5 grudnia 2013

Aldridge jak MVP, Batum z game-winnerem



To niesamowite jak Blazers z drużyny bijącej się o miejsca 7-8 stali się na przestrzeni ostatniego miesiąca prawie najlepszym zespołem w lidze, mając jednocześnie poparcie amerykańskich fachowców i przede wszystkim kibiców w Portland, którzy w meczu z Thunder byli wciąż daleko przed całą ligą. We wczorajszym 3 na 5 mieliśmy pytanie: Czy Blazers są już "for real"? Po wygraniu prawie wszystkich spotkań z topowymi zespołami ligi, Portland nie muszą już udowadniać jak dobrym zespołem stali w trakcie listopadowego streaku, a społeczność zaczyna myśleć o tym ile Blazers są w stanie osiągnąć w playoffach, zamiast problemu jak uniknąć kompromitacji w pierwszej rundzie. Jest pięknie.

Podobnie jak w meczu z Pacers, Blazers wyszli na drugą połowę ze stratą do Thunder. Byli minus 11 punktów po czterech rzutach wolnych Kevina Duranta i Russella Westbrooka po faulu technicznym i przy rzucie za trzy. Przez pierwsze 24 minut Portland popełniali łatwe straty, nie mieli odpowiedzi na Duranta i Serge'a Ibake w pomalownym i dopuszczali do łatwych punktów drugiej szansy, które pozwolił Thunder na mozolne budowanie przewagi. Fantastycznie wyglądał - nie wierzę - Robin Lopez mający sezon życia i mecz sezonu na atakowanej tablicy. Zebrał 6 piłek z klocowatym Kendrickiem Perkinsem na plecach i nieco mniejszym od siostry Stevenem Adamsem. W sumie zdobył 12 punktów, 10 zbiórek i 4 bloki. Z meczu na mecz pozwala nam zapomnieć o Asikach i Gortatach tworząc sobie bardzo mocną pozycję pośród centrów, którzy są piątą - czasami nawet nie są - opcją w ataku oraz przerzucając się na zdominowanie obrony pod koszem. To nie zawsze wychodzi (50-38 w paint dla OKC), ale kim był J.J Hickson?

Blazers w trzecią kwartę weszli po oddaniu 32 punktów w drugich dwunastu minutach. Zaczęli od szybkiego runu 11-4 po który Scott Brooks wziął czas, a Rose Garden szykowało się na jeszcze gęstszy dym niż w Meksyku. Po rzucie Batuma z prawej strony z Durantem na piłce Blazers wyszli na jednopunktowe prowadzenie 70-69. Od tej pory LaMarcus Aldridge zaczął wysyłać rodzinie bilety do Nowego Orleanu i sprawił, że MVP dla Jamesa/Paula/Duranta/George'a w Portland będzie rip-award. 16 punktów w trzeciej kwarcie, 8 z rzędu w ostatnie trzy minuty skończone asystą do Mo Williamsa przy rzucie za trzy. Miód. Wcześniej Terry Stotts postanowił zmienić co nieco w defensywie. Lillard nie miał dobrego meczu (14/4-14/6as.) więc Wesley Matthews zaczął w trzeciej kwarcie grać w obronie kryjąc Westbrooka. Ruch Stottsa, który prawdopodobnie zapobiegł powiększaniu się przewagi Thunder, ograniczył Westbrooka w ataku (1-3 z gry), wymusił jego faule i spowodował dwie straty. Blazers wygrali trzecią cześć czternastoma punktami (35-21) i byli +3 po 36 minutach.

W czwartej kwarcie Dorrell Wright i Damian Lillard trafili po trójce zwiększając przewagę na siedem punktów. Thunder na pięć minut do końca wyszli na jednopunktowe prowadzenie (96-95), ale w odstępie dwóch minut Aldridge trafił po raz kolejny cztery rzuty z rzędu i na 2:30 na zegarze Blazers mieli pięć punktów przewagi. Potem mieliśmy cztery spudłowane trójki z obu stron, które mogły dać wygraną którejś drużynie, ale Durant i Matthews nie trafili z czystych pozycji. Na 35 sekund do końca - Thunder po rzutach Duranta i Westbrooka znowu zbliżyli się na jeden punkt - Terry Stotts wziął czas i rozrysował prostą akcję na rzut za trzy. Batum standardowo wprowadzał piłkę do gry z prawej strony do Damiana Lillarda mającego przed sobą Reggiego Jacksona. Francuz zszedł do linii końcowej i za plecami Duranta, korzystając z jego gapiostwa i zasłony od Aldridge'a, przebiegł na lewą 45, z której trafia w tym sezonie 51.4% (!!!) rzutów. Game-winner, dagger, whatever. Blazers byli w domu.


Wesley Matthews: "I've been saying it from the start -- he's the best power forward in the game. ... He's awesome right now."
LaMarcus Aldridge: "Our team chemistry is unreal right now"
Blazers grają następne dwa mecze w back-2-back w Rose Garden. W piątek z Jazz, a w sobotę z Mavericks. Oba spotkania o 4:00 naszego czasu.

p

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy17:00

    Ciesze sie z osiągniec naszej ekipy tylko jest jedno "ale" PO to inna bajka,mam jednak nadzieje ze damy rade i zagramy minimum w 2r.i nie bedzie kompromitacji jaką miała Sonics z Nuggets.

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot14:05

    Stat i refleksja dnia:
    "Cztery drużyny w NBA mają mniej niż 5 porażek - Pacers, Blazers, Spurs i Thunder."
    Blazers wygrali z każdą ekipą z pozostałej trójki. Dziękuję, dobranoc.

    OdpowiedzUsuń