19 listopada 2013

Hello Brooklyn




Brooklyn Nets skończyli pierwszą kwartę z 40 punktami na 75% skuteczności oraz 6/6 z gry Kevina Garnetta czującego nowojorski blichtr i fajne czasy watahy z Minnesoty. Po przeciwnej stronie grał Wesley Matthews, który był jak prezent pod choinką w zaśnieżony grudniowy poranek. Jeżeli ESPN na głównej stronie napisało "Surprise, Surprise" i dało Portland na "okładkę", to lepiej sprawdź czy mamy 2013 rok i czy obok Aldridge'a biega Oden i Brandon Roy. Liga zrobiła zdecydowany krok w stronę kibiców Blazers i dała nam najłatwiejszy (?) kalendarz na początek sezonu. 9-2 ludzie.

Cóż, wesoła koszykówka na Brooklynie mająca po raz 11 w dupie obronę, sprawiła siódme zwycięstwo z rzędu, rozgłos w mediach i wspomnianego Wesley'a Matthewsa idącego po All-Star Weekend. Przynajmniej na konkurs trójek, bo Greivis Vasquez i schorowany Steve Nash wg. NBA są/będą w tym sezonie na poziomie All-Star. Cyrk panie. 

"He's playing angry right now; he's upset about the ballot," - LaMarcus Aldridge

70% z gry, pięć celnych rzutów za trzy (62.5%) w tym cztery w pierwszych dwunastu minutach będących odpowiedzią na Garnetta. 6 zbiórek i kilka niezłych kontr, które pogłębiły strach Jasona Kidda przed włosami Andrieja Kirilenki i jego rosyjskiego Wielkiego Brata. Nets grając bez Brooka Lopeza przegrali w paint. W spotkaniach z Blazers oddanie pola w pomalowanym jest najpierw odbierane jako sabotaż, w fazie drugiej jako wypadek przy pracy, by na końcu zreflektować się i przyznać, że jednak byliśmy zwyczajnie gorsi. 40-30 dla Portland. Thomas Robinson jest pierwszy pod koszem przeciwnika przy kontrze, zawsze skacze do zbiórki, zawsze po pick-and-rollu idzie na kosz i robi put-back, zawsze chce zabić. 9 punktów, 7 zbiórek w 13 minut. Robin Lopez już na starcie wiedział, że będzie lepszy od brata więc kryjąc na przemian Garnetta, Blatche'a, Evansa, Plumlee pozwolił sobie na luz, ale i tak dość dobrze radził sobie w obronie. W 25 minut miał 6 punktów oraz 7 zbiórek. Nicolas Batum znowu robił dużo czarnej roboty. Match-up z Paulem Piercem skończył się na 2-12 Pierce'a, ale Batum rzucił najsłabsze w sezonie 7 punktów i miał tylko jedną asystę. 

Blazers objęli prowadzenie dopiero w 32 minucie meczu po trafieniu Aldridge'a. W trzeciej kwarcie wygrali spotkanie przez 17% z gry Nets i ich 15 punktów. 11 ze swoich 27 punktów (9-16) rzucił wtedy Aldridge będący hot jak w czwartej kwarcie z Nuggets. Damian Lillard zrobił swoje i miał 19 punktów z 13 rzutów oraz najlepsze w sezonie 9 asyst. W obronie pozwolił Shaunowi Livingstonowi na wzruszający dunk i 23 punkty. Mo Williams zdobył 12 punktów z 14 rzutów i ani razu nie staną na linii rzutów wolnych. Dorrell Wright traci minuty na rzecz Thomasa Robinsona i dzisiaj był bezproduktywny, a Joel Freeland poprztykał się z Reggiem Evansem. Uwaga: Terry Stotts zrozumiał, że nie gra się +40 startową piątką w każdym meczu.

Blazers jadą do Milwaukee gdzie zagrają z Buck w środę o 2 w nocy. 10-2?

3 komentarze:

  1. Behemot14:05

    10-2. A co!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy00:29

    licze na 10-2 i wierze w chlopakow meyo nie bedzie dla nich przeszkoda

    OdpowiedzUsuń
  3. ZooM08:15

    No i mamy 10-2. Brawo !!

    OdpowiedzUsuń