4 marca 2021

Ważne jak kończysz

WARRIORS (19-17) @ BLAZERS (20-14) 106:108

Mecze z Warriors to już klasyka. Obok rywalizacji drużyn to również zmagania liderów, mnóstwo podtekstów, emocji, puszenia się, wzajemnych pyskówek, wywierania presji na sędziach. Nie inaczej było i dzisiaj. Spotkanie tym ważniejsze, że sąsiadów w tabeli, a w głowach  pamięć o styczniowym dwumeczu zakończonym remisem. 

Było bardzo ciężko. Steph Curry prowadził swoich pewną ręką. W 17 minut rzucił  23 punkty. Za to każdy punkt Blazers wiązał się z ogromnym mozołem. Podwajany przez cały czas Lillard nie epatował skutecznością. Gary Trent od kilku już spotkań wykazuje objawy zmęczenia koszykówką. I tym razem  Stotts zawierzył atak Carmelo Anthony'emu. Nie zawiódł się. Melo czuje zbliżającą się wiosnę, do przerwy zdobył 11 punktów. W trzeciej kwarcie, kiedy Lillard i Trent nadal ceglili, wespół z Covingtonem i Jonesem wyprowadził Blazers na prowadzenie. Co znaczą dobrze funkcjonujące skrzydła. 

Szczęśliwie dla Portland po przerwie Curry- po prostu nie ten chłopak. Jakby litując się nad Lillardem też przestał trafiać. Przebudził się dopiero na 4 minuty przed finałem, kiedy trójką po step-backu dał Golden State sześciopunktowe prowadzenie. Szybka odpowiedź Lillarda, Trenta, RoCo także zza łuku, pozwoliła odpędzić myśli o przegranej. W 120 sekund później Lillard wreszcie nacisnął "PLAY". Pierwsza trójka od czasów,  gdy w pierwszej kwarcie Curry robił co chciał.  Riposta Greena. Warriors mają jedno posiadanie przewagi i rozwiązali je w następujący sposób:  pudło za trzy (Bazemore)-zbiórka (Curry)-  layup, pudło (Curry)- zbiórka ( Wiggins) -  trójka, pudło ( Curry)- zbiórka (Green)-  layup, pudło (Green). Jak wiadomo na pudłach poległa Hanna Mostowiak, takiej ich komasacji mieli nie przetrwać tego dnia w Oregonie też Warriors. 

Dalej był już tylko Lillard. Wymuszony faul Bazemore'a. Dwa osobiste i punkt straty. Trójka nad Bazemore'em 108:106. Na koniec w akcji ostatniej szansy dla Warriors łapie Greena na ofensywne przewinienie. Jakieś 50 sekund czystej gry potrzebował All-Star Portland na wygranie dla swojej drużyny tego spotkania i zupełne zatarcie wspomnień o, do tego momentu,  średnio udanym występie. 

Wyczerpany Lillard, jak sam przyznaje, bardziej psychicznie niż fizycznie ( poruszający materiał o  tym na The Athletic oraz w wersji skróconej na blazsersedge), mógł nie mieć dzisiaj okazji do zabłyśnięcia, gdyby nie skuteczność Melo-22 punkty i kolejny popis wszechstronności Covingtona- 15pkt(3 tróje), 9 zbiórek, 2 przechwyty, 3 bloki. Wyróżnienie dla Rodney Hooda, w crunch wykonał mnóstwo, małej, cholernie ważnej roboty, która pozwoliła wyciszyć Curry'ego. 

Wszyscy są już zmęczeni, w piątek Kings i tak wyczekiwana przerwa.  Jeszcze tylko pocztówka Lillarda dla ziomków w Oakland. Dobrego dnia

9 komentarzy:

  1. Behemot13:36

    W tabeli robi się zabawnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawny to jest nasz bilans.

      Usuń
    2. Behemot18:49

      To już jest trolling.

      Usuń
  2. Nasz bilans biorąc pod uwagę kontuzje jest wybitny. Gdyby grał cały czas CJ Nurk i Zach bylibyśmy pewnie w pierwszej dwójce zachodu. Myślicie że będzie jakiś trade po prawdziwego PG na zmianę dla Lillarda? Widok Anta z Hoodem na rozegraniu słabo wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabawne w tym bilansie jest to, że przy tym całym narzekaniu, przed sezonem wziąłbym ten bilans z pocałowaniem ręki. To jest taki stabilny bilans na mistrza. 20:14, 25:18, 45:27

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy07:32

    Wygrana z gsw we wczorajszym meczu to cud. Mieliśmy tylko 15 asyst, gsw bodajże 27, inne statystyki zbliżone a jednak się udało. Zadecydowal geniusz Lillarda i dobra skuteczność Melo. Wynik 20-14 musi robić wrażenie. Mi brakuje w Blazers dwóch rzeczy - lepszej obrony, ale Roco się rozkręca więc będzie dobrze i oddechu dla Lillardem na PG. Bez zawahania w oknie tradowal bym anta hooda a jak da radę to i zacha. Dwaj pierwsi w obliczu kontuzji cj mieli okazję się wybić. Niestety ani jeden ani drugi tego nie uczynił a cj zaraz wraca więc statysts wartość nie polepszą. Trzeba ch opchnac póki stanowią jeszcze jakaś wartość. Jak już pisałem wzięcie takiego mcw lub nawet randle'a z wizards plus wybór w drafcie plus kasa to byłby zysk pod każdym względem. Odciążenie lillarda na rozegraniu i myślę zaoszczędzone kilka dolarów na trenta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście mcw lub ch.randle z Orlando a nie wizards. Go Blazers!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy09:19

    Gdyby wszyscy byli zdrowi bilans nie byłby lepszy. Elleby nie zagrałby ani minuty(nie byłoby meczu z PHI), Little tak samo, Sttost grałby też 8 zawodników, Kanter dostawłby po 12min. Bilans jest dobry bo prawdopodobnie mamy najgłębszy skład w lidze - tego brakowało rok temu.

    OdpowiedzUsuń