazers wyglądała jeszcze gorzej niż w pierwszych dwóch miesiącach rozgrywek. Tylko 5 wygranych, na ogół z nie najsilniejszymi rywalami. Portland nadal przesadza z gościnnością w Rose Garden, gdzie drużyna przegrywa seriami. Przykre porażki z Pelicans, Timberwolves, Nuggets, czyli bezpośrednimi konkurentami do walki o playoffs. W starciach z potęgami w stylu Warriors, Rockets czy rezerwami Spurs Blazers, co najwyżej otarli się o sukces. Jakby smutków było mało, pod koniec miesiąca dotarła wieść o odejściu Belli. W tym wszystkim katastrofa komunikacyjno-budowlana, która dotknęła posiadłość Evana Turnera wyglądała zaledwie na przykry incydent.
Wkraczając w nowy rok, antydepresantów szukamy w postawie Shabazza Napiera, który bardzo udanie zastąpił kontuzjowanego Lillarda, przebłyskach dawno niewidzianej formy Moe Harklessa i zaskakująco obiecującym pomyśle Terry'ego Stottsa z używaniem w tym samym czasie i miejscu pary Davis-Collins. I kiedy zespół zaczął zbierać pierwsze owoce tych zmian- zwycięstwo z silnymi 76ers, w ostatnim meczu roku przyszedł kompromitujący występ w Georgii. Można się pocieszać, że rok temu o tej porze mieliśmy o jedną wygraną mniej.  Jakie wyniki, takie pocieszania.  



W
liczbach



BILANS: 23OBRONA:4ATAK:27STEALS:23
5-8102102.16.9
ZBIÓRKI: 7ASYSTY:30BLOKI: 5STRATY:18
44.918.15.314.7
FG%za2:9FG%za3: 12FG%: 27FT%:8
56.436.844.379.4




krytyka 
zewnętrzna




W tym miesiącu zapraszam na rozmowę z Mateuszem Babiarzem kibicem NBA, fanem San Antonio Spurs. Jeśli jesteście obecni na tt, a z jakiś powodów nie śledzicie Mateusza, zróbcie to jak najszybciej


Grzegorz Parzych: W grudniu wrzuciłeś na tt następujący komentarz: "Ale ci TrailBlazers są beznadziejnie miałcy". Mógłbyś wyjaśnić  co miałeś konkretnie na myśli?
 
Mateusz Babiarz: NBA oglądam zwykle pod paroma kątami. Najpierw mam względy czysto estetyczne - czy gra danego zespołu mi się podoba. W końcu to rozrywka, więc nie ma sensu tracić dwóch godzin z dnia na coś po czym bolą oczy. Po drugie interesuje mnie aspekt menedżerski - tego w jaki sposób drużyny są budowane zarówno w perspektywie krótko jak i długoterminowej. Najkrócej - każdy GM chce osiągnąć sytuację, w której jego zespół może wygrywać teraz, ale być też konkurencyjnym w przyszłości przy tym nie paląc pieniędzmi właściciela w piecu. No i na końcu mam aspekt fantasy NBA na równi z tym, gdzie jest sufit danego zespołu. 
Przechodząc do TrailBlazers. Ich gra jest bardzo przewidywalna. Nie widzę postępu w realizowaniu zagrywek, ani nowych rozwiązań. W zasadzie w każdym momencie ja, jako laik wiem co się będzie działo. Dlatego mądre drużyny wychodzą przeciw PTB z prostymi założeniami taktycznymi - przechodzimy nad zasłonami u Lillarda, pod u McColluma i nie faulujemy Nurkicia + gdy jest możliwość to możemy ich podwajać by pokonać nas próbowali pozostali. I co? I... wystarczy. Dobrym tego przykładem był mecz z pół-rezerwowymi Spurs. Dodatkowo rotacje Stottsa nie pozwalają graczom spoza Big Three złapać jakiegokolwiek rytmu - więc poza ich heroizmami pozostaje liczyć na przypadkowe eksplozje jak 23 punkty Napiera z Sixers, 22 punkty Harklessa z Lakers, czy Aminu który raz na kwartał przypomina sobie jak się trafia czyste trójki.
Nie podoba mi się też ich sposób budowania drużyny. Co prawda Crabbe'a już zrzucili, ale wciąż mamy np. 3 x 17 mln $ Turnera, 3 x 10 mln $ Harklessa czy 3 x 10 mln $ Leonarda, a to wszystko w kontekście wygasającej umowy Nurkicia. Wśród graczy, których by można wymienić połowa nie ma wartości bo gra zbyt słabo (zbyt krótko, zbyt sporadycznie, zbyt nerwowo...), a druga ma niewymienialne umowy. 
To wszystko sprowadza się do tego, że PTB zostali drużyną środka tabeli (4-6 gdy są zdrowi, 6-8 gdy pojawiają się kontuzje) - za dobrą by tankować, za słabą by regularnie wygrywać. Są takimi 76ers w wersji 2.0 (Sixers sprzed "The Process", gdy grali dla nich Iguodala, Holiday, Turner, Brand i Young) - niby fajni, niby wygrywali mecze w RS, ale w PO zawsze brakowało. Potrzeba było dużo odwagi w Philly by to rozwalić i gwarancji na to, że zaczną wygrywać więcej spotkań niż wówczas wciąż nie ma. Ale są teraz "jacyś", a to bycie "jakimś" ma dużą wartość dla kibiców. Daje tożsamość.
Wytłumacz mi jedno - dlaczego Stotts gra ostatnio Turnerem w pierwszej piątce, gdy to jest gracz, który wartość pokazuje dopiero z piłką w rękach (a tej przy Lillardzie i CJ-u obok zbyt długo mieć nie będzie)? I jednocześnie drugie pytanie - czy Terry porzucił już na dobre pomysł grania bardziej tradycyjnym silnym skrzydłowym obok Nurkicia?

