Pierwsze minuty meczu pełne były niecelnych rzutów, błędów po obu stronach parkietu i mnóstwa zbiórek ofensywnych, gdy zasypiali podkoszowi rywali. Lubicie Jimmy'ego Kimmela? Zdecydowanie mógłby znaleźc w tym meczu cos dla siebie:
Gdyby mecze NBA były podobne do piłkarskich...
Wystarczy wspomnieć tylko, że po niespełna połowie I-wszej kwarty na tablicy wyników widniało 5:4 dla Suns, a sami Blazers zaczęli od 2/11 z gry. Przyznam, że niekoniecznie tego spodziewałem się, zasiadając do TAKIEGO meczu. Na szczęście spotkanie szybko trafiło w ręce Aldridge'a i Batuma, którzy raz po raz, albo kończyli posiadanie, albo odgrywali piłkę do wolnych partnerów. Szybki atak i bardzo solidna postawa na deskach pozwoliły oddalić się od pogrążonych w bagnie Suns, którzy w I kwarcie zdobyli zaledwie 15 punktów, a w całej I. połowie 35, co jest dla nich najgorszym wynikiem w tym sezonie
Po kilku minutach drugiej kwarty Blazers prowadzili już 34-15 i nic nie zapowiadało, by ich dominacja miała ulec zmianie. Stało się jednak inaczej. Brak Chrisa Kamana na ławce, kiepska obrona bez RoLo na parkiecie i bardzo szeroka rotacja obwodowych Suns sprawiły, że Suns udało się zmniejszyć rozmiary straty do 10 punktów.
Do bardzo nieprzyjemnej sytuacji doszło w połowie III kwarty, gdy wybudzeni Suns raz po raz wykańczali Blazers swoją transition-game. Podczas jednej z kontr fantastyczne podanie alley-oop otrzymał Alex Len. Jednak w momencie, gdy zawisł w powietrzu, by wsadzić piłkę do kosza, wleciał w niego Robin Lopez, powodując niefortunny upadek Ukraińca na ziemię i groźnie wyglądającą kontuzję kostki./Podkoszowy Suns w zeszłym sezonie opuścił dużą cześć rozgrywek z powodu operacji na obu kostkach/ W momencie, gdy Len opuszczał parkiet i schodził do szatni na konsultacje z lekarzem, kibice zgromadzeni w
U mnie osobiście wywołało to niesmak. Duży niesmak.
Słaba obrona paint [która wyglądała momentami na "Nie chce mi się do nich skakać, oni maja przecież po 1,85 wzrostu. Wystarczy jak wyciągnę rękę. ...O cholera -jednak nie wystarczyło."] i fatalne decyzje rzutowe [w pewnym momencie Blazers mogli pochwalić się skutecznością 2 na 22 zza łuku - 9% ] doprowadziły w końcu do utraty prowadzenia. Na 1:30 do końca Nicolas Batum nie zrozumiał się w ataku z Leonardem, a Suns, akcją tercetu Tucker-Thomas-Bledsoe vs McCollum wyszli na pierwsze, od stanu 5:4, prowadzenie..
63-62
Dla zawodników Portland zadziałało to niczym płachta na byka. Wreszcie zaczęły wpadać trójki, gracze wrócili do zaciętej walki na tablicach jaką zaprezentowali (57-42 w zbiórkach, hej!) w pierwszej kwarcie, a grę Blazers prowadził...Nicolas Batum.
Nicolas Batum - mój osobisty MVP tego spotkania. 20 punktów z 13 rzutów, 7 asyst i 4 zbiórki. Do tego bezbłędność na linii osobistych, fantastyczne wyprowadzenia i wykończenia kontrataków. To był Nic Batum, jakiego chcielibyśmy oglądać w każdym spotkaniu. Wartym uwagi jest fakt, że mimo tylko 2-6 zza łuku, wszystkie sytuacje rzutowe francuza były "czyste" - podopieczni Jeffa Hornacka wyraźnie odpuszczali krycie Nicolasa, gdy ten miał okazje na rzut za 3.
Blazers nie mogli tego meczu przegrać. Statystyki nie oszukasz - tak zwykł mawiać mój prowadzący na uczelni.
42-22 w ostatniej odsłonie meczu, zupełnie bezradni wówczas Suns i szalejący w ataku Batum- tak zapamiętam ten mecz.
Blazers bardzo dobrze wykorzystywali swoją przewagę pod koszem. Markieff Morris nie mógł nawet stawać w szranki z Aldridgem [19 punktów, 13 zbiórek, 2 bloki], podobnie jak Len,Plumlee,czy Wright nie potrafili na parkiet wnieść tego, co dawał Lopez [11 punktów, 12 zbiórek i 4 bloki. Tęskniłem Robin]
Uwielbiam takie ciekawostki:
Po serii 2 zwycięstw Blazers z bilansem 34-16 tracą już tylko 0,5 meczu do Houston Rockets i zajmowanego przez nich 3. miejsca. Czuję, że walka o podium na Zachodzie jeszcze nieźle nas nakręci w tym sezonie.
Na rozkładzie:
08.02 4:30 - Dallas
09.02 4:00 - Houston
12.02 4:00 - Lakers
Już wkrótce na naszym blogu kolejne relacje ze spotkań, nowe wydanie naszego 3x3, a także artykuły na tematy zbliżającego się trade-deadline. Klasycznie więc zapraszam do śledzenia nas na:
Twitterze
i
Facebooku
Rip City, baby!
Lillard w ostatnich kliku spotkaniach ma gorszą skuteczność za 3 niż Claver. Dobrze, że sobie odpocznie podczas przerwy na ASG.
OdpowiedzUsuńProcenty za 3 Damiana:
Listopad - ponad 40%;
Grudzień - ponad 35%;
Styczeń - poniżej 30%;
Luty - lepiej nie liczyć...
Damian odmówił nawet przyjęcia zaproszenia na Skills Challenge w którym wygrał w zeszłym roku na ASW. Naprawdę przyda mu się ten odpoczynek, bo w ostatnim miesiącu jest cieniem samego siebie.
Usuń