8 stycznia 2018

Pudło Aldridge’a

Na ważną konfrontację, szczególnie w obliczu tego-tygodniowego terminarza, rozchorował się Damian Lillard, który przez to opuścił już drugi raz w tym sezonie rywalizację z San Antonio Spurs.

Jeszcze niedawno człowiek o żelaznym zdrowiu co raz bardziej nam podupada, ale nikomu w L4 (tym razem bodajże łydka) zaglądać nie wypada.
Stotts już nauczył się, że jedynym rozsądnym zastępcą może być rosnący nam „największy postęp sezony” Shabazz Napier. Nie było więc widać osłabienia, a złośliwcy mogą nawet sugerować, że z Lillardem wynik meczu byłby odwrotny. Goście również nie w pełni sił, ale to najważniejsze dla całego Portland ogniwo było obecne – i co najważniejsze zawiodło w kluczowych momentach. Niby nic, a cieszy jak pomór świń u sąsiada zza płota.

Trzy kwarty wyglądały jak przeciąganie linii. Wiemy, że Spurs są silniejsi, ale ambicją i sprytem Blazers doganiali rywala. Były elementy, które cieszyły serce: magiczne asysty Napiera, leniuch Nurkić kilka razy powalczył pod koszem, dynamiczny Connaughton - który nawet dorobił się już swoich fanów.
Prawdziwa hossa miała jednak nastąpić w ostatniej kwarcie: trójkę trafił Aminu, poprawił akcją 2+1 leser z Bośni i niespodziewanie chyba dla wszystkich Blazers wyszli na prowadzenie. Jakby tego było mało dla oszołomionych gości przyszło pięć minut Harklessa – najpierw miód na serce całego Oregonu, czyli efektowny blok na LMA, potem wykończona kontra (trafienie spod kosza, coś co zdarza się raz na ruski rok w przypadku Moe), w końcu trójka.
Spurs to jednak nie goście, którzy się poddają. Szybko wyrównali, a końcówki jak wiemy to raczej nie nasza dominacja. Pomógł jednak LMA – najpierw spudłował osobiste, czym dał szanse na przejęcie meczu przez CJ-a. Do gry wkroczyli sędziowie – gdy Spurs już tracili piłkę odgwizdany faul zamieniony przez Andersona na punkty. 13 sekund – ponownie CJ: wejście pod kosz, rzut, piłka kila razy odbija się od obręczy i wpada do kosza. Tyle, że CJ jeszcze nie ma timingu – pozostało 6 sekund. Ale od czego jest LaMarcus Aldridge, po jego rzucie piłka nawet nie doleciała do obręczy.

W lepszych humorach wybieramy się więc na czwórmecz prawdy: Rockets-OKC-NOP-Wolves.

22 komentarze:

  1. Co ciekawe, sam Lillard był zdziwiony decyzją sztabu medycznego. Powiedział, że nic mu nie jest. "Magiczne asysty Napiera" - dobrze powiedziane. Mamy pg w Napierze, mamy sg w Cj'u. Jeśli będzie trasfer Damiana, to przynajmniej będzie jakiś nioczekiwany zwrot akcji w tym smutnym jak p. mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot12:01

      Napiera to masz jeszcze 3 miesiące.

      Usuń
  2. pdxpl17:06

    to było jak playoffy w styczniu, pycha!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy17:59

    Napier MVP, dobrze że Moe odpalił we właściwym momencie.

    ~Danio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy11:25

      Gra chłopak az milo patrzeć.Mowa oczywiście o Napierze

      MFA

      Usuń
  4. Anonimowy18:02

    Ale walka! Super się oglądało.
    Moe osiągnął 35% za 3 w sezonie.

    Milesiak

    OdpowiedzUsuń
  5. PrzemoW18:10

    Drugie emocjonujące spotkanie z SAS. Dobrze ze tym razem wygrane. Ps: Jak sądzicie dokonamy jakiś wymian przed TDL ?

    OdpowiedzUsuń
  6. pdxpl21:38

    Olshey powinien podpytac, co chcą Bulls za Miroticia ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PrzemoW22:54

      Też mnie ten Mirotić intryguje...

      Usuń
    2. Behemot07:57

      Vonleh, Meyers + 2x2rd

      Usuń
    3. Anonimowy12:19

      Miroticia łączą z Jazz.
      U nas pewnie by się fajnie wpasował, ale i tak nie czyniłby z nas drużyny która przejdzie 1 rundę PO.
      W tym TD nie spodziewam się z naszej strony absolutnie niczego prócz spuszczeniem gdzieś Eda.

      pozdr.
      dydy

      Usuń
    4. Behemot12:57

      Houston jest do puknięcia, SAS bez Leonarda też, a słabowity ostatnimi czasy. Tylko miejsce wyżej niż 8 wątpliwe.

      Usuń
    5. do puknięcia to są co najwyżej ich chirliderki

      Usuń
  7. Anonimowy12:16

    A widzieliscie Swanigana jak wymiata w G-League?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl14:34

      W g-league wymiatalaby polowa PLK

      Usuń
  8. Anonimowy12:33

    Koncepcja by sprzedać Lillarda może się tylko pojawić w smutnym jak p. umyśle.
    Podobnie jak Harklessa,który jest zajebistym X-factorem
    {RCRUREADY?}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym, że jesteś napinaczem internetowym, to myślę, że koncepcja odejścia musi coraz częściej pojawiać się w umyśle samego Lillarda. Zespół jest zbudowany słabo i gość może mieć też dość tej padaczki.

      I tak zupełnie poważnie, to wydaje mi się, że Lillard bardziej jest kreowany na superlidera niż tym superliderem jest. To jest bardziej casus przewodniczącego klasy, wybranego przez wychowawcę. Szatnia jest moim zdaniem głównym problemem zespołu.

      Do Harklessa bardzie niż Xfactor pasuje określenie headcase.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Anonimowy18:36

      A kto to jest napinacz internetowy,ktoś kto kibicuje słabej ekipie a wyżywa się na forum innej?
      {RCRUREADY?}

      Usuń
  9. :) Ktoś kto robi wycieczki osobiste nie używając argumentów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy22:24

    Pełna zgoda:Czyli to ten,kto za każdym razem nazywa waleczną ekipę p. bez argumentów właśnie.czysty hejt
    {RCRUREADY?}

    OdpowiedzUsuń
  11. ok, jeden widzi waleczną ekipę, drugi niezbyt waleczną ekipę. luz.

    OdpowiedzUsuń