GP: Obie poruszone przez Ciebie kwestie łączy nieustanne poszukiwanie przez Stottsa optymalnego zestawienia. Wielość line-upów, które zastosował w tym sezonie trener Blazers nie jest tylko pochodną kontuzji( Nurkić, Aminu, Lillard), ale przede wszystkim słabą formą większości graczy. Turner gra w s5, bo bardzo rozczarowuje Harkless. Próbowany jako small forward Layman nie stanowi alternatywy. Nieregularny strzelecko Aminu tez słabo pasuje do tej pozycji. Wypadałoby , aby silny skrzydłowy też groził rzutem z dystansu. Tymczasem ani Vonleh, ani rookie Swanigan nie są w tym specjalistami. Meyers Leonard? najwięksi zwolennicy jego talentu stracili nadzieje. Ostatecznie Stotts miota się miedzy niskimi ustawieniami z trójka Lillard-CJ- Napier, a ostatnimi -efektywnymi próbami- grania duetem Collins-Davis. Ale brakuje w tym wszystkim cierpliwości, regularności. Gra wygląda w wielu miejscach dość nieporadnie, a przecież z niewielkimi zmianami jest to zespól ludzi, grający ze sobą 3 rok.  W konsekwencji zamiast oczekiwanego postępu mamy co najwyżej stagnację.
Właśnie, jak wyjść z przeciętności, o której wspominasz, unikając ordynarnego tankowania?

MB: Gdyby to było takie proste, to pewnie nie pisałbym tego z mieszkania we Wrocławiu, tylko z apartamentowca w Portland :)
Pewnie standardową odpowiedzią na takie pytanie byłoby odpalenie Trade Machine i wymyślenie dlaczego któraś drużyna chciałaby uwierzyć w potencjał graczy, w których w Oregonie nie wierzą. 
Ale ja jestem zwolennikiem innego podejścia - internal development. Moim zdaniem talent w tym zespole jest, ale brakuje konsekwencji w jego prowadzeniu. Patrząc z boku wygląda to trochę tak, jakby nad Stottsem wisiał topór z napisem "win now" i stąd szamotanina w rotacji. A umówmy się, w tym sezonie (i w następnym pewnie też) nie mają szans na tytuł, bo jest przynajmniej kilka zespołów, które są zdecydowanie dalej na krzywej wzrostu. Wobec tego chciałbym, by np. postawiono na Leonarda / Swanigana na pozycji silnego skrzydłowego, albo do powrotu do gry z Aminu na czwórce i Harklessem na trójce (widać, że zapadka w głowie mu w końcu zaskoczyła w dwóch ostatnich meczach - teraz potrzebuje tylko konsekwentnych minut). Tylko, żeby nie odbyło się to na zasadzie 3-4 mecze + zmiana po pierwszym błędzie. Niech dostaną jasny przekaz - wierzymy w was, teraz czas na pokazanie czy chcecie być częścią tej drużyny. Dodatkowo stabilizacji potrzebuje ławka i wzorem dla Terry'ego powinno być to co w Toronto robi Casey - tam piątka zmienników, która wcale nie ma więcej talentu na papierze powoduje panikę wśród rywali. Dlaczego tak nie miałoby być z zestawieniem Napier - Connaughton - Turner (point forward) - Davis - Collins. Czy rzeczywiście jest taka dysproporcja między nimi a piątką VanVleet - Wright - Powell - Siakam - Poeltl? No właśnie.
Jeśli TrailBlazers skończą przez to ten sezon z bilansem w okolicach 50% to co z tego? Teraz się szamoczą i mają 18-16, żaden gracz poza Big Three nie czuje się pewnie i żaden nie ma wartości w wymianach. A wystarczy, że z 12 graczy w składzie zaskoczy połowa i razem z Lillardem, McCollumem i Nurkiciem mamy trzon do budowania. A jak np. w lutym będzie wiadomo, że już nic z tego to odpalajmy np. Davisa (spadające 6.3 mln $), albo Aminu (najlepszy stosunek jakość / cena wśród droższych zawodników), no chyba że lont jest odpalony to wtedy na bloku znajdzie się McCollum, albo... Stotts.
Odbiję trochę piłkę - bo od początku zakładam, że Lillard - McCollum i Nurkic to jest trzon PTB. Z tym, że... jeśli patrzymy na PER w tym sezonie (jasne, znamy wady i zalety tej metryki, ale co istotne ona mocno foruje podkoszowych) to wygląda to tak: Lillard - 22.8, Leonard (!) 19.4, Napier (!!) 18.9 i dopiero McCollum (16.7) i przede wszystkim Nurkic (15.1, przy czym 15.0 ma Davis). I tutaj pytanie - czy Trail Blazers powinni po sezonie dać maksymalny kontrakt Jusufowi?

