Udało się. Blazers dokonali czegoś, czego sam nie do końca się spodziewałem, a po części uznawałem za niemożliwe. Na wyjeździe, w Kanadzie, dzień po dniu, bez Simonsa i RW3, Blazers (1-3) pokonują Raptors (1-3) wynikiem 99-91. Rezultat to jedno, ale styl... w końcu przypominaliśmy prawdziwą drużynę grającą w NBA. Po klęsce w Philadelphii, Portlandczycy wyszli na to spotkanie zupełnie odmienieni.
Zaangażowanie
Wczoraj próbowałem uświadomić, że słynne 'Chauncey-Ball' nie do końca znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Dziś podejrzewam, że Billups w szatni musiał przeprowadzić mowę motywacyjną, bo pierwszy raz w tym sezonie dało się odczuć, że każdemu się chce być na boisku i wie, po co tam jest. Nie było dzisiaj dosłownie ani jednego zawodnika, którego można by wskazać jako kulę u nogi w obronie. Było zaangażowanie, były zdecydowanie szybsze rotacje w obronie i doskok do przeciwnika. Z pewnością pomogło to, że Toronto ma duże problemy zza łuku i dzisiaj było to dość mocno widoczne, ale jeśli chodzi o Blazers, to z pewnością rozegrali najlepszy mecz w obronie w sezonie. Nie samą obroną człowiek żyje, ale i w ataku Blazers poczynili postęp w ciągu tych 24 godzin. Mimo, że patrząc na liczbę asyst nie ma progresu, to test oka pokazuje, że atak nareszcie nabrał jakiejś struktury - było więcej ruchu, więcej ścięć pod kosz, więcej zagrywek drużynowych.
DominAyton
Od początku sezonu DeAndre spotyka się z nieprzychylną prasą, żarty o "DominAytonie" i podsyłanie statystyk z Box-Score. Jednak jeśli obejrzy się dokładnie te spotkania, to można odnieść wrażenie, że Ayton rozpoczął ten sezon naprawdę solidnie. Ilość zdobytych punktów może nie powala, ale trzeba pamiętać, że nie ma wielu okazji do rzutu - średnio oddaje tylko 7.3 strzału na mecz. Jeśli zaś mowa o obronie podkoszowej, walce o zbiórki, czy nawet przebłyskach w rozegraniu, to spełnia on początkowe oczekiwania. Oczywiście nałożył na siebie dość dużą presję tymi deklaracjami oraz wysokość kontraktu też nie pomaga, ale to on był dziś cichym bohaterem, który zdominował Poeltla zaliczając rekordowe 23 zbiórki. Wolę takiego Aytona, który potrafi dostosować się do tego, czego zespół potrzebuje do zwycięstwa, niż Aytona, który przyjechał do Portland, aby pokazać, jakim to on nie jest kozakiem, oddając 25 rzutów na mecz i nie zważając na nikogo.
Poprawa Scoota
Powoli, krok po kroku, Scoot zaczyna nabierać tempa i z całą pewnością rozgrywa swój najlepszy mecz w karierze NBA. Trójka wciąż nie siedzi (0/6 zza łuku), ale te rzuty nie są złe jakościowo. Cały czas zachowuje pewność siebie i wierzy w swoje umiejętności, więc gdy ma dużo miejsca, to próbuje i nie można go za to winić. Jednak już teraz można powiedzieć, że w kolejnym okresie przygotowawczym powinien skorzystać z pomocy solidnego trenera do poprawy rzutu, który pomoże mu w technice. Obecnie często brakuje mu precyzji w wykończeniu nadgarstkiem, co sprawia, że piłka nie zawsze dolatuje do obręczy. Zdarzają się też rzuty, które przelatują w lewo lub w prawo, prawdopodobnie spowodowane pozycją łokcia. W tym okresie przygotowawczym trenował z Stephenem Currym, więc podejrzewam, że nie ma powodu do zbytniego niepokoju. Szczególnie w drugiej połowie wyglądał dużo pewniej, próbując wejść pod kosz, wykorzystywać swoją szybkość i zaliczył kilka imponujących podań. Gra w NBA zaczyna zwalniać dla niego, przez co w końcu zaczynamy dostrzegać obiecany potencjał.
