Wolves (14-35) @ Blazers (23-26) 93:96
Minnesota Timberwolves z A.Wigginsem i K. Townsem w składzie, miała być czarnym koniem tego sezonu. Przebudowywani po letnim tąpnięciu Blazers mogli z czystym sumieniem tankować i nikt nie mógłby podważać etyczności takiego postępowania. Mamy połowę sezonu- Wolves z 14 wygranymi mają nie tak znowu małe szanse uzupełnienia składu kolejną "jedynką", tym czasem Portland po styczniowym "anschlussie" z coraz pewniejszą pozycja gwarantującą playoff. Niedzielny pojedynek tylko potwierdził aktualną pozycję obu zespołów.
Nie był to piękny mecz. Bez energii, rwane, niespieszne tempo- zapasy słoni w kisielu. Pierwsze punkty dla gospodarzy zdobył w 3 minucie gry CJ McCollum, ale Wolves mieli już wtedy 7 na koncie. Dunk Vonleha, a potem blok na Townsie, steal i kontra Crabbe'a, match-up Henderson-Muhammad to jedyne "atrakcje" nudnej do bólu pierwszej kwarty zakończonej sprawiedliwym 21:21.
Nowe 12 minut otworzył Sam Mitchell rzuceniem na parkiet old-fashioned Andre Millera. Blazers odpowiedzieli dwójkowymi akcjami, w których McCollum i Lillard uparcie kreowali E. Davisa, przepychającego się z Pekoviciem. Gdzieś w połowie tej kwarty McCollum rozwiązał niezbyt bogaty tego dnia wór z "trójkami". W chwilę potem to samo zrobił Leonard, co pozwoliło odkleić się od rywala na 6 punktów. Meyers Leonard nie byłby sobą gdyby w kolejnym posiadaniu trzykrotnie nie zawahał się przed oddaniem rzutu, a kiedy już się zdecydował został zablokowany przez Townsa. Ale jakoś z pomocą gorącego Allena Crabbe'a i finałowej trójki Lillarda udało się PTB doczłapać do przerwy z dziewięciopunktową przewagą.
Druga połowa zaczęła się tak jak cały mecz od stanu 0:7. I tak jak na początku hasło do zrywu dały jumpery McColluma. Zryw jednak nie nadszedł. Skacowane rzuty Lillarda, straty Crabbe'a. Plumlee i Vonleh rozstawiani pod koszem przez Townsa i Dienga. Ten drugi, na 4 minuty przed końcem 3 kwarty, hakiem ponad Davisem, wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 57:56. Szybka odpowiedź zza łuku Leonarda nie zmieniła znacząco obrazu gry. Blazers nie znajdowali metody na penetracje Wigginsa oraz LaVine'a.
Efektowny lay-up McColluma zakończył szczęśliwe chwile Wolves, skuteczny jumper otworzył zaś obiecująco dla Blazers decydującą część gry. Mason Plumlee nie odnalazł się dzisiaj w agonach z Townsem . Terry Stotts ostatnie 12 minut grał więc Davisem i Leonardem. Nie zawiódł się. Pierwszy nie kończył co prawda pick-n-rolli, ale faulowany nie mylił się z linii (4/4), drugi był prawdziwą strech-4, potrafiącą znaleźć się również pod obiema tablicami. "Trójka" i long-two Hendersona dopełniła dobry wizerunek rezerwowych Blazers. W końcowych minutach "bliźniacy " nie trafiali z dystansu, gospodarzy ratowała właśnie dobra robota ludzi z ławki rezerwowych. Trzypunktowe akcje LaVine'a i Rubbio obudziły nieco zastygłe emocje w Rose Garden, ale Lillard i McCollum trafiali przynajmniej osobiste.
Blazers byli mniej skuteczni od rywali, trafili zaledwie 6 razy zza łuku wobec miernych 4 przeciwnika, znacząco lepiej wykonywali osobiste, ale tym co najpewniej zrobiło tego dnia różnicę była postawa rezerwowych. Kwartet Crabbe(8)-Leonard(13)-Davis(8)-Henderson(11), rzucił 40 punktów, prawie dwa razy więcej niż ich oponenci. Wszyscy rezerwowi Portland zaliczyli plusowe zawody, czego nie da się napisać o żadnym z graczy podstawowego składu. Ta drużyna nie musi już polegać wyłącznie na grze swoich liderów, na razie tylko przeciwko ekipom tak niewyrafinowanym, jak trzódka Sama Mitchella .Teraz nawet informacje o podkręconej kostce Damiana Lillarda nie brzmią tak złowieszczo, jak jeszcze parę tygodni temu. Ten skład daje radę, Terry Stotts dorobił się bowiem - w pół roku, 9-10 osobowej rotacji , o której wspominał/marzył przed startem sezonu.
Tym mało efektownym zwycięstwem Portland Trail Blazers zakończyli wielce udany dla siebie styczeń. Jeśli się nie opamiętają to jeszcze przed ASG osiągną pułap 25 wygranych, w przedsezonowych przewidywaniach dla wielu lekko nierealistyczny. Jest luty 2016 roku. Najbliższy mecz, we wtorek z Bucks.
Mo wypadł z rotacji czy ja czegoś nie wiem ?
OdpowiedzUsuńmiał tam w styczniu jakieś problemy z kolanem, poza tym coraz lepszy Vonleh i efektywniejszy w ofensywie Hendo zabierają mu minuty
OdpowiedzUsuńZdjęcie specjalnie dla Karola PTB, hehe.
OdpowiedzUsuńAby rozruszać dyskusje. Jak po tym okresie oceniacie wymianę z Brooklinem? Chyba na + dla mnie
OdpowiedzUsuńoddaliśmy RHJ, który może być w tej lidze świetnym role playerem, ale mamy na tej pozycji Aminu. Plumlee robi postępy( i nie mam tu na myśli tylko osobistych). Za kasę którą dostaje- 2mln to mamy naprawdę dobrego, perspektywicznego centra. na razie wymiana na 4, ale z sznasami na poprawe tej oceny;)
OdpowiedzUsuńRozwinął się rozwinął (super np. podaje, w Brooklyne tego nie robił), ale i tak mnie irytuje - chyba chodzi o krótkie ręce jak u T-Rexa i moją tęsknotę do gracza a'la Gobert.
Usuńco do wymiany z Brooklinem to mysle ze na razie na + ale z drugiej strony nie poznalismy mozliwosci RHJ.Chciałbym go zobaczyc za dwa lata.
UsuńJa tam Plumlee lubię. Widać, że ma coś w głowie
Usuń