GP: Nie, bo to wydawanie pieniędzy na niepewny towar. O ile w przypadku Lillarda czy CJ-a wiedzieliśmy mniej więcej za co płacimy, tak w przypadku Bośniaka, to ciągle wielka niewiadoma. Już wydajemy wielką kasę za podjaranie się jednym dobrym sezonem Harklessa i przebłyskiem formy Leonarda.  Nurkic gra aktualnie na kontrakt w granicach 12-15mln. Zresztą wraz ze zmniejszająca się rolą centrów w NBA, płacenie im maksa nie jest zbyt roztropne. Jak patrzę na popisy Mahinmiego czy Biyombo, to moja powściągliwość jeszcze wzrasta. Ilu środkowym w tej lidze można by zaoferować maksymalna ofertę? Dwóm może trzem, to wszystko. Poza tym z ciekawością i nadzieją obserwuję postępy Zacha Collinsa. Chłopak wydaje się bardziej uniwersalnym graczem niż Nurkić. 
Na chwilę zatrzymałbym się przy wątku  McColluma. Istnieje mocna, trudna do obalenia, teoria, o jego  dublowaniu się z Lillardem. Należysz do jej zwolenników, a co za tym idzie sugerowałbyś wymianę CJ-a, czy raczej zgadzasz się ze szkołą, mówiącą o nie rozbijaniu tego  jedynego pewnego atutu w grze zespołu?

MB: Nie rozbijałbym tego o ile tylko nie będzie to konieczne (np. gdyby CJ stwierdził, że chce mieć teraz swój zespół). Liga pokazuje wielokrotnie jak trudno jest znaleźć i utrzymać topowych graczy. Oczywiście CJ nie jest Top 10 czy 20, ale już Top 50 z pewnością - więc razem z Lillardem mamy na czym budować fundament. Tylko sprowadza się to znowu do stylu gry - może mając dwóch tak wybuchowych w ataku graczy na obwodzie bardziej rozsądne byłoby granie w stylu jak np. Rockets? Tzn. jestem w stanie sobie wyobrazić, jak D'Antoni robi z PTB (z tym składem) Top 10 atak ligi, a tymczasem oni rzucają na teraz 102 ppg co jest Top 8, ale od końca. Tylko to wymagałoby znowu, przemeblowania składu - zaufania dla np. Davisa (by grał a'la Capela na piątce) i Leonarda (Anderson dla bardzo biednych) oraz tego by Harkless/Aminu był graczem 3&D na jakiego liczy cały Oregon.
Czy jesteś w stanie wytłumaczyć, skąd tak głupi rozkład zawodników na pozycjach w Portland? W składzie jest 3 nominalnych centrów (Nurkic, Leonard, Collins) i 4 silnych skrzydłowych (Aminu, Davis, Vonleh, Swanigan), czyli łącznie 7 graczy (przy 15 osobowej drużynie), z których żaden nie jest choćby przyzwoitym (regularnym) strzelcem z dystansu. To musi być ewenement w obecnej NBA i zastanawiam się z czego to wynika - czy z fatalnego skautingu, fiksacji GMa na atletycznych wysokich, czy to swojska próba płynięcia pod prąd z resztą ligi?