Weterani dojechali
Momentami dzisiaj można było odnieść wrażenie, że Brogdon zapomniał, iż można podać piłkę, a nie tylko wymuszać dzikie rzuty z półdystansu, ale trzeba mu oddać, że pociągnął za sobą zespół w czwartej kwarcie, kiedy potrzebowaliśmy tego najbardziej. Grant znów miał momenty, w których zakozłowywał się na śmierć, ale było więcej prób z dystansu - zdecydowanie wolę, kiedy poświęca większą uwagę grze na obwodzie, robiąc miejsce w pomalowanym dla pozostałych graczy. Trzeba jednak przyznać, że 6/10 spod kosza to świetny wynik, zwłaszcza naprzeciw obrońców pokroju Siakama, Barnesa czy Anunoby'ego. Jak mogłem zapomnieć, proszę Państwa, SZEŚĆ zbiórek u Granta. Brawo Jerami!
Powrót do Kanady
Pochwałom nie było końca, tak naprawdę każdy rozegrał dzisiaj świetny mecz, ale nie mogę przejść obojętnie obok Shaedona. Wszechstronność - to z pewnością charakteryzuje ten występ. Monstrualny blok, trójka cały czas na wysokim poziomie, ale i IQ. Zdecydowanie poprawił czytanie gry, sytuacji na boisku, wie gdzie się ustawić i jak rotować w obronie. W zeszłym sezonie było wiele sytuacji, w których dawał się mijać i odpuszczał - teraz nie ma o tym mowy, trudniej go minąć, a nawet gdy to się uda, to walczy do końca. Potwierdza, że przy powrocie Simonsa, to nie on usiądzie na ławce.
Nowi Aminu-Harkless?
Na deser kilka słów o energetycznym duecie z ławki. Toumani&Jabari - nie da się o nich pisać osobno. Mimo że nie zawsze widać to w Box-Score, są przecudowni i uzupełniają się idealnie. W ostatnich latach nie było wielu zawodników wybranych w drugiej rundzie draftu, którzy prezentowali taki poziom w obronie jak Toumani - powoli nawiązuję do Herba Jonesa z Pelicans. Widać było, że co chwilę rzucał kilka gorzkich słów do Barnesa, próbując wybić go z rytmu. To, co mogło się podobać, to uprzykrzanie życia Boucherowi - wypychanie go spod tablicy zarówno w obronie, jak i ataku. Jabari popisał się highlightem tego meczu, witając żółtodzioba, Gradeya Dicka, przecudownym blokiem. Ciekawostka: Duet Toumani i Jabari spędził w tym sezonie razem na parkiecie 47 minut. W tym czasie na 100 posiadań zdobywamy o 13.4 punktu więcej od rywali.
Konferencja prasowa
Chauncey Billups
CB: Niska piątka była dla nas bardzo ważna. Toumani, jego minuty były kluczowe. Mieliśmy wielu zawodników, którzy zagrali świetnie w dzisiejszym meczu. Oczywiście, to co Malcolm zrobił, uspokajając nas i zdobywając punkty i asysty podczas końcówki gry.
Q: Wydaje mi się, że Scoot miał wreszcie swój dzień. Szczególnie w drugiej połowie wyglądał naprawdę pewnie.
CB: Byłem bardzo zadowolony z jego występu. Myślę, że zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie był agresywny i skuteczny w obronie. Myślę, że jego gra w obronie była naprawdę dobra. Zaczął zauważać pewne rzeczy na boisku, zwłaszcza w grze pick-and-roll i współpracy z centrem, którym jest obecnie DA. Próbując wrzucić DA w przestrzeń, jest bardzo dobry w tym elemencie. Próbując jednocześnie realizować swoją grę, myślę, że Scoot świetnie sobie poradził zarówno w obronie, jak i ataku.
Q: Wspomniałeś również o DeAndre, który miał 23 zbiórki, double-double.
