26 kwietnia 2014

Daniels, Troy Daniels



Blazers (2) @ Houston (1) 116-121

Troy Daniels- 23 lata, urodzony w Roanoke w stanie Wirginia. Absolwent Virginia Commonwealth University. W 2013 roku trafia, spoza draftu, do Houston Rockets, którzy wysyłają go do D-League, gdzie w barwach Rio Grande Volley Vipers rozgrywa 48 spotkań, zdobywając średnio ponad 21 punktów. Znak firmowy rzuty za trzy. Wiosną 2014 roku Rockets włączają  go ponownie  do składu. Tyle wikipedia, na razie.
25 kwietnia 2014 życie zaskoczyło,  samego Troya Danielsa, a już na pewno wszystkich oglądających 3 spotkanie playoffs NBA pomiędzy Portland a Houston. Przy stanie 116: 116 w dogrywce, na 11 sekund przed końcem  trafił trójkę, która złamała  ostatecznie Blazers.

Mecz od początku  nie układał się Portland najlepiej. Zaczęło się od szybkiego 0:9. Pierwsze punkty dla gospodarzy zdobył dopiero po 3 minutach gry R. Lopez. Paradoksalnie to gracze Blazers wyglądali na bardziej nerwowych, niemający nic do stracenia Rockets grali skoncentrowani i pewni swych, zastygłych w pierwszych dwóch meczach, umiejętności. Pierwsza kwarta zakończyła się zdecydowanym 35-24 dla teksańczyków i wtedy do akcji wkroczył K. McHale, który postanowił sięgnąć do poradnika dla sabotażystów. Przez blisko 4 minuty 2 kwarty trzymał na ławce jednocześnie  Howarda, Beverlyea i Hardena. To wystarczyło Blazers do runu 16-0 i objęcia pierwszy raz w tym meczu prowadzenia 40:38. Powrót liderów  pozwolił  Rockets na opanowanie sytuacji. Do przerwy przegrywali tylko jednym punktem 54-55. Grę gospodarzy w ryzach trzymali Lillard i Batum, zdobywcy, odpowiednio 16 i 12 punktów. LaMonster trafił tylko 2 z 8 rzutów, przypominając wszystkim, że  jest jednak tylko człowiekiem.

W trzeciej odsłonie szalał Howard, zdobywając 6 punktów po granych do znudzenia pick-n-rollach. Wspomagał go coraz bardziej efektywny  Harden (11kt) Po drugiej stronie przebudził się( niestety tylko w tej kwarcie) Aldridge (10 pkt). Ostatecznie 77-74 przed finałową kwartą. W ciągu 2 pierwszych minut  Rockets wyssali 10-punktową przewagę, po czym Mo Williams postanowił sam ruszyć na Texas. Zdobył 9 kolejnych punktów, zaliczając m.in. akcję 3+1. Strata zmalała do 5 punktów i  wiadomo już było, że żadnej ze stron nic nie przyjdzie w tej grze  łatwo. Końcowe minuty  to festiwal rzutów osobistych. Lillard, Mo i po drugiej stronie Harden oraz ... Howard trafiali właściwie bez pudła. Przy stanie 110:107 lay-up, wyglądający na prosty, okazał  się jednak za trudny dla J. Lina. Piłkę zebrał N. Batum i w 5 sekund poźniej odpalił, dającą remis trójkę!!! W ostatnich akcjach ani  Harden, ani też Lillard nie byli clutch. A więc dogrywka, w której Aldridge pozostał tylko człowiekiem, a Troy Daniels naprawdę to zrobił. 

W tej serii wszystko jest jeszcze  możliwe. Odżył Harden 37pkt, 9zb., 6as.. Howard uczynił obecność Lopeza na parkiecie prawie bezużyteczną. K. McHale nawet jeśli jest słabym trenerem, a jest, to dzisiejeszą zagrywką z Danielsem udowodnił, że ma przynajmniej intuicję. Bez względu na wynik meczu nr 4, Blazers będą musieli zawitać jeszcze( oby tylko raz) do Texasu. Będzie się działo. Bez buteleczki Troya Jacka Danielsa chyba się nie obędzie.

