3 listopada 2014

Nie jest dobrze



via oregonlive.com


Warriors (3-0) @ Blazers (1-2) 95-90


Do końca meczu pozostawało 25 sekund. Blazers prowadzili 90:89 i mieli piłkę w swych rękach( jak się rychło okazało nie na długo). Akcję wyrzutem z boku rozpoczynał Batum, podał do Matthewsa, który został natychmiast osaczony przez graczy Warriors. Jakimś cudem po dziesięciosekundowej przepychance przekazał piłkę Blake'owi, ten wypuścił ją z rąk, zanim  jeszcze dobrze  chwycił. Piłka ląduje na aucie. Sędziowie nie wiedzieć czemu przyznają ją Blazers i dopiero po video review zmieniają (słusznie) decyzję. Na blisko 9 sekund przed końcem  Klay Thompson wyprowadza gości na jednopunktowe prowadzenie. To był jak wyraził się Mike Rice great shot over great defence. Blazers ponownie wyprowadzją z boku piłkę, tym razem Batum podaję do Aldridge'a, i... nie pytajcie czy zawinił podający, czy ten, który przesyłkę miał odebrać. Dalej Curry wykorzystał dwa osobiste.  4,5 sek. przed końcem Blazers po raz trzeci wznawiają grę, Trzy punkty straty. Nie takie cuda wiedzieli w Oregonie. Tym razem grę spod kosza rozpoczyna Aldridge i  podaje precyzyjnie do... Curry'ego. Dwa rzuty wolne wieńczą tę zaskakującą tylko z pozoru końcówkę.

Zaskakującą pozornie bowiem wydarzenia z ostatnich sekund oddają w mikroskali to czym Blazers rażą od początku sezonu, a więc nieporadnością, nonszalancją, brakiem agresji i zdecydowania. Podobnie jak w pierwszych dwóch meczach z OKC i Sacto rozpoczęło się ślamazarnie i bez życia. Brak skuteczności Batuma i Lillarda, którą ten drugi próbował rekompensować sobie niestety nieudanymi( 2 czapy) wjazdami pod kosz, zadziwiająca nieskuteczność Lopeza w sytuacjach sam na sam z bramką koszem, postępująca    atrofia defensywy zyskały nieoczekiwanego sprzymierzeńca w postaci 1/6 FGA  Aldridge'a. 22:30  na starcie to był i tak, w tych okolicznościach, najmniejszy wymiar  Curry kary.

W kolejnej odsłonie Stotts zaczął żwawo mieszać w kotle z line-upami. Na parkiecie pojawili się Robinson, który zaliczył 4pkt i 5 zb. oraz W.Barton zdobywca w całym spotkaniu"aż" 4 pkt. Mimo to jego postawa okazała się sporą nadwyżką nad tym co do tej pory wykrzesał z siebie D.Wright. Ale w zaistniałej sytuacji wartością dodaną byłaby nawet 17. odsłona hair style L. Babbitta.To był ten czas kiedy pojawiły się nawet szczątki ubiegłorocznego  transition ofense, po którym za trzy punktowali Matthews i Blake. Do przerwy optymistyczne i nieoczekiwane, biorąc pod uwagę mizerię w grze,  trzy punkty straty.

Trzecia kwarta rozpoczęła się od występu rezerwowych unitów, choć w przypadku Blazers to określenie zaczyna wyglądać dość niejasno . Najwięcej stracił na  tym K. Thompson.  Wytrącony z rytmu zaliczył 2 pkt przy 20 zdobytych tylko w pierwszej połowie . Po drugiej stronie nieśmiało głowę zaczął podnosić Batum 5pkt i 3 zb i Aldridge, którego 7pkt i 5 zb.  zwiastowało Warriors niemałe  problemy w finałowych 12 minutach.

Tak, Aldridge i jego mid-range z lewego skrzydła. Kiedy tylko to działa Blazers są w stanie utrzymać się w grze z każdym. 5 kolejnych trafień, 10 punktów z rzędu. I gdyby  nie te ostatnie 25 sek kiedy Blazers trzy razy musieli powiedzieć sobie " miałeś chamie złoty róg..."

Nie jest dobrze, a zważywszy okoliczności porażki( z psychologicznego punktu widzenia lepszy byłby już chyba blow-out), mówiąc wprost jest całkiem do d...
Lillard -bez skuteczności= coś w okolicach jego numeru na plecach- 4/18 FGA 1/7 za trzy. A to ponoć drugi sezon jest najtrudniejszy
Batum- czy udział w mistrzostwach świata może być usprawiedliwieniem?
Lopez - nie był na mistrzostwach...
Aldridge i Matthews mają przebłyski ubiegłorocznej formy i nie zmieni tego ich znaczący udział w dzisiejszym finałowym slapsticku.
Na tle tak słabej s5  postawa ławki rezerwowych nie stanowi już pierwszorzędnego problemu. I jest to raczej miara kłopotów w jakich znaleźli się Blazers niż rzeczywisty postęp  w grze rezerwowego unitu.
Stotts-Nie sztuką jest wygrywać kiedy wszystko idzie dobrze, tak jak w ubiegłym sezonie. Rok temu eksploatacja do granic możliwości starterów.  Teraz wariacje w zestawianiu line-upów. Stotts w poszukiwaniu aurea mediocritas...Na razie zrodziło się z tego z półtorej kwarty na przyzwoitym poziomie, a  we wtorek do Oregonu zawita król James ze swoją świtą. Don't panic We are from Portland!


6 komentarzy:

  1. Rzeczywiscie jest kiepsko ale postawa Robinsona na plus a i Bartin wydaje sie do gry

    miejmy nadzieje ze zaraz zlapiemy jakis rytm a raczej ze rytm zlapie Lillard oraz Batum

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli Lillard się szybko nie ogarnie to czołówka zachodu może nam odjechać i zrobi się nieprzyjemnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko, ale to wszystko, co napisałem tutaj: http://blazerspl.blogspot.com/2014/11/za-porazka-w-sacramento.html#comment-form o meczu z Sacto, aktualne jest wciąż i było widoczne w żenującej porażce z GSW.
    Co dla mnie i dla pewnie wielu z was było pewną nowością i może zagadką? Konkurs: jak nie umieć w ciągu 20 sekund 3 razy wprowadzić piłki do gry i ją stracić, przez co przegrać mecz- po tym Blazers są absolutnymi mistrzami gatunku i A. Hitchcock mógłby się czegoś od nich nauczyć...
    PS. Do pana Sttotsa: ściągaj z parkietu Lillarda jak widzisz że odpala absurdalne rzuty i Batuma bo on nie istnieje mentalnie w tym sezonie... Mamy o wilee lepsza ławke niz rok temu co widać po statach i grzechem śmiertelnym jest z tego nie korzystać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. ceterum censeo: Batum jest przepłacony, Matthews walczy o to, by pokazać, że tak nie jest, LMA na razie i tak ciągnie ten wózek i wie, że za rok tu i ówdzie i tak zarobi a Lilllard poczuł się mega gwiazdą, jak zobaczył tyle wyświetleń buzzerbeatera na youtube

      Usuń
  4. Behemot10:48

    W poszukiwaniu rytmu. Kluczem do wszystkiego jest oczywiście Lillard.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy13:42

    przesadzacie
    pechowa porażka przez błędy taktyczne
    ale ogólnie gra poza Lillardem jest niezła, a rezerwowi (Blake, Kaman, Robinson, Barton) naprawdę dużo wnoszą, to zaprocentuje

    OdpowiedzUsuń