CB: Myślę, że to rekord jego kariery. Jego obecność była odczuwalna na całym boisku. To właśnie tego typu rzeczy oczekujemy od niego, czyli dominacja pod koszem i zbieranie każdej piłki. Reszta przyjdzie sama. DeAndre był naprawdę skoncentrowany przez cały mecz, w ataku wykorzystał kilka szans, naprawdę zrobił różnicę dla nas tej nocy.
Q: Zostałeś również zapytany o Shaedona przed meczem, więc chciałbym zapytać, co myślisz o jego grze dzisiaj? Co uważasz za najważniejszą rzecz, którą nauczył się w ciągu tego roku w NBA?
CB: Uczciwie mówiąc, nauczył się wszystkiego. Nie miał doświadczenia na uczelni, więc praktycznie przeszedł z liceum do NBA. Jego krzywa nauki była bardzo stroma. Ale ciężko pracował przez ostatni rok i zrobił to samo tego lata. Teraz możemy mu zaufać zarówno w obronie, jak i ataku. Z meczu na mecz robi wielkie rzeczy. Dziś zaliczył kilka ważnych zbiórek i decydujących akcji obronnych. Jego rozwój to coś, co sprawia nam ogromną frajdę.
Q: Wspomniałeś o Malcolmie, ale uważam, że Jerami także zagrał dzisiaj naprawdę dobrze. Weterani naprawdę poprowadzili nas przez czwartą kwartę.
CB: Musimy polegać na naszych doświadczonych zawodnikach. Jerami jest dla nas kluczowym graczem, zarówno w obronie, jak i ataku. Chcemy, aby nasi chłopcy grali i skupiali się na obronie, tak samo jak na ataku, ale Jerami wie, że potrzebujemy od niego punktów. Często jest zmęczony, zwłaszcza gdy mecz jest dzień po dniu. To jedna z przyczyn, dlaczego mimo że gra trochę nam umknęła wczoraj wieczorem, nie wpuściłem wyjściowej piątki z powrotem do gry, bo wiedziałem, że będziemy potrzebowali go dzisiaj wieczorem i to się opłaciło. Ale wiedzieliśmy, że będziemy potrzebowali Jeramiego do zdobywania punktów, zawsze tak jest. Zawsze staramy się znaleźć dla niego różne sposoby. Wprowadziliśmy go w kilka akcji i udało mu się zdobyć punkty w grze, DA doskoczył do jego podania do kosza, zdobywając ładny wsad. Później wykonaliśmy podobny ruch w końcówce gry i przeciwnik zamienił obrońców, ale dobrze to przeczytał i zdobył on trójkę z rogu boiska. Jerami był naprawdę świetny dzisiaj wieczorem.
Q: Na konferencji prasowej wspomniałeś o przewadze, jaką mają zawodnicy amerykańscy nad europejskimi pod względem atletyzmu. Czy uważasz, że amerykański sposób nauczania koszykówki powinien być wzorem dla graczy z Europy?
CB: Myślę, że obie strony mogą się od siebie wiele nauczyć. Europejski sposób nauczania koszykówki od najmłodszych lat i rozumienie gry to rzeczy, które mogą wpłynąć pozytywnie na naszą koszykówkę. Podobnie, sposób, w jaki uczymy naszych młodych graczy umiejętności, dryblingu czy kreowania sytuacji jeden na jeden, to coś, czego europejscy zawodnicy mogą się nauczyć od nas. To wymiana doświadczeń, obie strony mogą się uzupełniać. To powinno być wzorem. Myślę, że to wzajemne kształcenie może przynieść wiele korzyści. Szanuję europejską koszykówkę i sposób, w jaki jest nauczana i grana, i wiem, że oni także szanują naszą grę.
Scoot Henderson
Q: Pierwsze zwycięstwo w kieszeni, jak się czujesz?
SH: Czuję się dobrze po wygranej. Zwłaszcza za pierwszym razem, to zawsze wspaniałe uczucie. Daje nam obraz tego, co musimy robić, aby wygrywać. Oczywiście, mamy świadomość, że mamy jeszcze wiele rzeczy do poprawienia, zwłaszcza w kwestii zgrania, ale pierwsze zwycięstwo zawsze smakuje wyjątkowo.
