Strony

31 grudnia 2020

Znów bezradni

BLAZERS (2-2) @ CLIPPERS (4-1) 105:128

Pełna dominacja Clippers, wygrana coast-to-coast.  Smutne pożegnanie 2020 przez Blazers. Porażka, tym bardziej niepokojąca, bo wyłączając wygrane z Rockers i Lakers, począwszy od 14 grudnia  to już piąta w wersji pogromowej. Kolejny mecz, który Blazers źle rozpoczynają i z każdym kolejnym posiadaniem są coraz bardziej bezradni. 

Dzisiaj Damian Lillard nie trafił ani jednej trójki, a próbował 8 razy. Przestrzelił również wszystkie próby z półdystansu. 20 punktów uciułał pod obręczą bądź z linii osobistych. Jusuf Nurkić rzucił celnie dwa razy, zebrał 4 piłki, miał 2 bloki. Robert Covington wreszcie trafiał  (2 razy za trzy). Razem z Jonesem Jr. dwoił się i troił w obronie. Ale to wszystko mało, o wiele za mało , aby 25 punktów i 7/11 zza łuku McColluma miało jakiekolwiek znaczenie. Niczego nie mógł też odmienić Melo w roli nieobecnego Trenta (kontuzja łydki). To było tylko solidne, ładnie wyglądające w statystykach,  uzyskane na dobrej skuteczności, 15 punktów. W 40 minucie spotkania Terry Stotts ukrócił w końcu cierpienia starterów i rzucił rezerwowych. Fani Blazers dostali jedyną tego dnia przyjemność. 8 minut Harry'ego Gilesa na 7 punktów 5 zbiórek i blok. 

Po przyzwoitej, uważnej grze z Lakers znów bałagan na obwodzie  i 18 trójek oddanych Clippers. 19 strat, przegrane zbiórki i marne 14 asyst. To start sezonu, zespół w budowie, szukanie rytmu, powtarzalności, ale parę kwestii, bez złośliwości, daje do myślenia.

Dlaczego Kanter i Anthony dostają tak wiele minut?

Dlaczego Harry Giles po obiecującym preseason gra tylko w śmieciowym czasie choć ślepy by zauważył, na przykład dzisiaj , że powinien być spróbowany w poważniejszej grze?

Jak Stotts chce zbudować Simonsa skoro w pierwszej połowie daje mu 6 minut, a w drugiej niecałe 4? Tymczasem w trzeciej kwarcie Lillard rzeźbi pełne 12 minut, choć prawie nic mu nie wychodzi. Męczy siebie i oglądających ten strzelecki  zjazd. W garbage grają zaś Elleby i Blevins. Trenerze, nie rozumiem.

To są rzeczy do przemyślenia i poprawy od zaraz. Na przyzwoitą, powtarzalną, dobrą obronę trzeba będzie poczekać dłużej. Tak jak, niestety, na powrót Zacha Collinsa, który przeszedł kolejną operację lewej kostki. 

Teraz przerwa noworoczna, a po niej powrót do Kalifornii na dwa starcia z Warriors. Wszystkiego Najlepszego w 2021!!!


7 komentarzy:

  1. Najlepszego Blazermaniacy. Głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot15:47

    Absencja Collinsa mocno obniża niestety sufit tego zespołu w tym sezonie. Bardzo liczyłem na jego powrót.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak myślisz komu zabrałby minuty w razie powrotu? Melo trener nie pozwoli, a RoCo i DJJ nie warto. nawet Giles nie ma miejsca. w zespole jest duzo zawodnikow o podobnym pułapie ale niestety nie gwiazd...

      Usuń
    2. Behemot16:51

      Kanterowi i Melo. On pasuje żeby z nimi grać w parze.

      Usuń
    3. Anonimowy20:35

      Nie lubię tej naszej nieregularności. Nigdy nie jestem pewny wyniku. Potrafimy wygrywać z najlepszymi żeby zaraz przegrać z Knicks.

      poskus

      Usuń
  3. jak bardzo trzeba skręcić kostkę żeby potrzebne byly 2 (dwie) operacje i stan gracza jako indefinitely? kostka to nie ACL czy Achilles. to sie goi w kilka tygodni max. wiem bo sam często miałem. miałem tez ACL. to co jest z tym sztabem medycznym Blazers? pamietamy ze niedawno Achilles wyłacz6l na caly rok R. Hooda

    OdpowiedzUsuń