14 maja 2019

Zapowiedź WCF



pdxpl: I znowu typujemy na ostatnią chwilę. NBA goni, show must go on. Jeszcze nie ostygły emocje związane z g7 w Denver, w głowie i przed oczami ciągle taniec McColluma z Craigiem, zakończony celnym rzutem, właściwie przesądzającym o awansie Blazers do najlepszej czwórki NBA, tymczasem już w środę, o 3.00 nad ranem pierwszy mecz WCF. Nie ma czasu na wnikliwe analizy, zresztą za 12 godzin mogą one stać się co najmniej w części nieaktualne. Mimo wszystko spróbujmy.
Nie byli Blazers faworytami z OKC, nie byli nimi w starciu z Denver. Tym bardziej nie są nimi mając przed sobą line-up śmierci. Nawet jeśli, przynajmniej na początku serii, będzie on osłabiony brakiem Kevina Duranta, nawet jeśli Stephen Curry nie gra w pełni zdrowia.  RipCity wykonało już w tym sezonie 200% normy. O ile w pierwszej rundzie szło o zmazanie hańby z ubiegłorocznej klęski przeciwko Pels, a w półfinale z Denver o sięgnięcie szczytu niedostępnego dla organizacji od 19 lat, teraz przeciwko GSW Portland już nic nie musi, nie ma żadnej presji. Ewentualne zwycięstwo w tej serii byłoby dla Blazers wejściem na wąską ścieżkę sportowych cudów wytyczoną przez piłkarską reprezentację Dani na Euro '92 czy mistrzostwo Anglii dla Leicester. Koszykarska NBA w erze postjordanowskiej podobnych przypadków-  wdarcia się pariasów do mistrzowskiej elity- nie zna w ogóle ( dajcie znać jeśli wpadł Wam do głowy jakiś przykład). Ale jeżeli waleczni Clippers mogli wyrwać Warriors dwa mecze, to można mieć nadzieję,  że Rain Bros, bez obciążenia psychicznego poprowadzą Portland do podobnego wyniku. To  byłoby niesamowite osiągnięcie tej drużyny, pieczęć na znakomitym sezonie. Typowanie, wymaganie czegoś więcej byłoby wyjściem z roli zwykłego fana i przejawem ślepego fanatyzmu. A tego chciałbym za wszelką cenę uniknąć. Wszystko ponad dwie wygrane Portland uznam za największe pozytywne zaskoczenie w moim wieloletnim kibicowskim doświadczeniu, włączając w to również fascynacje sportowe inne niż koszykówka. Warriors w 6.

Maciej Staszewski[SzóstyGracz] Dałem Blazers wygraną z Oklahomą w 6 i pożegnałem ich z Denver w 5. Raz ich doceniłem bardziej niż inni… ale nie dość, a drugi raz powiedzieć, że nie doceniłem to nic nie powiedzieć. Skąd miałem wiedzieć, że Rodney Hood ma w sobie 16 punktów na mecz przeciwko Nuggets, w tym 7 na zwycięstwo w czterodogrywkowym szaleństwie? Skąd miałem wiedzieć że Evan Turner w samej 4 kwarcie G7 będzie umiał zdobyć więcej punktów niż przez całe playoffy wcześniej ŁĄCZNIE. Że Zach Collins nagle stanie się nemezis każdego kto choćby pomyśli o wejściu pod kosz Blazers, a Terry Stotts przetrwa nawet półtorej meczu prób krycia Nikoli Jokica Al-Farouqiem Aminu? Że Enes Kanter bez ręki jest lepszy niż ten z ręką? Że Nuggets spudłują każdego potencjalnego gamewinnera, że boski Joker przestrzeli po jednym kluczowym osobistym w dwóch najważniejszych meczach tej serii? To mogło wiedzieć tylko serce fana. Czystego, szaleńczo zakochanego fana, który kochał Jail Blazers i teraz wie, że nawet z chmur marihuany mogą się urodzić w Portland fajne rzeczy. Który przeżył Roya i Odena i wciąż stoi dumny i pełen wiary. Taki fan posiada wiedzę tajemną, która jak się nie sprawdzi, to każdy wzruszy tylko ramionami, ale jak się uda… to nawet się nie będzie chwalił, bo będzie pijany chwilą. Mam nadzieję że i teraz coś wiecie więcej niż ja, bo ja wiem że Warriors wygrają tę serię bez KD w 6, a z nim w 5 meczach. Ale myślę, że jak tu napiszę Warriors w 5, to zaraz zobaczę pod spodem 500 komentarzy tłumaczących mi, że bez KD i Boogiego urwiecie mecz na wyjeździe… a może oba. I może będzie zaraz 1-3 tutaj, a może nawet 0-3, bo kiedy w 3 meczu Warriors rzucą wszystko, wy rzucicie Damiana z logo. A potem to już jedno spotkanie z 3 lub 4 urwiecie nawet przeciwko Drogonowi i jego braciom. Bardzo wam życzę, żeby właśnie tak było, za dużo „prawie że” i „a gdyby” leży na plecach tej organizacji. Ten finał konferencji to wspaniały sukces i będę się w nim cieszył każdą wygraną Portland. Więc ja dam swój typ, a wy się nie zgadzajcie i tłumaczcie mi że chuj wiem. Tym też się będę cieszył. To jest Wasz moment! Warriors w 5.