Q: Wielu twoich kolegów twierdzi, że to był twój najlepszy mecz dotąd. Zgadzasz się z nimi?
SH: Tak, ale to wciąż daleko od tego, kim naprawdę jestem. To był mój najlepszy mecz jak na razie, ale ustanowiłem standard na swoje wcześniejsze występy. Uważam, że od tamtej pory wiele się nauczyłem i jestem gotowy, aby kontynuować takie występy.
Q: Kiedy mówisz, że to nie spełniło twoich oczekiwań, co chciałbyś poprawić w przyszłości?
SH: Chciałbym zmniejszyć liczbę strat, lepiej komunikować się w ataku i lepiej rozumieć, gdzie moi koledzy chcą otrzymywać piłkę. Chodzi mi też o polepszenie podań do rogu boiska, zwykle trafiam tam, ale ostatnio mam problemy. Jednak czuję, że wracam do rytmu. Jestem gotowy na kolejny mecz.
Q: Jak ogólnie oceniasz ten pierwszy tydzień sezonu?
SH: Czuję się tak, jakby to trwało dłużej niż tydzień, ale to faktycznie tylko tydzień. To początek czegoś wyjątkowego. W każdym sezonie będą wzloty i upadki, zwłaszcza w moim pierwszym roku w lidze. Ten tydzień był dla mnie ważny pod względem psychicznym. Wiem, że pojawiło się sporo szumu wokół mnie, ale nigdy się tym nie przejmowałem. Skupiałem się na analizie meczów i na poprawie swojej gry. Mam wysokie oczekiwania względem siebie, więc mogę tylko wyobrazić sobie, co inni myślą o mnie. Ale szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to, o ile wszyscy tutaj wiedzą, że pracuję nad własnym rozwojem, dla nich. To mi wystarcza, by spokojnie zasnąć.
Q: Czy czujesz, że mimo że nie zwracasz na to uwagi, to jednak to dociera do Ciebie, że spadły na Ciebie duże oczekiwania? Ludzie spodziewają się wiele od Ciebie, i choć nie grałeś źle, to być może nie na tym poziomie, jakim oczekiwano od razu.
SH: Tak, to nie było to, czego się spodziewałem. To coś nowego dla mnie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiej sytuacji. Ale jestem gotowy, jestem gotowy na to, by w Portland pokazać, na co mnie stać. Byłem gotowy wcześniej, ale pojawiły się nieoczekiwane rzeczy, których musiałem się szybko nauczyć. Teraz jestem zadowolony, że stało się to teraz, zanim jeszcze pojawiła się "ściana debiutanta", jak to niektórzy mówią. Teraz mogę przełamać tę barierę i rozpocząć sezon pełną parą. Dla mnie sezon rozpoczyna się teraz.
Q: Możemy porozmawiać trochę więcej o twoim dzisiejszym występie. Wydaje się, że zwłaszcza w trzeciej kwarcie, zanotowałeś cztery lub pięć asyst, i ogólnie widać, że z kwarty na kwartę... nie wiem, jak to nazwać, ale widać, że łatwiej Ci to przychodzi.
SH: Tak, patrzę na grę kwarta po kwarcie. Oczywiście, popełniłem wiele strat, sporo prostych rzutów, które powinny wejść. Ale zawsze skupiam się na następnym rzucie, na następnej akcji, czy to w obronie, gdzie staram się zatrzymać przeciwnika, czy w ataku, gdzie staram się rozkręcić grę. Jako rozgrywający i zawodnik, taki chcę być. Chcę atakować i troszczyć się o moich kolegów, dostarczając im piłki w odpowiednich miejscach.
Q: Malcolm wspomniał, że w dzisiejszym meczu wydawało się, że wybierasz swoje momenty, raz rozgrywając, a innym razem próbując zdobyć punkty samemu. Jak przebiegał ten proces dla Ciebie w tych pierwszych czterech meczach?
