12 marca 2014

Świetny Lillard to za mało. Porażka z Grizzlies

Blazers(42-22) @ Grizzlies (37-26) 99-109
Nic nie może przecież wiecznie trwać...

Blazers, po fantastycznej pierwszej połowie sezonu, mocno zwolnili i przegrali 11 z ostatnich 20 spotkań, a ostatniej nocy musieli uznać wyższość graczy Memphis Grizzlies. Zabrakło pomysłu na grę, skuteczności rzutowej i przede wszystkim poskładanej defensywy. O co mogą jeszcze powalczyć Blazers na finiszu sezonu?
Ani przez moment podczas oglądania tego meczu nie odniosłem wrażenia, by Blazers mieli szansę wyrwać to zwycięstwo. W przeciwieństwie do spotkań z Mavericks, czy Rockets przegraliśmy w pełni zasłużeni, ustępując rywalom w niemal w każdym elemencie gry.

Kluczowe match-up'y:

Aldridge (8/23 z gry,19 punktów, 10 zbiórek,2 bloki) vs Randolph (8/19 z gry, 18 punktów,12 zbiórek,4 asysty)
Nokaut. Nawet jeśli nie oddają tego statystyki. Aldridge nie radził sobie z Z-Bo zarówno w obronie, jak i w ataku, gdzie uciekał się do oddawania wymuszonych rzutów przez ręce Randolpha lub przy podwojeniach. Gdyby nie 2 celne rzuty po błędach obrony Grizzlies i trafiony osobisty w ostatnich 5-ciu minutach 4-tej kwarty jego staty wyglądałyby naprawdę źle

Lillard (8/21, 32 punkty,7 asyst) vs Conley (7/14, 19 punktów,4 asysty, 2 przechwyty)
Abstrahując od faktu, że Lillard kilkukrotnie pomijał Batuma przy rozgrywaniu akcji (a szkoda, bo Nic zaliczył 15 punktów i solidne 3/5 zza łuku) i usilnie grał dla LaMarcusa, należy mu się duży plus za grę w 4-tej kwarcie, gdy niemoc strzelecką z półdystansu zamienił na wymuszanie fauli. Dwukrotnie nabrał na próbę rzutu za 3 Tony'ego Allena i zdobył dzięki temu łatwe 6 punktów z osobistych. Był jednym jasnym i widocznym punktem drużyny w tym meczu.
 
Wesley Matthews zanotował 1/7 z gry, a Robin Lopez oddał tylko 2 rzuty.Niemniej oddać mu należy, że jak zwykle wykonywał tytaniczną robotę w defensywie.
Nie zawiedli natomiast główni zmiennicy z ławki. Thomas Robinson zdobył 8 punktów (4/6) i 4 zbiórki w 17 minut gry. Gdyby nie jego problemy z faulami zapewne dostałby parę minut więcej.


Zaskakująco dobrze poradził sobie natomiast Meyers Leonard (8 punktów, 5 zbiórek), który zanotował najlepszy bilans +/- wśród wszystkich zawodników Blazers, którzy spędzili na parkiecie >10 minut. Wyniósł on 0, ale to i tak upgrade w porównaniu do kiepskiej postawy w obronie i -10/-12 do jakich zdążył na przyzwyczaić
Szkoda natomiast Mo Williamsa, który po 12 minutach gry musiał zejśc z boiska z powodu problemów z prawym biodrem. Nie są póki co znane wyniki dokładniejszych badań, ale jego występ w dzisiejszym meczu ze Spurs stoi pod znakiem zapytania. Mo w 12 minut gry zdążył wykręcić tylko 4 punkty i 3 asysty, ale miał fantastyczną akcją do spółki z LaMarcusem Aldridge, gdy pod koniec I kwarty wykorzystał niezdecydowanie duetu Gasol/Calanthes w obronie i gdy obaj po postawieniu zasłony Aldridge'a nie wiedzieli, czy wrócić za nim w stronę kosza, czy zostać przy rozgrywającym. Mo wyczekał i posłał dokładne podanie lobem do czekającego pod koszem Aldridge. Świetna akcja

Po pierwszej połowie było tylko 7 punktów straty i wynik spotkania był wciąż teoretycznie sprawą otwartą. Grizzlies rozpoczęli jednak trzecią wkartę od mocnego uderzenia i serii 6/6, korzystając ze świetnych zasłon stawianych przez Marca Gasola:
Między innymi Courtney Lee trafił tak b2b swój jump-shot z 5-ego metra. W całym zresztą meczu pokazał się on z całkiem dobrej strony, raz po raz gubiąc obrońców Blazers na zasłonach i zdobywając 16 punktów z 12 rzutów.

Good D:



Blazers mają już tylko 1,5 meczu przewagi nad 6-tymi w tabeli Zachodu Warriors (z którymi nota bene zagramy 16. marca w Moda Center),a przed nimi spotkanie z bardzo gorącymi ostatnio Spurs (mecz dzisiaj w nocy, o 2:30). Może faktycznie wpadliśmy w zbyt wielki hurra-optymizm? W grudniowym 4x5 dyskutowaliśmy o tym, czy Blazers stać na wygraniu 60-ciu spotkań i zajęcie miejsca w TOP3 Zachodu. Tymczasem Blazers z bilansem 42-22 zmuszeni są bronić 5-ego miejsca, a o rozstawieniu w PO powoli powinniśmy chyba zapomnieć.
To pierwszy tak poważny sezon w wykonaniu tej ekipy, pod wodzą tego trenera, więc może warto zdjąć presję z zawodników i cieszyć się tym co mamy? W końcu przed sezonem liczyliśmy tylko na walkę o PO, a tymczasem Blazers przez sporą część sezonu byli czarnym koniem ligi i mocno rozbudzili apetyty swoich kibiców. Być może za bardzo...

@jjmirowski

3 komentarze:

  1. Mecz przegrany poprzez brak defensywy - to już znamy - i brak zaangażowania - a to martwi. Blazers wyglądali tak, jakby chcieli, żeby ten mecz jak najszybciej się skończył. Są wymęczeni i tak to chyba potrwa do PO.

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot11:11

    Chyba pora zamknąć oczy i czekać na play offy. Po meczu z SAS było podobno spotkanie "players only", zobaczymy jaki przyniesie efekt. Po ostatniej wycieczce (zostali jeszcze Pelicans) kalendarz robi się już bardziej przyjazny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl13:38

      po tej serii wszystko wydaje się być bardziej przyjazne, choć przy aktualnej formie Blazers ...

      Usuń