9 stycznia 2014

Wygrana Blazers, debiut McColluma i T-Rob


Magic (10-25) @ Blazers (27-9) 94-110 

Nicolas Batum miał drugie triple double w tym sezonie (14pts/10reb/14ast), tym razem z rekordem asyst. To mogło być wydarzenie wieczoru, ale noc skradły kolejno: debiut C.J'a McColluma, Thomas Robinson z krwią Hulka w żyłach i kolejna bardzo dobra czwarta kwarta Blazers.

Terry Stotts przed meczem wiedział, że Magic zagrają bez kontuzjowanego Nikoli Vucevica, który wypadł im przez wstrząs mózgu. Jacque Vaughn nie miał na ten mecz centra i na frotncourcie w pierwszej piątce wyszli Glen Davis i Tobias Harris, grający dość luźnie i wymiennie na pozycjach cztery - pięć. Blazers z Robinem Lopezem i LaMarcusem Aldridgem pod koszem, robili mismatche i mierzący 206 centymetrów Harris musiał radzić sobie z wyższym nie tylko o włosy Lopezem. Blazers byli chyba zszokowani tym faktem i w samej pierwszej kwarcie pozwolili Magic na 12 punktów w pomalowanym, ale na przestrzeni następnych 36 minut nie dość, że zamknęli Orlando drogę do kosza, nieźle broniąc na obwodzie, to dali sobie wrzucić dokładnie tyle samo punktów. Dobrał robotę wykonywali Lopez (7pts/7reb) i Freeland (3pts/3reb), ale Stotts z biegiem czasu zaczął obniżać skład.

Po zejściu Nicolasa Batuma po dwóch szybkich faulach, Blazers grali trzema guardami do około 9 minuty meczu. Wtedy na boisko za Matthewsa i Lillarda weszli Batum i C.J McCollum, który dostał swoje pierwsze standing ovation. Debiut jak debiut. 14 minut, 4 punkty (2-5), 2 zbiórki i przechwyt. Wiadomo, nie był game-changerem, ale sprawnościowo wyglądał bardzo dobrze. Miał kilka momentów gdy złamał zagrywkę czy została na zasłonie, ale też pokazał niezłą obronę w jeden na jeden np. na Arronie Afflalo. Swoje pierwsze punkty zdobył w drugim rzucie z gry wychodząc z prawej strony po zasłonie od Leonarda na lewy półdystans.


Stotts na początku drugiej kwarty miał na boisku m.in. McColluma i Meyersa Leonarda. Był to bardzo zły pomysł. Magic zrobili run 9-0 i wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie, by po chwili być 9 punktów do przodu. Pierwszą połowę skończyli z 51 punktami, przy 46 Blazers. Leonard w meczu był -8 w 7 minut nie robiąc nic. Zero. Albo to my jesteśmy głupi i nie dostrzegamy jego jakiegokolwiek wpływu na drużynę, albo Terry Stotts zaczyna się gubić. To nie pierwszy mecz, w którym Leonard jest bezproduktywny na obu końcach parkietu. Być może wynika to z ustawiania go - w zasadzie przez cały sezon - na pozycji silnego skrzydłowego, ale to jak gubi krycie, nie zastawia deski, podaję do najgorzej ustawionego partnera tworząc banalne straty, już przy pierwszym eksperymencie (tak trzeba to klasyfikować) z jego ustawieniem, powinno dać jasny sygnał, że to jednowymiarowy gracz. Tymczasem my ciągle oglądamy go w linupie z Robinem Lopezem, który wydaję mi się ma jakieś problemy z plecami i Blazers nie chcą nam o tym mówić. Zresztą czasy gry Leonarda powinien się wkrótce zmienić, zwłaszcza po tym jak Thomas Robinson przeją całą energię z Rose Garden w ostatnich dwunastu minutach meczu.

Blazers w czwartą kwartę wchodzili z 4 punktami straty, 4 celnymi trójkami na 22(!) próby i Thomasem Robinsonem oraz McCollumem na boisku grając tym razem Freelandem na centrze, a od 42 minuty meczu Aldridgem, który w całym meczu miał bardzo efektywne 36 punktów z 25 rzutów i 9 zbiórek.