SH: Po prostu skupiam się na tym, by być sobą. Mam różne aspekty gry, więc po prostu wychodzę na parkiet i staram się być sobą za każdym razem. Nawet jeśli nie graliśmy jak zwykle, a wielu ludzi może pomyśleć, że to był dobry mecz, to ja myślę tylko o pierwszej wygranej. Nie zastanawiam się nad tym, czy gra była dobra, czy zła. Chcę po prostu wygrywać i poprawiać się jako zespół, przede wszystkim w kwestii zgrania.
Q: Jak ważne jest dla młodej drużyny zdobycie takich zwycięstw, aby poczuć pewność siebie? Wiemy, że jesteście młodym zespołem i będziecie musieli przejść przez różne trudności, ale widzieć efekty naszej pracy jest naprawdę satysfakcjonujące.
SH: Atmosfera w szatni staje się coraz bardziej pozytywna, nawet jeśli na początku była dobra. Porażki mogą rzeczywiście wpłynąć na pewność siebie zespołu. Dla nas najważniejsze jest skupienie się na kolejnym meczu, na tym, jak możemy poprawić rzeczy, które poszły źle w poprzednim spotkaniu. To podejście "jeden mecz za drugim" jest kluczowe dla nas, zwłaszcza jako młodej drużyny.
DeAndre Ayton
Q: Dziś wieczorem byłeś królem tablicy. Czy to coś, co dzisiaj miało wpływ na twoje nastawienie, czy po prostu taki wieczór, kiedy wydawało się, że jesteś wszędzie?
DA: Powiedziałbym, że to jeden z tych wieczorów, kiedy wydaje się, że jestem wszędzie. Wiesz, po prostu robię to, co jest potrzebne dla drużyny. Nasi rozgrywający świetnie radzą sobie z forsowaniem rzutów, a ja staram się jak najlepiej wykorzystać swoje zdolności do zbierania piłek i zapewnić, że drużyna może na mnie polegać, aby zakończyć akcje i wprowadzić naszą ofensywę w ruch.
Q: I jakie to było uczucie zdobyć pierwsze zwycięstwo w sezonie?
DA: To było niesamowite uczucie. Ta liga jest trudna do zwyciężenia, a gracze jak Jerami Grant, Malcolm Brogdon i Robert Williams, no i ja również, dołączając do tego Scoota, dajemy z siebie wszystko, jesteśmy aktywni i staramy się budować naszą chemię. Wszyscy dokładamy swoją cegiełkę, aby znaleźć sposoby na rozpoczęcie meczów i zakończenie ich sukcesem.
Q: Wspomniałeś o Malcolmie. W kluczowych momentach okazał się ogromnym wsparciem. Jakie to uczucie mieć takiego weterana w drużynie?
DA: To niesamowite mieć kogoś takiego jak Malcolm w drużynie, kogoś kto potrafi czytać grę i wykorzystać przestrzeń, jaką mu dajemy. Wierzymy w niego. Jest najlepszym rezerwowym zeszłego sezonu z jakiegoś powodu.
Q: A co sądzisz o grze Jabariego w dzisiejszym meczu?
DA: O, tak! Nakręcaliśmy go przez cały dzień. Jabari nie marnuje swojej szansy. Robi to, co od niego oczekuje trener, a nawet więcej. Punktuje, mimo kontaktu i gra z determinacją, jest agresywny. To pokazuje, jak dużo pracy wkłada w grę, i to bardzo doceniam.
Q: Czy możesz jeszcze coś powiedzieć na temat znaczenia wygrywania meczów dla młodej drużyny? Jak ważne jest mieć powody do zadowolenia, zwłaszcza wynikowe, od czasu do czasu?
DA: To bardzo ważne, ponieważ to pokazuje, że praca, którą wkładamy na treningach, zasady, które nam przekazuje trener, i koncepcje, w jakie wierzymy, naprawdę działają. To pozostawia uśmiech na twarzy, pokazując, że nasza praca przynosi efekty. Jesteśmy zaangażowani i gotowi wykonywać to, czego od nas oczekują. To nowa era, nowy początek, ale bez powtarzania tych samych błędów.
