Nets (4-5) @ Blazers (7-3) 87 - 97
Krótko.
Jeżeli masz bardzo leniwe niedzielne popołudnie to ten mecz jest dla Ciebie.
Blazers bez LaMarcusa Aldridge'a i Nicolasa Batuma wygrali swój 7 mecz w sezonie, pokonując Brooklyn Nets 97-87 znowu imponując obroną - przede wszystkim w pierwszej kwarcie - zatrzymując Nets na 15 punktach oraz wymuszając 5 strat.
Nie było fajerwerków. Blazers wyglądali na drużynę, której bardziej chciało się grać w kosza i biegać. Zrobili defensywny blitzkrieg na obwodzie zupełnie wyłączając i tak przeciętne 35% za trzy Nets, którzy pierwszą i jedyną trójką w całym meczu trafili na 19 sekund przed końcem. Byli 1/19 zza łuku na przestrzeni całego spotkania i jak po meczu mówił Damian Lillard:
"We made them do what we wanted them to do coming into the game and that's play isolation,"
Nets pudłowali niekontestowane rzuty. Trafili zaledwie 8 z 35, karcąc tym samym siebie, a nie Blazers. Nie wynikało to z super ruchu piłki Nets, ale ten mecz był dziwny, to i takie rzeczy miały miejsce. W całym spotkaniu mieli 15 asyst i... to tyle o nich.
Blazers wyszli w pierwszej piątce z Allenem Crabbem i Meyersem Leonardem, którzy początkowo byli spięci. Crabbe ogarnął się szybciej - to był jego trzeci występ od pierwszej minuty - Leonard nieco później, ale obydwaj zagrali niezłe spotkanie. Ten pierwszy z bardzo dobrej strony pokazał się w defensywie kryjąc Bogdanovica (0-5). Naciskał na niego gdy miał piłkę, wywierał ciagłą presję i starał się kontestować każdy rzut. Dobrze radził sobie też w obronie off the ball i za kilka lat, jeśli rozwój Crabbe'a będzie postępował, Blazers mogą mieć kolejnego Wesleya Matthewsa w składzie. Dobrego obrońcę z więcej niż solidnym rzutem za trzy.
Zaimponował też Meyers Leonard. Co prawda podejmował złe decyzję, które wynikały z braku pewności siebie (podanie do partnera, gdy miał dobrą sytuację rzutową), ale trafił jedną trójkę, parę rzutów z mid-range i zebrał aż 12 piłek. Ktoś kiedyś napisał, że Meyers Leonard może być DeAndre Jordanem z solidnym zasięgiem rzutowym. I tego się trzymajmy.
Po raz kolejny bardzo dobre spotkanie rozegrał Damian Lillard. Zdobył swoje pierwsze double-double z 28 punktów i 10 asyst. Do tego dołożył 5 zbiórek, trafił 8 z 14 rzutów i 4 z 6 za trzy. Dawał z siebie wszystko w obronie, aczkolwiek Deron Williams parę razy uciekł mu na zasłonie. Lillard starał się wykorzystywać wolnego Brooka Lopeza przed nim i 7 najgorszą obronę w paint. Często penetrował (3/4 spod kosza) i współpracował z wysokimi szukając w pick-and-rollach Leonarda i Lopeza.
Lionel Hollins dopiero w końcówce 3 kwarty wprowadził do gry Mirzę Teletovica i na całe szczęście manewr ten nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Nets grali niskim linupem z Teletovicem i Garnettem pod koszem. Hollins liczył na rzuty za trzy, lepszy spacing i wykorzystanie przez swoich graczy wysokiego ustawienia Blazers. Nets jednak nie trafiali, Stotts trzymał się gry klasycznym ustawieniem i zarówno Leonard jak i Freeland nieźle pokazali się w obronie strechującego silnego skrzydłowego.
Bardzo dobrze wypadli zmiennicy. Terry Stotts już w drugiej kwarcie miał na parkiecie piątkę rezerwowych. Blake, McCollum i Barton byli za szybcy dla obrony Nets. Mieli trzy przechwyty i zrobili run 11-2 zamykający pierwszą kwartę, ale McCollum i Kaman trafili łącznie 4 z 15 rzutów. W sumie ławka zrobił Blazers 34 punkty (przy 15 Nets).
Blazers w poniedziałek grają z New Orleans Pelicans w Rose Garden o 4:00 naszego czasu.
Fajnie, że udało się wygrać mecz 2 garniturem.
OdpowiedzUsuńTrochę irytowały mnie akcje w 3 kwarcie jak DW uciekał Damianowie po zasłonie podanie do niekrytego KG i 2pkt. I tak chyba 4 akcje z rzędu takie same.
Co się stało LMA?
Wesley dziś grał trochę leniwie, mało widoczny w ofensywie (jak dla mnie).
K.
Aldridge jest przeziębiony, powinien zaraz wrócić. Podobnie - Batum
OdpowiedzUsuńCo do M. Leonarda - ja wiem, że jego linijki wyglądają za ten mecz nieźle, zwłaszcza zbiórki, ale to były proste zbiórki, jak nie on - zebrałby ktoś inny, bo Nets nadmiernie nie atakowali naszej deski, Mnie jednak razi jego nieporadność, niezborność, złe decyzje i brak pojęcia o obronie. Brakuje, oj brakuje w rosterze T-Roba, zwłaszcza w takim meczu, co może oznaczać tylko jedno - albo jest mu teraz z jakiegoś powodu nie po drodze z trenerem, albo organizacja TrailBlazers postanowiła się go pozbyc, nie inwestuje w niego żadnych minut i będziemy niedługo świadkami jakiejś wymiany z jego udziałem
T-Rob nie dostał przedłużenia i trafi na rynek FA. Jego pozycja w rosterze za Leonardem, jest tylko tego potwierdzeniem i mowi wszystko o jego perspektywach w Portland. Natomiast Leonard jako PF, ze swoim wzrostem i rzutem z dystansu, moze byc jeszcze zaskoczeniem dla niejednej ekipy.
OdpowiedzUsuńMoi dzisiejsi bohaterowie:
1. Lillard-kolejny świetny mecz. Wczesniej go krytykowalem więc teraz oddaje cesarzowi, co... Jest prawdziwym liderem!
2. Matthews moze slabiej punktowo, ale robi wiele rzeczy nieuchwytnych w box-scorach. No i to http://on.nba.com/1zt9uEp moim zdaniem kluczowe dla obrony wyniku. Ofensywa Blazers zacieła się, a Nets łapali rytm...
3 Freeland-5 zbiórek ofensywnych!
Plus nieobecności Batuma jest taki, że wiemy już, że Crabbe może grać. Wright to już chyba tylko spadający kontrakt. Leonard zagrał przeciętnie łamane na przyzwoicie, a u niego to oznacza duży progres ;)
OdpowiedzUsuńPS Za moment udowodnię, że nie jestem automatem ;P
Właśnie obejrzałem mecz z Grizzlies i jedyne co mi się nasuwa - co robi Batum w tej drużynie? Kompletne dno i 5 metrów mułu... i za co? za blisko 12 mln dolarów... Uwierzycie? Jak dla mnie do odstawki...
OdpowiedzUsuń