GP: Wielu twierdzi, że wobec dramatycznie słabej obrony, Olshey spanikował i na siłę szukał graczy pod kosz. W efekcie, tak jak piszesz, na pozycjach 4/5 zatrzęsienie graczy o podobnych zaletach i ograniczeniach. Choć z tej grupy tak naprawdę tylko Davis nie potrafi rzucać z dystansu. Chcę wierzyć, ze  pozostali są w stanie trafiać ok. 35-40%. Istotne jest tylko, o czym słusznie wcześniej wspominałeś, aby otrzymywali regularne minuty. A na przykład taki Swanigan , po 2 meczach w s5 wypadł zupełnie z rotacji. W NCAA, czy nawet już w SL, pokazywał , że może być zupełnie przyzwoitym strzelcem. Tymczasem z  niewiadomych powodów Blazers robią z niego podkoszowego zabijakę w stylu Farieda. Podobna historia z Vonleh, kilka meczów z dużymi minutami, by za chwile zepchnąć go na 12-15 pozycję w rotacji. Gracze niepewni swojej roli, grają nerwowo, popełniają błędy,  tracą zaufanie do swoich umiejętności. Tutaj chyba mam najwięcej zastrzeżeń do Stottsa. Jeśli ma wpływ na dobór graczy  i chce kolejnych wysokich, to musi mieć też pomysł na ich "zastosowanie". A póki, co wygląda to na szamotaninę. I tak aktualnie forsowany jest duet Collins-Davis. Mam nadzieję, że choć z opóźnieniem , to hierarchia w końcu się ustabilizuje. Mamy więc Nurkicia, za jego plecami wspomniane combo, dalej pewnie Vonleh. Swanigan zesłany do G-League. Aminu gra na pozycjach 3/4. Leonard jako opcja na 2-3 minuty w co piątym meczu. Nie zmienia to faktu, że istnieje konieczność pozbycia się kogoś z tego zestawu, zanim  stanie się to w naturalny sposób, gdy latem skończą się umowy Vonleh i Davisa
Chciałbym żebyśmy teraz popatrzyli trochę  ogólniej . Co sądzisz o aktualnym układzie sił  na Zachodzie? GSW, HOU, SAS i odzyskujące teren OKC, czyli powoli wszystko wraca do przedsezonowych przewidywań. Za to walka o kolejne pozycje  może być dramatyczna. Jak widzisz playoffowe szanse Blazers?

MB: Pierwsza trójka wydaje się być pewna i tutaj niespodzianek być nie powinno. Thunder potrzebowali więcej czasu niż myślałem, ale powinni doczłapać się do HCA w pierwszej rundzie, a nie wykluczam też, że zaczną naciskać Spurs. Dalej robi się już mocno ciekawie. Timberwolves są cały czas zajeżdżani przez Thibbsa i tam już pojawiła się kontuzja (choć przypadkowa) - zobaczymy jak będzie dalej. Na plus są Nuggets, którzy przy swoich problemach ze zdrowiem się ogarnęli i mam nadzieję pograją w PO. Doszliśmy tym sposobem do miejsc 7 i 8, a chętnych na nie jest trzech (Jazz jednak powoli trzeba skreślać, bo Gobert jeszcze nie pogra, a strata może być już nie do odrobienia). Walczycie więc z Pelicans i Clippers. Pels ewidentnie w końcu zaskoczyli. Dwie wieże grają, ale różnicę robią przede wszystkim Holiday i Moore, którzy zaczęli trafiać jak najęci. Czy są w stanie to utrzymać? Moim zdaniem tak - a takiej siły pod koszem nie ma nikt w lidze - więc widzę ich w PO. Zostają nam więc Clippers, którzy są równie dużą niewiadomą jak TrailBlazers. W tej chwili mają 3 mecze straty, ale zaraz do gry ma wrócić Griffin, a w dalszej kolejności najbardziej miękki makaron spaghetti we Włoszech - Gallo. Sam ich nie lubię, ale może zadecydować większa regularność. Gdybym miał postawić dzisiaj to widziałbym LAC przed Portland.
To ja odwołam się jeszcze do przeszłości. Drużyna z 2014/2015 miała masę talentu i zawodnicy, którzy wybrali inne zespoły dobrze spieniężyli swój sukces - ale poza Aldridgem i Bartonem już nikt nie wszedł na wcześniejszy poziom. Czy z perspektywy czasu żałujesz, że tamtej drużyny nie udało się zatrzymać, czy jednak była od początku skazana na rozpad?

