16 marca 2014

Nie znam się, ale... odc. XIII



Wielki szlem, mordercza, wyjazdowa seria 5 meczów na Zachodzie poza 4 porażkami przyniosła, również- niestety, kontuzje najlepszego gracza oraz pierwszego zmiennika w ekipie. Blazers wyszli z ostrego wirażu mocno poturbowani. Przed nimi ostatnia prosta.  Co robić? Jak grać?


Mecze z Dallas i Houston zakończyły się nieznacznymi przegranymi, rozstrzygające były końcówki, w których żaden z graczy Blazers nie był clutch. Starcia z Memphis i San Antonio od początku do końca  toczyły się na warunkach podyktowanych przez gospodarzy. 
Wymiar zniszczeń, które przyniósł ten tour jest znacznie poważniejszy niż mogliśmy przypuszczać. Kontuzje, które szczęśliwie omijały PTB w pierwszej części sezonu w nowym roku przypomniały o sobie z intensywnością równą  prawie tej, która zniszczyła marzenia Blazers w ostatnich kilku sezonach. Zaczęło się od złamanego palca Batuma, potem był Freeland ( w tym tygodniu umarła nadzieja na jego powrót do gry jeszcze w tym sezonie), kontuzja kolana Robinsona i najświeższe przypadki Aldridge'a i Williamsa. Niestety nie ma żadnej pewności, że  absencja LMA ograniczy się do dwóch spotkań. Więcej, nie ma pewności w jakiej formie  fizycznej powróci do gry. 

Do końca sezonu pozostało 16 gier, zajmujemy 5 miejsce z tylko statystyczną szansą wyprzedzenia Houston i uzyskania przewagi własnego parkietu. Być może ta szansa byłaby realna gdyby forma  i kondycja fizyczna  zawodników znajdowała się na wyższym poziomie. Wobec plagi kontuzji i dobrej gry Rockets nie widzę jednak persepktyw na zajęcie 4 miejsca, no w każdym razie nie z Dorellem Wrightem w wyjściowym składzie. Wypruwanie żył i walka za wszelką cenę o obronę 5 pozycji nie ma  według mnie większego sensu. I choć żal byłoby kończyć tak fantastycznie rozpoczęty sezon za Golden State, Memphis czy Dallas, to teraz najważniejsze jest chyba oszczędzanie sił Batuma, Lillarda i Matthewsa oraz powrót do zdrowia Aldridge'a. Z kimkolwiek się Blazers nie zmierzą nie mają szans, grając zawodnikami wyeksploatowanymi do granic możliwości. 45 min Batuma z Pelicans to czyste szaleństwo!( IMHO najlepszy gracz Blazers w marcu). Lillard rozegrał właśnie swój 142 mecz z rzędu w karierze!!!  I jeśli szukamy źródeł obniżki formy tego drugoroczniaka, to może warto  rzucić okiem na tę iście stachanowską statystykę. Jak długo z kontuzją pleców wytrzyma Lopez? Wypadnięcie, któregokolwiek z tych graczy definitywnie przekreśli szansę Portland na odegranie pozytywnej roli w PO. I wtedy naprawdę miłe początki sezonu staną się nic nie znaczącym choć może miłym wspomnieniem.
Życie (czyt. kontuzje) zmusiły Stottsa do korzystania  z szerszej rotacji. Teraz czas na pójście krok dalej i radykalne ograniczenie minut podstawowych graczy. Czas na kontrolowane tankowanie!
Na koniec  mój ulubiony moment eskapady na Zachód. Terry Stotts zniesmaczony zachowaniem D. Novitzkiego.


Ps 1 Naprawdę nie jestem w stanie pojąć logiki Stottsa. Plaga kontuzji, a V. Claver w ostatnich 5 meczach zagrał  łącznie 3 minuty...
Ps 2 Za wszelką cenę chciałbym uniknąć w PO Houston. Tutaj może nie pomóc ani 100% zdrowia, ani forma z początku sezonu


6 komentarzy:

  1. Houston i Clippers to moim zdaniem w tej chwili najtrudniejsi przeciwnicy dla Portland. Mam nadzieję że trafimy na Spurs lub Oklahomę. Z San Antonio potrafimy grać a Thunder bywają często jak dziecko we mgle, co jest oczywiście największą zasługą nieogarniętego do granic możliwości Westbrooka. Houston nam nie leży (podobnie jak Phoenix ale z nimi na pewno się nie spotkamy, chyba że w drugiej rundzie - ale to by były sensacje :-) ) a Clippers mają taką głębię składu że zajeżdżą nas fizycznie. Trzeba wierzyć. Dla nas też muszą przyjść lepsze czasy!

    OdpowiedzUsuń
  2. kalinowski198718:24

    zastanawiające jest jakie by były reakcje na to nasze obecne 6 miejsce jakby nie byliśmy jakiś czas temu na pierwszym. Na pewno trzeba wziąć pod uwagę że to dopiero drugi sezon trenera tok temu było w-l% 402 a na dzień dzisiejszy jest 652. Myślę, że ten sezon i następny będzie przełomowy dla drużyny, latem 2015 kończą się kontrakty większości zawodnikom- z wartościowych zostają tylko Lillard, Batum i CJ and T-Rob. Także następne 1,5 roku mogą być ciekawe i miejmy nadzieje, że Pan Allen nie będzie żałował kapuchy na kontrakty/transfery :) PS: a przede wszystkim będzie miał dobrych doradców...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozwól PDX że się kompletnie z Tobą nie zgodzę...
    Jeśli PTB będzie do końca wygrywać to co ma - a w większości meczy jest zdecydowanym faworytem - nie licząc meczu na Florydzie - wyprzedzi Rockets jak nic. Problem z LAC - i tu widzę ten problem... ale powinniśmy walczyć o przewagę parkietu i to przy dobrej grze jak nic może się opłacić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl12:05

      z całym szacunkiem to, co piszesz to jest wishful thinking. jedziemy na oparach bez LMA i z ponad miarę , wbrew zdrowemu rozsądkowi eksploatowanymi Batumem i Lillardem. Oczywiście każdy chciałby 4 miejsca tylko chcieć , a moc to sa dwie rozne rzeczy

      Usuń
  4. Behemot10:35

    A ja myślę, że prędzej będzie 6-7 miejsce niż 4. Batum dziś prawie 43 minuty. Mam nadzieję, że Stotts go nie zajeździ jak D'Antoni Kobego (tfu, tfu, tfu i w niemalowane). Nie rozumiem tego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sosna198215:30

    Trzeba celować w Oklahomę w I rundzie PO. Nie oszukujmy się jedziemy na oparach i przewaga parkietu jest nierealna. To że wiele spotkań przegrywamy teraz w końcówkach świadczy o tym, że chłopaki nie mają siły. Dać odpocząć pierwszej piątce. Niech grają więcej w spotkaniach, które musimy bezwzględnie wygrać by nie wypaść z ÓSEMKI np. z Milwaukee a resztę gier niech się ogrywają młokosy.

    OdpowiedzUsuń