25 października 2013

Blazers kończą piątą wygraną


Skończyli. Wreszcie. Zostały nam 4 dni do początku sezonu i pięć do pierwszego meczu Blazers z Suns, który - nie czarujmy się - będzie pierwszym zwycięskim w drodze do play-off. Dzisiaj nad ranem Blazers wygrywając trzecią kwartę 25-9, wygrali spotkanie i to jedna z dwóch historii tego meczu. Druga opowiada o Terrym Stottsie i jego propozycji wyjściowej piątki i rotacji, która będzie walczyć w sezonie 2013/14 o grę w drugiej połowie kwietnia i być może w maju.


*

W porównaniu z ubiegłym sezonem jest jedna rzecz, która wciąż pozostaje bez zmian. Minuty Nica Batuma. Z Warriors grał 37 minut (najwięcej spośród wszystkich gracz), ale tego oczekuję w sytuacji gdy Dorrel Wright gra na pozycjach 3 i 4 jako stretch-four, Allen Crabbe ma problemy z żołądkiem, a Victor Claver... no cóż, nie rzuca na nas uroku hiszpańskich plaż. Czteroosobowa rotacja na pozycji SF niby jest, ale częściej to wygląda tak jak dzisiaj. Przytaczając minuty Batuma z wszystkich jego meczów przedsezonowych wychodzi, że grał średnio 32 minuty. W dwóch ostatnich meczach odpowiednio 36 i 37 minut. Dużo, a przecież Batum biegał jeszcze w lecie na Euro. Nie straszę, ale to może się odbić na formie za kilka tygodni i trwać nawet po przerwie na All-Star Game. Póki co, w meczu z Warriors rzucił 10 punktów, miał 15 zbiórek i 4 asysty. Kolejny flirt z 15-10-5, nie koniecznie w takiej kolejności. 

*

Podczas 12 minutowego runu 25-9, Lillard zdobył 7 punktów i miał jedną asystę, a Dorrell Wright trafił wtedy swoją jedyną trójkę. Obaj zdobyli odpowiednio 21 i 7 punktów. Wracając uparcie do skuteczności Lillarda. Siedem gier w preseason skończył ze średnią 42% z gry i 32% za trzy. Nic nowego. LaMarcus Aldridge miał słaby początek co przełożyło się także na mecz. Zebrał, co prawda najlepsze w preseason 12 piłek, ale trafił tylko 4 rzuty z 15 i miał 2 straty. Z powodów zdrowotnych do Oakland nie poleciał Wesley Matthews (migotanie przedsionków). Terry Stotts spodziewa się, że Matthews wróci do treningów w przyszłym tygodniu. Póki co w jego miejsce wskoczył Will Barton i oprócz reverse lay-up'a w pierwszej kwarcie był nikim. 1/9 z gry oraz błędy w obronie zdecydowanie popsuły mu szansę na - przy absencji Matthewsa - wskocznie do pierwszej piątki na mecz z Suns. Mo Williams miał w zasadzie swój mecz, gdzie rzucił 11 punktów i rozdał 7 asysty, a Thomas Robinson trzeci raz w preseason miał więcej punktów niż zbiórek (10/3).

*

Krótko o centrach. Robin Lopez miał 11 punktów, 7 zbiórek i kilka dobrych ruchów w obronie, Joel Freeland grał 15 minut, a Meyers Leonard będzie przeżywał trudne chwile. Chris Haynes z CSNNW.com oraz Mike Tokito z The Oregonian donoszą, że to Joel Freeland będzie - na razie - back-upem dla Lopeza. Terry Stotts po meczu, dla The Oregonian:

"The role that [Freeland] has, he's earned a lot of respect from his teammates and the coaches by how he's impacted the game defensively. He had two rim protections tonight, made an impact on the game. We need defense out of that position, and Joel's earned that." - Terry Stotts.

Z jednej strony Freeland zasłużył, z drugiej to trochę strzał w kolano dla managmentu Blazers, którzy wykorzystali ubiegłorczony 11 pick w drafcie na Leonarda, raczej z myślą o rozwoju i w niedalekiej przyszłości z aspiracjami na, przynajmniej, solidnego rezerwowego. W ten sposób obcinają mu sporo minut, ale nie może dziwić taka postawa Stottsa, kiedy Freeland po prostu zasłużył. Nie mam raportów z treningów, ale na podstawie siedmiu gier, to właśnie Freeland wypada lepiej. Puntkowo lepszy jest Leonard (4.7 - 4), ale w zbiórkach ( 3.2 - 5.6), a przed wszystkim w blokach (0!!! - 5 w 7 meczach) dominuje Brytyjczyk.

Statystyki obu graczy w preseason z blazersedge.com:

Freeland: 4 points, 5.6 rebounds, 18.1 minutes, 34.2 percent shooting, 7 appearances
Leonard: 4.7 points, 3.2 rebounds, 14.2 minutes, 57.9 percent shooting, 6 appearances

1 komentarz:

  1. Behemot15:38

    Te statystyki Freeland / Leonard mogą być bardzo mylące, bo wcale nie świadczą specjalnie na korzyść tego pierwszego. Nie w tym jednak rzecz, bo różnicę robi tu obrona obu Panów. Leonard nadal wygląda w tej kwestii jak sarenka Bambi. O ile 1/1 może nawet (z naciśkiem na "możę") coś tam poprawił przez lato, to w pick'n'roll gubi się kompletnie i prawie zawsze. Freeland za to wygląda jak ktoś kogo można z czystym sumieniem wpuścić na te kilkanaście minut. Leonard póki co ma jedynie dobry rzut z półdystansu, dla 7-footera fajny dodatek, ale bez podstaw niewiele znaczy.

    OdpowiedzUsuń