Michał Kajzerek [Probasket] 4-1 dla GSW, niestety. Myślę, że defensywnie Golden State Warriors mają tutaj przewagę, która będzie decydująca dla losów serii. Chciałbym się mylić, ale Damian Lillard i C.J. McCollum nie wystarczą, a pozostali mogą nie znieść presji, jaką w obronie wywierają Warriors. Tak czy inaczej - bardzo interesująco zapowiada się pojedynek back-courtu - mianowicie Lillard, C.J. przeciwko Curry'emu i Thompsonowi. Przed Stephem pojedynek strzelecki z Lillardem, więc jeśli chce go wygrać, musi się odblokować i wrócić do swojej naturalnej formy.


Ps. Występ Rodneya Hooda stoi pod znakiem zapytania. Na pewno nie zagrają Kevin Durant i DeMarcus Cousins

12 komentarzy:

  1. Anonimowy21:06

    Co prawda jestem tylko Ekspertem jesli chodzi o NBA itp, dlatego mówie, że wygramy pierwszy mecz dziś. Takie mam eksperckie przeczucie. Mało tego! Powiem, że wygramy serie 4-3

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  2. Portland 4-2. Momentum dla Blazers a GSW bedą sie smiac ze przyszli z serią jak vs LAC. Zobaczymy jak Kerr smiac sie przestanie prawdopodobnie w G2 bo teraz PTB są zmeczeni seria z DEN

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot21:59

    Do pariasów najbliżej mistrzom Detroit.

    OdpowiedzUsuń
  4. P.S. Co Ci goście piszą? "Coś Ty mi tu nawpuszczał Wąski?".to już nie można rzetelnych, merytorycznych zapowiedzi tylko jakiś bełkot? Wiem, że to nie moja strona,ale dotyczy mojego klubu i takich paszkwili sobie po prostu NIE ŻYCZĘ.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny wpis Pana Macieja. I ma rację, będzie 4:2 dla Blazers

    OdpowiedzUsuń
  6. 4:2 wiadomo dla kogo, mimo że na papierze jesteśmy słabsi, mimo braku atutu hali, nieważne te wszystkie mimo, wjechaliśmy do WCF na pełnej kur... i zatrzymamy się dopiero z pucharem w rękach

    OdpowiedzUsuń
  7. 4-0 Blazers. Such like in 1977. Historia kołem się toczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się wydaje, że "wjechaliśmy do WCF na pełnej kur..." to jednak lekka przesada. Widziałem trzy kwarty ostatniego meczu i to był najgorszy mecz, jaki widziałem w tym sezonie. Uratowało Blazers to, że Nuggets grali taki sam mecz. Ile tam było do połowy? 10:10? Oba zespoły były chyba kosmicznie zmęczone. I tutaj właśnie jest klucz. Myślę, że po tej serii z Denver wszyscy w Portland chętnie pojechaliby do sanatorium na dwa tygodnie. Ja serio nic już od nich nie chcę. Mam nadzieję, że coś odpoczęli, ale nie napalaj się na żadne 4:2. Mimo to chętnie wstanę nad ranem, bo liczę na cud.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy03:00

    Blazers 4-2 i to realne. Świetny backcourt i Enes który bez ręki gra fenomenalnie, super ławka, która musi dać wsparcie i Coach, który reaguje na wydarzenia na boisku, a nie stoi i się przygląda. Może trochę żyję marzeniami, ale ten klub rozkochał mnie w czasach Clyde'a i jestem z nim już 30 lat od finałów z Detroit. Marzę i wierzę, że sny się spełniają. Sam Charles Barkley w studio TNT powiedział, że widzi Blazers w finałach i oby się nie mylił :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szukam livestream.
    Proszę o podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń