13 grudnia 2013

31/25 M-V-P

 

Na początek kop w tyłek i pakiet tabletek dla 133 tys. ludzi głosujących na Pau Gasola. WTF, guys? Trochę boli gdy patrzysz na wczorajsze wyniki i gość grający swój najlepszy sezon, będący obecnie najlepszym silnym skrzydłowym ligi, dostający propsy od Rockets przegrywa w zasadzie przez brak hype'u, który przynajmniej w 50% decyduję o grze w All-Star Game.

"People probably don't know who I am or what I do up here. ... I'm not flashy, I don't dunk, I don't do anything really exciting."

Aldridge na pewno zagra w Nowym Orleanie (z Pelicans też...), ale będzie to chyba duży niedosyt dla fanów, dla ligi, bo - czy możemy już mówić o Top5 zawodników sezonu (?) - nie wyjdzie w pierwszej piątce. Cóż, dzisiaj Aldridge po raz kolejny słyszał M-V-P z trybun. Trzymajmy się tego. 

Blazers wyszli na mecz trochę śpiący i rozregulowani kilkudniową przerwą od wygranego meczu z Jazz i ten stan utrzymywał się do trzeciej kwarty, gdzie Blazers zaczęli powolną ucieczkę. Zanim jednak obudził się cały team, a przede wszystkim Aldridge, PTB grali tragicznie w transition defense, pozwalając Rockets na bardzo łatwe punkty po kontrach (19). Wyglądało to źle tak samo jak gra Damiana Lillarda i Wesley'a Matthewsa. O ile ten drugi obudził się w drugiej połowie i miał ważne trójki w trzeciej kwarcie, tak Lillard trafił tylko jeden rzut z gry na dziesięć prób. W sumie mieli pięć strat i bez Mo Williamsa (5-10/13pts.) gra na obwodzie nie istniała. Terry Stotts konsekwentnie stawia na granie trzema obrońcami w 48 minut, ale dzisiaj to mogło zamienić się w piątą porażkę w sezonie. Tego nie chcemy. Problemem Blazers oprócz bronienie kontr Rockets, była słaba skuteczność i brak chociażby ubiegłotygodniowego ball movementu, który otwierał mnóstwo czystych pozycji czy to zza łuku czy z mid-range. Trafili niecałe 30% za trzy i byli nieskuteczni z każdego miejsca na parkiecie (43% z gry). 

Trzecią kwartę Blazers zaczęli od runu 11-0 w trzy minuty. Wtedy na mecz przyszedł LaMarcus Aldridge. Przed sezonem miałem wątpliwości czy Aldridge stanie się liderem zespołu, który rządzi szatnią, na boisku i słyszy te wszystkie dobre jak i złe rzeczy z trybun czy mediów. Dzisiaj biję się w pierś, w głowę, wszędzie. Ten cytat wyżej to jego gra. Gra, która dzisiaj była "really exciting" i po raz 23 w tym sezonie odbywała się na 4-6 metrze od kosza. 

Aldridge w pierwszej połowie był 3/10 z gry, pudłując siedem z pierwszych ośmiu rzutów. Blazers przez 24 minuty byli na szczęście w meczu, dzięki bardzo dobrej pracy w obronie na Howardzie przez Robina Lopeza, który w całym meczu miał 16 punktów i 10 zbiórek. W trzeciej kwarcie Aldridge ruszył po najlepszy występ nocy/tygodnia (?) i w 12 minut miał 14 punktów i miliard zbiórek. Potworny progres zaliczył w tym elemencie względem nie tylko ubiegłego sezonu, ale i całej kariery. 10.6 zbiórek na mecz, w tym najlepsze w karierze 8.4 w obronie (2012/13 odpowiednio 9.1 i 6.7). W czwartej kwarcie Aldridge miał 11 punktów, And-1 z Patrickiem Beverleyem i przez jedną noc był MVP ligi. 

Blazers stracili siedmiopunktowe prowadzenie z początku trzeciej kwarty i na ostatnie 12 minut oba teamy wychodziły z remisem po 76. Portland szybko odjechali na 10 punktów m.in. dzięki trójce Dorrella Wrighta (2-6 za trzy), ale na cztery minuty do końca Rockets byli już tylko -2 i zacząłem się martwić czy Blazers wytrzymają ewentualny crunch-time z grającym po raz kolejny potężne minuty podstawowym lineupem. Nagle Wesley Matthews trafił za dwa na przeciwko kosza, a kilkanaście sekund później Nicolas Batum trafił trójkę z lewego rogu po podaniu handoff od Aldridge'a i Blazers byli plus 7. Na koniec zrobili run 12-3 kończąc mecz i wygrywając 10 raz w Rose Garden. 19-4.

Blazers w sobotę zaczynają trasę wyjazdową na wschodzie (76ers, Pistons, Cavs). Mecz w Philadelphii w sobotę o 2:00.

Injury update:

CJ McCollum przeszedł w środę prześwietlenie kontuzjowanej stopy. Wynik okazał się pozytywny. Terry Stotts potwierdził, że McCollum może brać udział w treningach i w grach 3 na 3. Dokładna data powrotu wciąż nie jest znana.

3 komentarze:

  1. LaMarcus ma świetny sezon, ale pamietajmy również o Kevinie Love.On również znakomicie teraz wymiata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot13:42

      aha, zwłaszcza w obronie.

      Usuń
  2. Sosna198214:51

    Blazers nie pierwszy już raz wygrywają mecz mimo słabej skuteczności. Powoli ten zespół dociera się w obronie i myślę że poza 4 na Zachodzie nie wypadną. Takie są moje odczucia. Oby Lillard się powoli rozkręcał i szczyt formy miał pod koniec kwietnia.

    OdpowiedzUsuń