2 marca 2016

Manhattan zdobyty


Blazers (33-28) @ MSG (25-37) 104-85

 

Trzeci mecz wyjazdowy w serii "lecimy na wschód i zobaczymy co będzie" zakończył się pewnym zwycięstwem Portland Trail Blazers. Goście od początku do końca kontrolowali przebieg spotkania i nie dali szacownym fanom zgromadzonym w Madison Square Garden większych nadziei na sukces ich drużyny. Damian "really All-Star" i super-duo Lillard-McCollum wybili gospodarzom chęć do gry i wprawili w niejaki zachwyt miejscowych komentatorów. A my spoglądaliśmy tradycyjnie na naszych pozostałych pupilków,  na organizację gry i  na rotacje Terrego Stottsa, który został uhonorowany nagrodą dla najlepszego trenera miesiąca. I teraz możemy już powiedzieć - eksperyment się udał. Po słabych, chaotycznych, wprawiających nas w stres i rezygnację spotkaniach rozegranych w listopadzie i grudniu nie ma już śladu. Od połowy stycznia tego roku gramy bardzo dobrze, a po przerwie ASG wręcz znakomicie (6-1). Brawo Terry. 

W tej chwili oglądanie meczy naszej drużyny w końcu daje prawdziwą przyjemność i dostarcza alibi na zarywanie nocek (albo tak jak mnie dopadła rozkładająca infekcja, co daje więcej czasu na domowe zajęcia i chwilowy odwrót od pracy). Ten mecz po raz kolejny pokazał, że gracze raz że poczynili spore postępy zarówno w grze indywidualnej - vide Vonleh który umie już ustać na nogach obronę 1 na 1, a dwa opanowali zagrywki trenera, który - nie ma co ukrywać - wykonał bardzo dobrze prace myślową dostosowując obraz gry do potencjału graczy. Nie mamy zatem gry w post-up ani pick&pop - sami wiecie dlaczego, ale mamy dużo zasłon w ataku i biegania graczy po obwodzie z częstym hand-off, pick&rolle kończone podaniami wysokiego na skrzydło lub na obwód oraz zespołowym wyprowadzaniem naszych liderów na pozycję najbardziej ulubioną, a także odegrania do graczy szeroko ustawionych na obwodzie przez skrzydłowych markujących atak pod obręcz. Przekłada się to na dużą liczbę trafianych trójek, sporo pull-up jumperów trafianych przez McColluma (oby tak dalej mr CJ) i penetracje w rim Lillarda. Widzimy tez dużą poprawę w obronie, help-defense, a nawet ostatnio switchujemy pick&rolle. I lepiej, tzn szybciej, wracamy do obrony, co nie przekłada się wreszcie na dużą liczbę  traconych punktów w kontrze. Tradycyjnie  - tak jak w poprzednich sezonach - zazwyczaj wygrywamy zbiórkę (brawo Ed Davis - najlepiej zbierający rezerwowy w lidze), ale poprawiliśmy w końcu ilość przechwytów i bloków.  Rotacja powoduje, że nasi rezerwowi w końcu nie mają się czego wstydzić, a nawet często wywalczają nam przewagę nad oponentem. 

Dzisiejszy mecz wygrany w każdej kwarcie mógł się wydawać łatwy i przyjemny, ale to dlatego, że Blazers szlifują tą swoją grę w sposób opisany wyżej,  a rywale nie mieli i nie chcieli chyba mieć argumentów przeciw  - tam grał tylko Melo.  Początek zapamiętamy z dwóch atletycznych dobitek Vonleha - notabene później już nie punktował - a potem z show Lillarda, który do przerwy uciułał 24 punkty i momentami wyglądał tak, jakby gonienie Stephena Curry nie stanowiło dlań problemu - tak, Damian, wiem, że ty to Ty a nie On. Po przerwie Blazers nie wyglądali za bardzo, jakby mieli się rozpędzić, ale przebudził się McCollum i swoją serią w trzeciej kwarcie zapewnił nam bezpieczną już przewagę. Najpierw 13, potem na początku IV kwarty 15, a następnie zaraz 18 punktów sprawiło, że w zasadzie cała ostatnie część meczu to garbage time, w którym liczyliśmy tylko, czy po raz kolejny Lillard osiągnie 30-ę. Osiągnął przy dużym wsparciu trenera i drużyny, której widocznie obiecał, ze coś postawi ze swojego bonusu w kontrakcie, który prawdopodobnie dostanie po nominacji do All-Nba-Team. 

