29 marca 2018

Blazers nie przetrwali w Memphis


BLAZERS (46-29) @ GRIZZLIES ( 21-54) 103:108


Grizzlies niespecjalnie zajmują się teraźniejszością. Próbują dokończyć sezon, rozmyślając zapewne  o wszystkich  Aytonach i Donciciach najbliższego draftu, przyszłości Marca Gasola czy nowym trenerze. Nie przeszkadza im to od czasu do czasu czegoś wygrać. Denver, Minnesota, a dzisiaj niestety Blazers nie przetrwali w Memphis.

Damian Lillard wyczekuje narodzin syna,  Moe Harkless przeszedł w środę operację kolana. Osłabieni Blazers , po dwóch ciężkich bojach w Oklahomie i Nowym Orleanie, nie dali rady Grizzlies. Osamotniony McCollum, mimo usilnych starań i 42 punktów, nie zdołał przeprowadzić Blazers suchą stopą przez Memphis. Nie otrzymał odpowiedniego wsparcia ani od Shabazza Napiera, ani też od Evana Turnera, którzy złożyli się na ubogie 4/20 z gry.

Nieoczekiwanie najlepiej zaprezentował się Wade Baldwin IV. Były gracz Memphis w czwartej kwarcie,  z gry i twarzy wyglądał, jak mieszanka swego bardziej znanego imiennika z Miami oraz B-Roya. To głównie dzięki jego  8 punktom udało się Blazers przetrwać, kiedy CJ łapał oddech na ławce. 


Pozostali, ci- od których należało wymagać znacznie więcej, zawiedli. Aminu w  typowym dla siebie back-to- back'owym zjeździe. Plótł trzy po trzy-0/6, miotał się w dryblingach- 3 straty, przysypiał w obronie. Nurkić miał tylko momenty, kiedy, tak jak w pierwszej kwarcie, w krótkim odstępie czasu, zaliczył „długą” dwójkę, ofensywną zbiórkę, punkty z linii, przechwyt zakończony udana kontrą. Pat Connaughton jak prawie zawsze w roli człowieka od efektów specjalnych, ale finalnie nieprzekonujący

Poza wspomnianym Baldwinem największe jaja pokazał Zach Collins, to jego trójka ze szczytu, na 35 sekund przed końcem mogła jeszcze uratować ten mecz.
CJ robił , co mógł
Ale kompletnie wycieńczony, nie był w stanie odpowiedzieć skutecznie Gasolowi, Parsonsowi, Dilonowi  MarShonowi Brooks'owi

Przykra wpadka, ale po wygranych z Thunder i Pels, łatwiejsza do zniesienia. Lillard powinien wrócić już w sobotę. Moe Harklessa czeka , wedle wstępnych informacji, 2-3 tygodnie rehabilitacji. Chyba musimy być przygotowani na 1. rundę playoffów z Evanem Turnerem w wyjściowej piątce. Oby w lepszej formie niż dzisiaj przeciwko Grizzlies. Zresztą lepiej muszą grać prawie wszyscy i to od zaraz. Przed Portland lżejszy czas ( jesli w odniesieniu do sytuacji na Zachodzie można użyć tego słowa), spotkania z Clippers i Grizzlies u siebie oraz wypad do Dallas. Trzy wygrane zapewniłby spokój przed niebezpiecznym finałem sezonu w Houston, San Antonio i Denver.

10 komentarzy:

  1. czy Grek może grać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech mi ktoś jeszcze napisze słowo o jakimś tankowaniu.
    Brednie.
    W Stanach jak zarabiasz taką kasę jak w NBA to masz zap..lać.Dlatego każdy może zawsze wygrać z każdym.Zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy13:24

    Lillard wraca na następny mecz juz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Behemot14:59

    Wraca, Grek grać może, ale co gra tego nikt nie wie. Jego obecność to może być presja na agenta Eda Davisa przed letnimi negocjacjami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy15:18

    Bardzo szkoda Moe bo zaczął byc w dobrej formie.

    OdpowiedzUsuń
  6. pdxpl18:03

    Jest, Damian jr zameldował sie na tym świecie. Gratulacje dla calej rodziny Lillardów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy19:39

      W imieniu Damiana, dziękujemy!
      Wszak wszyscy jesteśmy białymi Polskimi Lillardami, i tworzymy forumową rodzinę :p

      Karol PTB

      Usuń
  7. Anonimowy23:49

    nikt nic nie napisze o Baldwin? koles wyszedl i zagral swietnie

    poskus

    OdpowiedzUsuń
  8. http://airball.pl/2018/03/31/zagraj-to-jeszcze-raz-6-petelka-blazers/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajna tematyka bloga, niestety mało jest takich fajnych blogów..

    OdpowiedzUsuń