Malcolm Brogdon
Q: Pierwsze zwycięstwo. Jak się czujesz?
MB: Czuję się dobrze, naprawdę dobrze. Potrzebowaliśmy tego. NBA to przede wszystkim wiara w siebie i swoją drużynę. To, co robisz każdej nocy i nasza ciągła walka. Aby kontynuować rozwijanie się, musisz zdobywać zwycięstwa. To naprawdę motywuje. To wspaniałe uczucie. Dla młodych zawodników to cenna lekcja na początek. Chcemy zdobyć ich więcej.
Q: Twój kolega z drużyny, Jerami, bardzo zachwalał twoją grę w końcówce. Czy czułeś, że musiałeś zwiększyć intensywność w drugiej połowie, aby zabezpieczyć to zwycięstwo?
MB: Tak, w końcówkach meczów polegasz na swoim doświadczeniu. To, co zdobyłeś w drużynie. Myślę, że dziś polegaliśmy na naszych weteranach, głównie na mnie i Jeramim, jeśli chodzi o kontrolowanie piłki. Uważam, że udało nam się sfinalizować akcje, ale wszyscy wnosili swoją cegiełkę. Uważam, że Scoot grał dziś fenomenalnie, to był jego najlepszy mecz. Coś, na czym może budować. DeAndre był prawdopodobnie niewidocznym bohaterem swoimi zbiórkami. Dominował na tablicy. Mieliśmy wiele udanych wystąpień, które przyczyniły się do zwycięstwa.
Q: Mówisz o potrzebie motywacji. Jak ważne jest dla młodej drużyny zdobywanie zwycięstw i budowanie pewności siebie?
MB: To naprawdę ważne, aby utrzymywać lekkość i zachować ducha bojowego. To główna rzecz, którą musisz zrobić w NBA. W NBA łatwo się zniechęcić, zwłaszcza grając przeciwko najlepszym zawodnikom na świecie każdej nocy. Ale kiedy masz wiarę, możesz osiągnąć wszystko. Możesz wygrać w dowolnej hali, przeciwko każdemu. To trudne miejsce do gry, a Toronto to nie lada wyzwanie. Walczę tutaj od lat, i to jest trudne. To dobre zwycięstwo dla nas.
Q: Co zauważyłeś w grze Scoota dzisiaj? Wiem, że wiele nad tym pracowałeś. Wydaje się, że zaczyna łączyć kropki.
MB: Był agresywny. Był agresywny i pozwolił grze dojść do siebie. W pierwszej połowie rozgrzewał się, a w drugiej zaczął znajdywać swój rytm i tempo. Wydaje mi się, że dzisiaj wybierał swoje momenty naprawdę dobrze. Nie widziałem go wcześniej tak precyzyjnego w wyborze, kiedy być agresywnym, a kiedy skupić się na rozegraniu. Przyspieszał kontratak. Myślę, że dzisiaj zaczął łączyć te elementy. To dopiero wierzchołek góry lodowej. Będzie się jeszcze rozwijał i stawał coraz lepszym zawodnikiem.
Niewątpliwie (nie tak cichym) bohaterem tego sezonu jest Kacper.
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuń👍
UsuńBrawo Kacper jak koszykarze Blazers dorównają do Twojego poziomu to będziemy bardzo szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńKacper ile ty masz lat? Masz pracę żonę dzieci? Uwierz mi to robi różnicę
OdpowiedzUsuńNa namawiaj szczęśliwego człowieka do głupot.
UsuńTrue
OdpowiedzUsuńNie gadajcie głupot 😉! Małżeństwo to świetna sprawa. Ja zachęcam!
OdpowiedzUsuńA wracając do blogu to Kacper jest szefem. Dzięki za twoją pracę. Super jest poczytać o Blazers!