Robinson w 11 minut w czwartej kwarcie miał 6 punktów, 3 zbiórki i +22 na parkiecie. Ta energia, wspominana u nas na okrągło i chęć zabicia każdego stojącego na drodze po udanej akcji, czy to w obronie, czy w ataku, czy nawet po wymuszeniu faulu ofensywnego jest fantastyczna i w połączeniu z siłą oraz atletyzmem dała Blazers bardzo dobrą czwartą kwartę. To było drugie heroic game Robinsona w tym sezonie i Stotts po jednym meczu, ma w zasadzie rozstrzygnięty problem kto jest czwartym wysokim w zespole. Bez fajerwerków, ale krok po kroku. Robinson i Aldridge zdominowali paint w ostatnich minutach ograniczając punkty Magic do rzutów wolnych i kontestowanych rzutów głównie z lewej strony mid-range (5-14 z gry w 4Q). Blazers wygrali mecz runem 28-13 na przestrzeni siedmiu minut, trafiając 4 trójki na 8 oddanych (Lillard i Matthews po dwie), zbiórkami w ataku (11 w meczu) i kontrami, robiąc nam sekwencję wieczoru.

Trochę niepokoi fakt, że Portland od porażki z Pelicans, tylko raz przekroczyli 40% za trzy (Bobcats). W trzech kolejnym meczach rzucali na skutezności poniżej 40% zza łuku i to ich najdłuższa tak zła seria, zwłaszcza, ze przeciwnicy nie byli zbyt wymagający i źle bronią między 7-8 metrem. Wszystkie trzy teamy (76ers, Kings, Magic) są w ostatniej dziesiątce defensywy na obwodzie. Boli też spadek formy Wesleya Matthewsa, który jednak ciągle jest najlepszym obrońcą Blazers. Od 0-5 z 76ers za trzy, Matthews trafił zaledwie 4/16 zza łuku. To wielkie osłabienie dla systemu Stottsa i zobaczymy jakie wnioski wyciągną Blazers i czy zdążą poprawić swój rzut (i Wesa Matthewsa) już w sobotnim meczu z Celtics. 4:00. Rose Garden.

5 komentarzy:

  1. pdxpl16:41

    Zestawienie dwojki LMA i Robinson wydaje sie coraz bardziej racjonalne, zwlaszcza wobec problemow zdrowotnych Lopeza. Powoli sprawdza sie sie to o czym wielu mowilo wczesniej-spadek skutecznosci rzutowej. teraz wazny moment, trzeba sprobowac to przezwyciezyc, tylko jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy17:24

    Podoba mi sie T-Rob i prosze pana Panie Stotts daj mu więcej minut
    Gosc jest naprawde przydatny

    OdpowiedzUsuń
  3. Sosna198220:29

    Najlepszym lekarstwem na słabszą skuteczność w ataku jest poprawienie obrony. Proste.

    OdpowiedzUsuń
  4. clydetheglyde10:02

    To brzmi prawie jak mantra,ale wygraliśmy. bo...
    Dorell Wright na ławce cały mecz, a Leonard prawie cały (-8 w 7minut i kompletne zero), a zagrali ROBINSON i jego ENERGIA oraz McCollum, który wygląda dobrze. Lekarstwem, jak nie idzie za 3, jest aktywna obrona, wymuszanie strat i easy points z kontry - wiedzieliście, że Blazers byli najlepiej broniącą drużyną (tylko 90 pkt traconych) w pre-season? - oraz atakowanie tablicy - T-Rob do tego nadaje się jak najbardziej. B. ważny teraz jest transition offense i przy przechwycie gracze 2 i 3 muszą jak najszybciej znaleźć sie pod atakowanym koszem ( bo nie wierzę, że będzie to Aldridge na wyprostowanych nogach) i tutaj Matthews i Batum mają sporo do nadrobienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Behemot13:16

    Mam też wrażenie, że trochę gorzej ostatnio dzielą się piłką. Wcześniej wiele razy byłem w szoku, że oddawali piłkę przy całkiem dobrych pozycjach do rzutu aby mieć jeszcze lepsze. Teraz już rzadziej to widzę.
    Swoją drogą ciekawe czy Leonard nie pójdzie w jakiejś wymianie.
    Bardzo polecam, zwłaszcza od 22 minuty:
    http://www.youtube.com/watch?v=RfPQWq4PqF8

    OdpowiedzUsuń