Portland Trail Blazers wracają dzisiaj
meczem z Cleveland Cavaliers po czterodniowej przerwie, potrzebnej
nie tylko ze względu na zbliżające się cztery mecze z Top8
zachodu w pięć dni, ale też z powodu dwóch ważnych rzeczy, które
w najbliższym czasie mogą zrobić z Blazers jeszcze lepszy team
walczący, już nie o przetrwanie pierwszej rundy, ale o finał konferencji. Ten bardzo optymistyczny scenariusz może skończyć się
klapą, ale z drugiej strony w maju, Portland mogą przestać być
snem i już na poważnie wejść w rozmowy czy ta drużyna może
wygrać cztery mecze w ostatnich dwóch rundach z Thunder, Spurs, a
później z Pacers lub Heat?
Zachód jest silny, ale już teraz
wybiegamy w przyszłość licząc, ze nadmierna pewność siebie nie
będzie grała przeciwko Blazers (mecze z Suns, Kings, 76ers), ale stanie się kolejnym, być może najważniejszym elementem na
boisku i w szatni, który każdy z graczy, w każdym kolejnym meczu,
będzie musiał wykorzystać jeszcze lepiej niż dzień-dwa
wcześniej, opierając się zmęczeniu oraz zwątpieniu w siebie i zespół. To najgorsze co może stać się z Blazers w postseason,
gdzie droga do każdej rundy będzie wymagająca.
Blazers kończąc sezon regularny w
pierwszej połówce czołowej ósemki, w półfinale prawdopodobnie
wpadną na kogoś z dwójki Thunder/Spurs zakładając, że te dwa
teamy nie wtopią w pierwszej rundzie. Kończąc sezon dzisiaj,
Blazers mieliby przewagę parkietu w dwóch pierwszych seriach grając
kolejno z Dallas i Thunder lub Warriors, a przy porażce Spurs np. z
Clippers, Portland graliby każdy siódmy mecz w Rose Garden, gdzie
szanse na wygraną rosną proporcjonalnie do krzyku ludzi w środku.
Wracając do przerwy. Blazers w cztery
wolne dni pracowali nad obroną. To bardzo dobra wiadomość z
każdego punktu widzenia, która trafiła do nas w jeszcze lepszym
momencie, bo tuż przed meczami z czołówką. Wielokrotnie
pisaliśmy, że Blazers muszą nauczyć się bronić na poziomie –
może na początek – przyzwoitym. Na takim, który jeszcze nie
wygra im spotkania, ale przy słabym dniu w ataku, zdecydowanie
pomoże, a w tym sezonie to bardzo rzadki widok, zwłaszcza, że w
większości spotkań Blazers na tyle dominowali w ofensywie, że w
obronie wyglądali wręcz na szukających odpoczynku snując się na
obwodzie czy odpuszczając w paint.
Brakowało skupienia. To słowo klucz
używane przez Stottsa, Damian Lillarda i Nicolasa Batuma, mówiącego
też, że kilka miesięcy temu Blazers mieli jeden z gorszych
treningów, gdy ćwiczyli obronę.
“That was probably our worst practice of the year,” - Nicolas Batum
Przed sezonem Terry Stotts chciał
wprowadzić w Blazers podobne schematy obronne, które stosowali
Dallas Mavericks, gdy Stotts był asystentem Ricka Carlisle'a. Mavs
bronili strefą. To samo miało definiować defensywę Blazers, ale
po tych złych tragicznych practise, Stotts odpuścił dalsze próby
zrobienia poważnej obrony w Portland jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.
“Training camp was a one-and-done day, I didn’t want to touch it because that day didn’t work out very well.” - Terry Stotts
Oglądając Blazers w tym sezonie
możemy w jasny sposób określić ich sposób bronienia, zmieniający
swoje priorytety zależnie od przeciwników i ich sposobów na
zdobywanie punktów. W większości spotkań, Blazers starają się
wymuszać głównie rzuty za trzy, kontestować każdą próbę i
naciskać na piłkę licząc na stratę i punkty w kontrze. To
wszystko działa z różnym skutkiem. Częściej zawodzi i Blazers
oddają mnóstwo punktów wyglądając źle i soft głównie w paint,
gdzie - jak dobrze wiesz – dzieje się wystarczająco dużo
tragedii.