GP: S5: Lillard-Matthews-Batum-LMA-Lopez mogła bić się wtedy z każdym w tej lidze. Brakowało trochę ognia z ławki, ale do kontuzji Wesa Matthewsa wyglądało to bardzo optymistycznie. A później coś pękło, coś się skończyło. Aldridge grający bardzo dobry sezon nagle spuścił z tonu. Wyraźna przegrana z Grizzlies w PO decydowała o jego odejściu z Portland. Jeszcze ważniejszy był fakt, ze jako najlepszy gracz zespołu nie stał się centralną postacią w organizacji. Ekipę przejmował Lillard. Los pozostałych był naturalną konsekwencją  decyzji LMA. Trudno mieć pretensje do GM-a , że nie dał dużych pieniędzy poważnie kontuzjowanemu Matthews'owi. Batum też nie zasługiwał na kontrakt , który później otrzymał w Charlotte. Wielka szkoda tamtej ekipy, ale taki widać los fanów Blazers. Najpierw Roy, potem Oden i  wspomniany Matthews. Mogę się mylić, ale nie ma chyba  drugiej   organizacji , której szanse na sukces w ostatnich latach zostałoby tak brutalnie unicestwione przez kontuzje kluczowych graczy. I jeśli można szukać pozytywów, to jest nim na pewno uwolnienie karier McColluma czy Crabbe'a. Do wiosny 2015 nie dostawali bowiem  za wiele szans na pokazanie swoich.  talentów. 
A propos talentów. Jako sympatyk San Antonio Spurs może wytłumaczysz nam  nieustanne utrzymywanie się na powierzchni ekipy Popovicha. Jak do cholery oni to robią, że bez swego nr 1- Leonarda, z LMA, ze schodzącymi ze sceny Gasolem i Manu i grupą ciekawych, ale dopiero rozpoczynających kariery graczy, są nadal w czubie ligi?

MB: Nie ma tam magii - jest ciężka praca ludzi odpowiedzialnych za personel i rozwój. Podstawową zasadą w San Antonio jest to, żeby uwypuklać atuty i starać się ukryć wady. Nie wynika to z jakiejś filozofii, ale po prostu z potrzeby ponieważ Spurs od dwóch dekad wybierają z ostatnimi numerami draftu i po prostu nie są w stanie dobić się do topowych talentów (wyjątkiem jest Kawhi, ale żeby go pozyskać musieli oddać świetnego gracza i jednego z ulubieńców Popovicha). Dodatkowo San Antonio nie jest pierwszym, drugim ani dwudziestym wyborem dla młodych milionerów bo mimo tego, że mieszka tam ponad milion osób to raczej jest tam pętla dla wron niż imprezowa miejscówka. Kolejnym czynnikiem jest ciągłość - nie tylko w zarządzie i na ławce trenerskiej, ale przede wszystkim wśród zawodników. Odszedł Duncan, ale wciąż są Ginobili i Parker. Wyobraźcie sobie, że jesteście pierwszoroczniakiem i podchodzi do Was 40-letni Ginobili mówiący co masz poprawić, który sam każdego dnia zasuwa jak maszyna na treningach. Jak w takiej sytuacji możecie sobie powiedzieć - e, dzisiaj sobie odpuszczę? Na końcu zaś mamy to, że zawodnicy do drużyny dobierani są nie tylko pod względem talentu i umiejętności, ale również ze względu na charakter. Jasne, co pewien czas Pop zatrudni Rodmana, Jacksona czy Fredette - ale po tym jak zakręcą trochę w organizacji to są dość szybko odpalani, a pod Alamo wraca spokój. Jeżeli sprowadzany jest gracz taki jak Rudy Gay, to trafia tam w momencie, w którym jest gotowy zaakceptować mniejszą rolę z korzyścią dla zespołu. Takiego podejścia i stabilizacji mogę życzyć każdej organizacji

GP: Dzięki za rozmowę i do zobaczenia w playoffach




W
obrazach



The Best of 2017. Dla miłośników Blazers i fotografii rzecz obowiązkowa. 


Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku. Dzięki za Waszą obecność na blogu, motywującą krytykę oraz ciekawe opinie i komentarze. Go Blazers!!!







  



2 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego w nowym roku i zwolnienia wiadomo kogo

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy20:22

    Fajny artykuł, super rozmowa. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla wszystkich polskich fanów Blazers.

    ~Danio

    OdpowiedzUsuń