BLAZERS (5:4) @ KINGS (4-6) 125:99 |
Wszystko się na tym świecie zmienia, ale wyprawa do Sacramento pozostaje okazją na odzyskanie wiary w koszykówkę rodem ze stanu Oregon.
Jakby to skontestował pewien norweski skoczek narciarski: forma ekipy Stottsa jest niestabilna. Po dwóch bardzo słabych występach szybko przyszły dwie wyraźne wygrane. Kings zostali zmiażdżeni już w pierwszej kwarcie i końcowy wynik odpowiada przebiegowi meczu.
Liczni tym razem, aczkolwiek tekturowi, kibice w Golden One Center tylko przez moment na początku drugiej kwarty mogli mieć nadzieję, że ich ulubieńcy nawiążą walkę z Blazers. Nawet obecność na parkiecie pary Kanter-MeLo, odsądzanej przez internetową gawiedź od czci i wiary, nie pozwoliło Królom zapanować na parkiecie. Zespół z Portland był skoncentrowany - mało strat, drużynowy - dużo asyst i zbilansowany. Stotts dmuchał na zimne i dopiero w połowie ostatniej kwarty pozwolił na chwilę szaleństwa wpuszczając trzeci garnitur.
W przyszłym tygodniu dużo grania: Raptors, znowu Sacramento i Hawks.
Jako członek kosciola CJ-a czuję dumę, od początku sezonu, nie tylko dzisiaj
OdpowiedzUsuńwiesz to znaczy ze PTB nie wezma Hardena.
OdpowiedzUsuńa ja z kolei zapisałem się do kościoła antyMelo. Jak popatrzysz na gre druzyny z nim i bez niego to jest przepasc. nawet tak bardzo nie czepiałbym sie Kantera. Zespoł ktory wygrywa +30, z Melo na boisku jest minus 4. Minus z szóstym graczem w takim łatwym meczu. Anthony tylko bierze rzuca nie trafia (4/12) dalej bierze dalej rzuca dalej nie trafia nic nie broni a trener go wpuszcza na boisko. bo przecież HallOfFame, bo przeciez musi nabic te swoje punkty w pościgu za kolejnymi strzelcami w historii ligi....
Wiesz , to ja pisałem tutaj #nieDlaHardena
UsuńTo Was pogodzę :
UsuńNie dla Hardena i Melo :)
Free Harry Giles !
Bardzo chciałby zobaczyć ten zespół z trenerem. Mamy Lillarda, mamy Ninję i Nurka. Ktokolwiek pokaże tym gościom jak działa synergia przy pomocy ruchu piłki, zdobędzie z nimi mistrza. Stotts marnuje backcourt, który jest dobry jak Curry i Klay.
OdpowiedzUsuńCurry i Klay nie wygrali by nic bez Greena. To był game changer tego zespołu. I kogoś takiego ciągle brakuje u nas.
UsuńStotts jest dobrym trenerem ale zgodzę się że po tylu latach taki świeży impuls z ławki mógłby być dobry dla tego zespołu. Zwłaszcz taki nastawiony na defensywę, bo ten zespół po prostu nie broni.
Jasiu
Green pod Stottsem grałby tyle co Gilles, gdyby był u nas od początku. Gdyby przyszedł teraz, to byłby w S5, bo jest gwiazdą, ale stałby w rogu i nic nie robił. Kerr był tam gamechangerem podobno bardziej. Mamy dobry team, ktory gra ISO only. Ja mógłbym prowadzić tę drużynę podobnie, jak już wspominałem pięć lat temu, garnek z bigosem miałby z tym zespołem podobne rezultaty.
OdpowiedzUsuńCJ by nie zobaczył minut, gdyby Wes nie klęknął. Genialny ruch z wpuszczeniem Hooda na dogrywkę z Denver okazał się wymuszonym przypadkiem. Ten gość to Dyzma, ale poczekajmy jeszcze do końca jego kontraktu, teraz CJ zacznie siepać po 60 i znowu powiecie, że wygrane są zasługą Stottsa.
OdpowiedzUsuńStottsa bronią wyniki. 7 lat z rzędu Playoffs, pomimo ciągłej przebudowy co roku.
OdpowiedzUsuńStottsa broni Lillard i tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńHaha Carlemo wygrywa mecz. Cholerka nawet pogderać na niego nie można bo zaraz się odpłaca in +
OdpowiedzUsuńNie Carmelo (ani garnek bigosu w marynarce!) tylko CJ!!
UsuńBTW CJ jest w top 5 na swojej pozycji w lidze juz?! W TOP 10 na bank.
Karol PTB