Blazers poprawiając obronę mogą stać
się, jak już pisałem wcześniej, bardzo dobrym zespołem z
zagrożeniem po obu stronach, wyglądając o niebo lepiej niż w
ostatnich dziesięciu spotkaniach (5-5). Tylko same zapewnienia typu
„pracujemy, focus, focus, focus” są gówno warte i jeżeli w
styczniu nie zobaczymy ani jednego meczu w którym Blazers grają
bardzo dobrą obronę, zostając jednocześnie przy swoim ofensywnym
flow, będziemy mogli panikować. Pierwsza okazja dzisiaj o 4:00.
Druga rzecz, a właściwie człowiek.
C.J McCollum ma za sobą dwa mecze w NBA i papiery na granie.
Pytaniem jest czy Stotts planuję grać nim w parze z Damianem
Lillardem?
Nie widzieliśmy jeszcze takiego
ustawienia, a tuż po drafcie – chociaż jeszcze przed podpisaniem
Williamsa – tych dwóch combo-guardów bardzo dobrze panujących
nad piłką miało być głównym ustawieniem backcourtu, przy
odpoczynku Wesleya Matthewsa. Póki co, w dwóch meczach (Orlando i
Boston), McCollum grał głównie z Williamsem jako drugim obrońcą
i ani razu nie prowadził ofensywy. To dość zrozumiała decyzja
Stottsa, który nie będzie ryzykował i wystawiał od razu McColluma
na jedynce, mając Lillarda i Williamsa z ławki, więc tym bardziej
ciekawi fakt braku lineupu z Lillardem i McCollumem na obwodzie.
Odpowiadając na pytanie. Tak, Stotts
prędzej czy później zacznie grać tą dwójką obok siebie.
Blazers zyskali gracza na 20-25 minut, lubiącego catch-and-shoot,
będącego też spot-up shooterem, dość dobrą obrońcą z presją na
piłce. Zadaniem Stottsa od debiutu, a sięgając wcześniej od
momentu ligi letniej, jest wprowadzenie McColluma w system gry i
przestawienie go na pozycję numer dwa, pozbywając go jednocześnie
kontaktu z piłką. To nie będzie problemem, zważywszy na IQ
McColluma i fakt, że w college'u też miewał mecze gdzie grał na
obu pozycjach.
To jak Stotts zacznie rozdzielać
minuty dla czterech graczy na obwodzie, gdzie tylko Wesley Matthews
nie będzie grał jako rozgrywający, tylko pozytywnie może odbić
się na zdrowiu. Blazers już teraz są w o niebo lepszej sytuacji
niż w ubiegłym sezonie, gdzie Lillard był liderem całej NBA w
minutach per mecz i dodanie McColluma na stałe do 10-11 osobowej
rotacji (Dorrell Wright w końcu wróci) powoduje, że Blazers mają
jeden problem z głowy.
C.J McCollum w najnowszym rankingu
Rookie Ladder jest „just missed the cut”.
Z wiadomości bieżących, bo trochę
przysnęliśmy w ostatnich dniach.
LaMarcus Aldridge chce zostać w
Portland. Bardzo dobra informacja wymazująca drame z lata.
Mo Willimas nie podejmie opcji na
przyszły sezon i zostanie wolnym agentem.
Robin Lopez może mieć problemy z
plecami. Od kilku dni widzimy Lopeza leżącego przy ławce, prawietak cool jak Larry Bird. Blazers chyba nie mówią nam prawdy, ale
sam Lopez twierdzi, że jest ok.
Ale proszę dopisać dlaczego Mo chce zostać FA, bo to jest najważniejsze i najlepsze ;p
OdpowiedzUsuńLiczy, że dostanie więcej, od Blazers (MLE? Oby nie.), albo kogokolwiek innego. Lub tyle samo, ale chociaż na więcej lat.
Usuń"W większości spotkań, Blazers starają się wymuszać głównie rzuty za trzy, kontestować każdą próbę i naciskać na piłkę licząc na stratę i punkty w kontrze." - no nie wiem czy się z tym zgodzę. Raczej głównie pilnują linii za 3 odpuszczając pomalowane (czytaj: zostawiają Lopeza 1 na 1 bez podwojeń).
Kto by rozgrywał w duecie Lillard / CJ? Zakładając, że w S5 gra WM, Lillard resztę minut musi grać z rozgrywającym i może stąd CJ gra z Mo?