Czytam tak czytam (a będę czytał bo to mo moim zespolej bany nic nie pomogą) i serce krwawi jakie głupoty i totalna ignorancja panuje. Począwszy od bzdur, że kilkanaście lat z rzędu meldujemy się w playoffach i jaki to wstyd,że trzeba pogonić McColluma,Stottsa,Whiteside'a i innych (Labissiere!!) A teraz jest suuuper,nie możemy się doczekać kolejnego draftu i patrzeć jak gramy g-legaowym składem. Jedyne o czym marzę to stanąć z ekspertami stąd na parkiecie.
OdpowiedzUsuńHehe. Jakie miasto?
UsuńRIP ty swoje paranoje może uprawiaj gdzieś indziej. Skład jest słaby ale tak ze dwa lata potrwa jeszcze zbieranie prospektów, zanim zaczną cokolwiek wygrywać. Pytanie ile Billups jeszcze pogra bo mam wrażenie że zespół ostatni mecz zagrał dla niego. Żeby nie było że jest na gorącym
OdpowiedzUsuńKacper, dołączam się do podziękowań, robisz mega robotę, dla mnie jesteś transferem sezonu.
OdpowiedzUsuńRaf44
Faktycznie naszła mnie taka refleksja, że prawie wszyscy piszą "bzdury" tylko on RIPCITIZEN pisze prawdę objawi ona i ma na nią monopol. Wszyscy może i chcemy dla Blazers jak najlepiej ale On chce bardziej. Pozdrawiam Blazermaniacy
OdpowiedzUsuńTrzeba ignorować, może sobie pójdzie ;)
UsuńZapraszam od lat do Łodzi - centrum Polski na zlot Blazers NA PARKIECIE.
OdpowiedzUsuń15 komentarzy i żaden o meczu. Nie potrafimy wygrywać!
OdpowiedzUsuńAmon
Widać wyraźnie, że głównym problemem Blazers jest teraz S. Henderson. Po Jego zejściu z boiska gra się wyraźnie poprawiła. W Charlote wiedzieli co robią biorać B. Millera.
OdpowiedzUsuńUważaj, bo takie posty lubią się nieładnie starzeć ;)
UsuńForsowanie gry Scoota jest jednym z problemów, ale nie wiem, czy głównym. Scoot rzeczywiście ma ADHD Westbrooka i biega jak kurczak bez głowy. Ale zagrał kolejny słaby mecz i przy okazji wykręcił 7 asyst. To ile będzie robił przy dobrym meczu? 16? Musi się uspokoić i będzie dobrze (o ile umie się uspokoić, bo Westrbrook nie potrafi od lat, a Scoot bardzo niebezpiecznie przypomina Westbrooka).
UsuńPośród kilku problemów jakie mamy, największym, moim zdaniem, jest brak ruchu piłki. Ten element wygląda naprawdę tragicznie. A to jest chyba na trenerze.
Najmniej wszelkimi komentarzami przejmuje się Henderson i dobrze. Ma lekkie zderzenie ze ścianą, ale potencjał jest widoczny. Nie zaczął jak Lillard, ale może skończy lepiej jeżeli chodzi o sukcesy drużynowe
OdpowiedzUsuńDrugi wielki plus to Camara. Może błędów popełnia trochę ale podobnie jak Hendrson mowa ciała na mega plus
Brandon niewiele gorszy od Lillarda na te chwile, przynajmniej poda a nie wali te trójki z logo
Sharp pomiędzy czytaniem na ławce poezji pisanej wejdzie i rzuci bez emocji 30 punktów
No i Ayton. Jak popracuje nad tym łapaniem piłek to spokojnie 15/15 bedzie miał w sezonie
Jest nadzieja
Dla mnie wazne, z kazdym meczem jest lepiej. Ci na ktorych najbardziej patrzymy, czyli scoot i ayton, przy wszystkich zastrzeżeniach, robią postępy. Jest coraz wiecej zagrywek, kombinacyjnej gry. obrona z aytonem, rw3 i TC jest juz 13. w lidze. Potrzeba czasu i cierpliwosci. Rok bez presji wyniku, zobaczmy kto się nadaje, a kto nie, rok, a nie tydzien;)
OdpowiedzUsuń