D. Lillard- znakomity mecz -30pkt, 6as. Mądrze i efektywnie. Gdyby jeszcze poczekał z oddaniem ostatniego rzutu...
W. Matthews- 5pkt, słaba skuteczność, ale zatrzymał Hardena w dwóch ostatnich posiadaniach. Radzi sobie z nim, to ważne na przyszłość.
N. Batum- 26pkt, 9zb. Rekord punktowy w PO. Niezniszczalny, 49min. na parkiecie!Rewelacja
L. Aldridge- 23pkt, 10zb. 3bl - to bombowa linijka w PO dla wielu graczy NBA, ale nie dla LaMonstera, nie po teksańskiej masakrze w pierwszych dwóch meczach.
B. Lopez- 11pkt, 8zb, 3bl. Gra na tyle, na ile  pozwala przeciwnik i zdrowie(plecy). 
Mo. Williams- 17pkt. Utrzymał Blazers w grze, zdobywając 9pkt z rzędu w czwartej kwarcie. No i w końcu na plusie(4)
D. Wright- odmieniony w tych PO. Każde pojawienie się na placu daje jakiś efekt- 6zb. i 3bl.w 18 minut
T. Robinson- Wydaje się, że nie ma dla niego miejsca w tym match-upie. Tylko 4 minuty w czasie, których wyglądał jakby chciał ujeździć Howarda. Póki co, to jednak koszykówka, a nie rodeo
J. Freeland- wszedł na 3 minuty  i tym razem nikogo nie sfaulował. Postęp. Jeszcze się przyda

 Moda Center Rose Garden dzisiaj rozczarowująco. Kibice bez jednolitych koszulek. Relatywnie cicho jak na okoliczności. To zawodnicy nieśli dzisiaj publikę, a powinno być odwrotnie. W niedzielę tylko Rip City!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Update: Godna podziwu reakcja wikipedii. Już uaktualnili profil Troya Danielsa, o wyczyn z dzisiejszej nocy



Ps. Ta relacja nie oddaje nawet procenta emocji, które towarzyszyły temu spotkaniu. Jeśli  jeszcze tego nie zrobiliście obejrzyjcie to koniecznie! To nawet jako odgrzewany kotlet może pysznie smakować;)



14 komentarzy:

  1. kalinowski198711:52

    no to teraz będzie próba charakterów jak zrobi się 2-2 to Houston mogą poczuć krew, jak będzie 3-1 to rywalizacja się przechyli na naszą korzyść. Dobrze jakby LA miałby jeszcze jeden "boski" mecz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mecz bardzo ale to bardzo emocjonujący, chyba jeszcze bardziej niz nr1. Czego zabrakło? Czasu dla Blazers w ostatniej akcji regulaminowej gry oraz skuteczności z midrange w dogrywce. Tutaj jeszcze będzie się działo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawiódł nieco Aldridge. Zdecydowanie musi trafiać rzuty z czystych pozycji w meczu nr 4.
    Podwajanie Howarda jak najbardziej na plus dla obrony Blazers. Facet kompletnie się gubił i podawał wtedy piłkę na oślep

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy19:21

    Potrafi mi ktoś wytłumaczyć czemu w końcówce nie grał Lopez? Wydaje mi się, że bardzo brakowała kloca pod koszem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poniewaz obecnosc Lopeza nic nie wnosi, no przynajmniejkiedy na parkiecie jest Howard, line-up z Lillardem Matthewsem i Mo daje wieksze owoce;)

      Usuń
  5. Anonimowy20:13

    Boje się o dzisiejszy mecz. Jak przegramy to sorry chłopaki. Te pierwsze 2 zwyciestwa, tyle pracy...mozna sobie wtedy w du.. wsadzic.

    K.

    OdpowiedzUsuń
  6. Behemot20:42

    Każdy mecz jest na styku, nawet dzisiejsza przegrana niczego by Rockets nie gwarantowała. Ale dziś wygramy, więc dyskusja bez sensu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sosna198221:54

    Dał nam przykład Gortat jak zwyciężać mamy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy05:03

    :-SS...wstalem na 2 połowę...
    10 pkt przewaga Rakiet to nie wszystko. Mamy mnie zbiorek, gorsza skutecznosc za 3, wiecej popelnionych personal fauls....
    Ogolnie nic nie zwiastuje dobrej nowiny :-S.

    K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy06:58

    LaMarcus...ten Twoj poblazliwy usmiech...kiedy podchodziles do osobistych, 17 sekund przed koncem. Gdzie mogles tylko przypieczetowac zwyciestwo...
    Masakra....
    Musimy to wygrac. 8,1 sec.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze tylko 1 mecz... jeden... ale TrailBlazers muszą nauczyć się wykorzystywać swoje atuty w PO.... Jedyny dla mnie pozytyw - Stotts zjada McHale'a na śniadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedyny pozytyw?!!! prowadza w serii 3-1, a ty piszesz o jednym pozytywie?!!!

      Usuń
    2. Anonimowy09:03

      Te mecze sa tak na krawedzi, ze moze byc 4-3 dla Rockets i to jest najgorsze :(...
      No i ten Troy Daniels ;-p...

      O co chodzilo po meczu z Mo? Kogo tam chcial lac, brode? (robilem sniadanie do pracy i mi umknelo)

      K.

      Usuń
  11. Behemot13:54

    Podobno szukał Troy'a Danielsa. Ale nie chciał po meczu powiedzieć o co chodziło.

    OdpowiedzUsuń