W całym meczu nasza skuteczność niestety nie zachwycała, ale to chyba z powodu przyjęcia wyzwania gospodarzy na konkurs celności z mid-range. Nieobecny był niemiłosiernie ogrywany przez Lopeza i Porzingisa Plumlee, nie trafiali Crabbe i Henderson, a tradycyjnie nie trafiał też Aminu, o którym chyba można pomału już mówić, że z gracza typowanego na 3&D zostało tylko D - choć trzeba przyznać, że obrona to naprawdę jego mocna strona. Może nie było tego dziś tak dobrze widać jak w meczu z Indianą, gdzie wyłączył z gry P. George'a. Noah Vonleh - hmm, przypatrujmy się temu graczowi z uwagą, bo jest młody i ma potencjał. Jest atletyczny, poprawił obronę, czas, żeby nauczył się rzucać. Czy to realne?

Następny mecz gramy w kolejnym legendarnym miejscu - Bostonie. Przeciwnik jest silny, ale to może tylko jeszcze bardziej zmotywować Blazers. Wierzymy w kolejne zwycięstwo i przeskoczenie Dallas w wyścigu po 6 seed?


 

 

14 komentarzy:

  1. Behemot09:07

    Recap nie gorszy niż mecz, dzięki kimkolwiek jesteś dobry człowieku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Atakujemy 5seed i jedziemy z Clippersami w playoff

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot11:32

      Potem GSW, SAS, CLE i stawiasz każdemu fanowi Blazers w tym kraju po dobrej whisky z tamtego kuponu ;P

      Usuń
    2. Anonimowy11:34

      I do Enklawy idziemy na melanz! :-)

      Karol PTB

      Usuń
  3. Jasna sprawa. Ja jestem co prawda pewien Mistrzostwa w tym roku, ale jeszcze poczekam chwile na rezerwacje tej Enklawy

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoja droga dawno tak dobrze mi sie nie ogladalo spotkania w obcej hali przy komentatorach konkurencji

    MSG tez dawala czadu z tymi swoimi buczeniami i owacja swojego ulubienca

    OdpowiedzUsuń
  5. pdxpl12:38

    recap samkowity, chciałbym tylko dodać, że pewien silny skrzydłowy, rodzący tutaj wiele ambiwalentnych komentarzy, w ostatnich 3 meczach walnął 9 trójek na 70% skuteczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy12:50

      Nie tak głośno. Jeszcze Oshley przeczyta i zaproponuje mu coś więcej niż 1 mln za rok.

      Usuń
  6. pdxpl12:51

    jak kogoś interesuje w czym na co dzień chodzą ubrani gracze Blazers, to ciekawe obrazki znajdziecie tutaj http://www.nba.com/blazers/gallery/rip-city-scene-bus-madison-square-garden Connaughton:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pat nie licząc latajacego w garniturze po całej ławce Alexandra to nasz najwiekszy oryginal :)

      Usuń
    2. Anonimowy13:57

      Liczyłem na nieco więcej ekstrawagancji. Może nie jak Westbrook, ale coś więcej niż jak na deptaku na Marszałkowskiej ;)

      Usuń
  7. pdxpl13:05

    no,no, jeśli już nawet mainstream wziął się za Blazers:)

    OdpowiedzUsuń
  8. pdxpl13:07

    niezbędne uzupełnienie poprzedniego komentarza;) http://www.sport.pl/koszykowka/1,65035,19706574,nba-gdyby-nie-golden-state-warriors.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy19:08

    Ciekawostka:
    Bilans drużyn za rok 2016:
    Tabele:
    Konferencja Wschodnia:
    -----
    1.Cleveland Cavaliers:.....21-8
    2.Toronto Raptors:.....19-6
    3.Boston Celtics:.....18-11
    4.Miami Heat:.....16-13
    5.Washington Wizards:.....15-14
    6.Charlotte Hornets:.....14-14
    7.Detroit Pistons:.....13-14
    8.Indiana Pacers:.....13-15
    -Milwaukee Bucks:.....12-14
    -Atlanta Hawks:.....12-15
    -Chicago Bulls:.....12-17
    -New York Knicks:.....10-19
    -Brooklyn Nets:.....8-21
    -Orlando Magic:.....7-20
    -Philadelphia 76-ers:.....5-21
    -------------------------------
    -------------------------------
    Konferencja Zachodnia:
    -----
    1.Golden State Warriors:.....24-3
    2.San Antonio Spurs:.....22-3
    3.Portland Trail Blazers:.....19-7
    4.Oklahoma Thunder:.....19-8
    5.Los Angeles Clippers:.....18-7
    6.Memphis Grizzlies:.....17-9
    7.Utah Jazz:.....14-14
    8.Houston Rockets:.....13-13
    -New Orleans Pelicans:.....13-13
    -Dallas Mavericks:.....14-15
    -Sacramento Kings:.....12-14
    -Denver Nuggets:.....11-16
    -Minnesota Timberwolves:.....7-20
    -Phoenix Suns:.....3-22
    -Los Angeles Lakers:.....6-22

    OdpowiedzUsuń