1 lutego 2015

Koniec koszmarnego stycznia

Blazers (32-16) @ Bucks (25-22) 88-95

Koszmarny styczeń Blazers zakończyli spodziewaną co nieco porażką z Bucks. Spodziewaną, bo nie ma w tej drużynie ostatnio ognia, woli zwyciężania, tempa, obrony ani skuteczności w ataku. Plus Damian Lillard jest zmęczony.
Początek to masa strat w wykonaniu PTB plus egzekucja Bucks (zwłaszcza imponował na dystansie Dudley) i od razu wynik skoczył w kilkanaście punktów. Powiecie, Blazers często tak zaczynają a później jest już różnie. No własnie, różnie, a ostatnio źle. A gdyby tak zacząć mecz od wysokiego tempa i powoli odbierać przeciwnikowi chęć do walki. Takiego meczu nie widzieliśmy już dawno. A można by pokusić się o to,  jeśli nie przeciw Bucks, to kiedy?

Tak czy inaczej, Blazers są wolni.... Nick Batum biega tak, jakby w konkurencji biegu na 100 metrów trzymał tempo na 5000 m. Skuteczność Nicka w tym roku - wszyscy wiemy - jaka jest, więc pomińmy milczeniem (dziś 25 %). Ostatnio dostosowali się do tego Matthews i Lillard i wynik jaki jest, każdy widzi. Dodajmy do tego braki na tablicach, przegrywane zbiórki - kolejny team leje nas ofensywną zbiórką, bo nie umiemy zastawić, i tak powtarzają akcję - 2,3 rzut - do skutku.

Blazers biorą się do gry dopiero jak przeciwnik im odjeżdża na niebezpieczną przewagę. Albo dojdą i mamy crunch time, albo nie. Dziś było to drugie. Dwa zrywy to za mało. Ładnie TrailBlazers pokazali się przez kilka minut drugiej połowy, wymuszając sporo strat. Efekt - tylko minus jeden do przerwy. Jednak goście nie mogli w ogóle wyjść na prowadzenie. Co mieli szansę, marnowali ją w ataku. A przez to brak było tej energii, którą daje szybko zmieniający się wynik.

Jedna jeszcze uwaga do ataku. Początek sezonu podobał nam się m.in. dlatego, że dużo akcji było bliżej kosza. Łillard znacznie częściej penetrował (przy pomocy oczywiście drużyny) a i Aldridge często grał bliżej kosza. Matthews w post-up, a Batum powinien kończyć akcje lay-upem. Teraz ofensywa to tylko daleki coraz dalszy dystans. Nie wiem, co na to Stotts, ale Portland musza to zmienić, bo dystans nie siedzi. Nawet kontry zamiast pod koszem kończymy na dystansie... litości.

Druga połowa meczu to totalny odjazd skutecznych do bólu Bucks kontra nieskutecznych aż do ironicznego uśmieszku Blazers. Przy 7 minutach do końca było po meczu, wynik osiągnął -20 pkt i już nawet nie zadałem sobie trudu obejrzeć go do końca.

Propozycje na przyszłość? Batum powinien dostać wolne, podleczyć nadgarstek i głowę. Odpoczynek przydałby się Lillardowi, a tak naprawdę ważne, aby wzmocnić deskę, czyli Freeland i Lopez powinni w końcu zameldować się na boisku. Aha, i więcej szans dawałbym dla Crabbe'a i Cj'a - mimo wszystko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz