2 listopada 2016

Bez szans


Warriors (3-1) @ Blazers (2-2) 127:104


Minęło wiele godzin od zakończenia tego nierównego meczu. Tak na spokojnie, bez radykalnych sądów. Blazers przegrali mecz z zespołem znakomitym, który szczytów formy jeszcze  nie osiągnął, ale nagromadzeniem talentów przewyższa, być może, wszystko co do tej pory widział ta liga. Jeśli w każdej sekundzie meczu masz na parkiecie przeciwko sobie kogoś z kwartetu Curry, Durant, Thompson, Green nic nie jest proste. I dzisiaj dla Portland tez nie było. 


Wystarczyło 36 minut, a właściwie kilka z nich w trzeciej kwarcie, aby wybić z glów gospodarzy marzenia o zwycięstwie. To własnie wtedy Stephen Curry zdobył 23 pkt, budząc się zbyt gwałtownie dla obrony Blazers, po niemrawej, jak na niego, tylko pięciopunktowej pierwszej połowie. Odwrotnie rzecz się miała z liderem gospodarzy. Damian Lillard zaczął mecz blyskotliwie -22 pkt do przerwy, by w decydującej, trzeciej odsłonie, z 7 punktami być tylko cieniem samego siebie. 

Statystycznie pojedynek liderów był więc dość wyrównany. Z tą różnicą, że Curry otrzymał pomoc od reszty drużyny. I nie chodzi nawet o szukającego ciągle formy Clay'a Thompspna- 6/17, czy co najwyżej solidnego Duranta-20 pkt.Tego dnia błyszczał, niepokojony przez defensywę Oregonu, Ian Clark-8/8 w tym 3/3  za trzy dalo 22 pkt, wsparcie o jakim, ze strony swoich partnerów, Damian Lillard mógłby pomarzyć. 16 punktów z 50% skutecznością McColluma dają się jeszcze jakoś obronić, ale 6 na 22  duetu Aminu- Harkless zatruło ofensywę w sposób nieodwracalny. Mason Plumlee ponownie z większą ilością asyst-6 niż zbiórek-5. 

Atak Blazers, w niemałej części, jest tak ustawiony, że opiera się na rzutach z otwartych pozycji graczy obwodowych. Dzisiaj Harkless- Crabbe- Aminu- Turner trafili raz, próbowali jedenaście. to nie mogło się udać.  Stotts trzyma się patentu, w którym wpuszcza na parkiet równocześnie Crabbe'a i Turnera, na razie, to nie działa. Grając obok siebie ograniczają swe poczynania. Ani Crabbe nie jest catch and shoot, ani tez Turner, jeszcze przy obecności McColluma, ball-handlerem. W pierwszych dwóch grach sezonu lepiej wyglądał Crabbe, dzisiaj akurat przebił się Turner-14 pkt. Wpółczynnik +/- pozostaje jednak bezlitosny dla obu zawodników, Stottsa i nas kibiców. Crabbe -33, Turner -36. 

W kolejnym meczu zespół Stottsa nie istnieje na tablicach, tym razem przegrał tutaj 32 do 45, co prawdopodobnie przełożyło się na jeszcze smutniejszą statystykę 10:32 w zdobyczach z paint. Davis, Plumlee, Vonleh nie zbierają piłek, a Blazers w 4 kolejnym spotkaniu ulegają rywalom w akcjach drugiej szansy.



Lillard nie wygra meczu sam, tak jak nie zrobiłby tego Curry, gdyby wyniku w pierwszej połowie nie przypilnowaliby mu Durant z Clarkiem. To zaledwie 4 mecze, ale wygląda na osamotnionego w swych wysiłkach. Głębia, która miała być śmiercionośną bronią Portland nie istnieje, dzisiaj, nie licząc garbage time, wyprodukowała 22 pkt wobec 39 rywali. I to właśnie w śmieciowym czasie zdarzyła  się jedyna przyjemna rzecz dla fanów RipCity . Jake Layman, drugorundowy rookie z Maryland, trafił 5 razy za trzy i z 17 punktami na koncie zaliczył najlepszy debiut w historii Blazers od czasów 23 punktów... Damiana Lillarda.

Dont panic we are from Portland znów znajduje zastosowanie. To dopiero początek.Wstrzymajmy się z załamywaniem rąk i  frontalną krytyką Stottsa, poszukującego idealnych line-upów. Kolejny test naszej cierpliwości już dzisiaj w Phoenix, przeciwko  zdeterminowanym odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie-Suns. Nie będzie łatwo. 

9 komentarzy:

  1. Ładnie Layman, pokazał coś białemu koledze z zespołu... Ale pod koszem? Przegrać deskę z GSW? Tam mamy potrzeby, nie na obwodzie, mr Olshey

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy21:57

    Fajnie sie porusza i wydaje sie sympatyczny Jake Layman.
    Hydraulik widac focha strzela, o ile dobrze zrozumialem z artykulu na blazersedge "to spodziewal sie tego, ze klub z nim nie przedluzy kontraktu". No i git. Jeden z niewielu madrych ruchow Oshleya w tym sezonie.
    The Legend, o tak ... na pewno mnie kiedys Synek zapyta o najgorszego gracza z Portland w historii ever, to bedzie co opowiadac :-).

    W innym artykule na blazersedge widzialem sugestie chyba espnu, ze POR moze probowac Dealu z SAC:

    Plumlee + Leonard + CJ za Cousins + McLemore (nie znam tego goscia).

    Sam nie wiem. Bardzo lubie CJa i widze go na wiele lat w POR :((((, ale z drugiej strony chetnie bym sie pozbyl pozostalej dwojki nawet za free :). Dzis kolejna zarwana nocka i mecz z PHX.

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy19:55

      Ja bym poszedł na tą wymiane mimo ze tez lubie CJ-a

      LaMarcus

      Usuń
  3. Taki deal to PTB chętnie ale Kings pewnie nie. Wyobrażacie sobie te pick&rolle Lillarda Cousins?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy spore problemy z grą, gdy nie wpadają trójki.Nadal słabo bronimy. Trener ma problem z ustawieniem właściwej rotacji składem. Dramatycznie wyglądamy pod kątem zbiórek. Jeśli medycy Blazers usprawnią Ezeliego to cześć problemów się rozwiąże.Nie stanowimy już takiego zaskoczenia dla rywali jak w poprzednim sezonie. Potrzebne są nowe pomysły na gęe. Evan Turner na razie jest hamulcowym w ataku.Dużo pracy przed sztabem trenerskim by odpowiednio to poukładać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot00:07

      Ano, ano. Aminu rzuca jakieś 5% za 3 jak na razie, no i gdzie się podziały zbiórki? Atakowana deska nie istnieje.

      Usuń
  5. Jesli chcielibyście natychmiast zwolnic gracza, kto by to był:
    1 Leonard
    2 Plumlee
    3 Aminu
    4 Turner
    5 Davis
    6 Vonleh
    7 Stotts
    propozycje?

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy06:33

    .... :-)

    Z czołówką zgadzam się jak najbardziej + do ognia bym wrzucił jeszcze.

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczekajmy jeszcze trochę. Turner w końcu się wpasuje, Ezeli zacznie grać. Będzie lepiej.

    Nawet tak bym brał:
    Plumlee + Leonard + CJ + picki za Cousins

    OdpowiedzUsuń