Żarty się skończyły. Dalej tolerować tego nie mogliśmy. Wysłaliśmy więc do Portland swojego wysłannika. Czy coś wskórał? Mecz z Grzmotem chyba dał najlepszą odpowiedź. Już analiza listy pasażerów lotu DL 2077 jednoznacznie niwelowała szanse Oklahomy na wywiezienie zwycięstwa z Moda Center.
Organizatorzy w ostatniej chwili panicznie zareagowali na polską wizytację. Ale nie po to wysłaliśmy tam swojego człowieka, żeby oglądał tancerki:
Decyzje były bowiem natychmiastowe. Aminu nie będący jednak jeszcze w pełni sił został odesłany do przygotowania wieczornego przyjęcia na cześć honorowego gościa. W pierwszej piątce ląduje Noah Vonleh, którego dobra postawa w meczu z Clippers nie uszła naszej uwagi. Pomysł może nie do końca błyskotliwy, ale przynajmniej zaskakujący. Noah odwdzięcza się rzutem z półdystansu i twardą obroną. Po 5 minutach ma na koncie 3 faule, ale przynajmniej Thunder muszą się zmierzyć z normalną obroną, a nie taką o jakiej im opowiadali poprzedni rywale Blazers. Vonley skończy ten mecz może ze słabym bilansem, ale zakrwawiony niczym wojownik spod Grunwaldu.
Początek do łatwych nie należy. Wielu winowajcom fatalnego bilansu drżą ręce. Plumlee próbuje akcji a'la Arvidas Sabonisa na oczach środkowego Thunder, a z nerwów dodatkowo kilka razy łatwo gubi piłkę. Jeszcze bardziej stremowany jest Damian Lillard z obawy, że polska wizytacja może być związana z planami pozbawienia go przewodniej roli w zespole. Na szczęście dla meczu pudłuje również kandydat na uzurpatora C. J. McCollum. To uspokaja Damiana i znajduje swoje miejsce pod koszem, skąd trafia 4 razy w I kwarcie.
Wynik trzyma również ozdrowiony już do reszty Moe Harkless rozpromieniony perspektywą wieczornego spotkania i rozważań o groźbach wynikających ze spadającego w Polsce z drzew śniegu.
Ale kluczem do ukąszenia Oklahomy jest Meyers "The Legend" Leonard. On najlepiej wie, że nawet po najsłabszych występach, na blazerspl.blogspot.com mógł znaleźć słowa otuchy i wiary w jego niewątpliwy talent. Wykorzystuje więc okazje aby się odwdzięczyć polskim fanom. Zaczyna swój pobyt na parkiecie od twardej obrony na samym Russellu Westbrooku. "Sam się wyp...." łamaną polszczyzną wydziera się na całą halę. Westbrook wściekły wyprowadza gości dwukrotnie na prowadzenie 9-punktowe. I dwukrotnie to prowadzenie niweluje w kilka sekund Meyers pewnymi rzutami za trzy punkty. Nie odpuszcza "The Legend" obrony komentując każdy odgwizdany faul przypomnianymi po poprzednich wizytacjach: "Nic nie było!", "Co jest k...", dodając do Russella "i co pajacyku?".
"Czy możemy sobie pozwolić na przegraną pierwszą kwartę?" - pomyślał Terry Stotts i od razu odpowiedział sobie decyzjami. Evan Turner polskiego kibica widział pierwszy raz na oczy. Zmobilizowało go to natychmiastowo: asysta do Lillarda, skuteczna akcja zakończona rzutem z dystansu. W obronie haruje Leonard zaliczając dwa bloki, pod koszem rozpycha się Ed Davis, a punktuje Crabbe.
Prowadzenie po I kwarcie staje się faktem. A drugą zaczyna kolejną trójką Krabik i już wszyscy wiedzą, że coś w Blazers drgnęło. Davis broni niczym rasowy obrońca. Oklahoma traci prowadzenie już na dobre, a na parkiet wchodzi Mason Plumlee z jedną myślą - pokazać swoją przydatność do zespołu. I niech się wszystkie plany wymian chowają przy takim bilansie Masona: 18 pkt z 9 rzutów. "Zostaliśmy oszukani", "Przecież Blazers nie mają środkowego - wszyscy tak twierdzili" - marudzili na ławce gości. W 15 minucie meczu Thunder napotykają się na 6 blok w akcjach ofensywnych. McCollum faulowany pod koszem i już się robi 41:34. Mało? To twarda obrona, walka na desce, wymuszanie fauli i 47:34. Westbrook cierpi, a jeszcze wzorem z polskich stadionów piłkarskich dostaje sporą porcję gwizdów. Nic już Oklahomy nie uratuje. Wraca Lillard. Każda akcja przechodzi przez Plumlee. Skutecznością imponuje Turner (6/8!!!). Trochę jeszcze w tym wszystkim jest chaosu, kilka niepotrzebnych strat, ale w końcu co raz więcej trybiku zaskakuje: Lillard sobie dwójkowo gra z Plumlee jakby takie zagrania wychodziły im od dawna, chwilę później Turner-Plumlee-Harkless z asystą Masona rodem z Harlem Globetrotters. Pierwszą połowę kończy daniem firmowym Damian Lillard.
Nasz człowiek natychmiast otrzymuje raport z pierwszej połowy. 68 punktów i 16 przewagi nad bądź co bądź solidnymi Thunder. Nie ma nawet niczym polski Prezydent potrzeby schodzenia do szatni. Wszystko gra jak należy. Trzeba było co prawda przelecieć pół globu, ale jak widać było warto.
III kwarta to popis gry obronnej. Oklahoma zdołała uciułać zaledwie 19 punktów, a przewaga Blazers sobie rosła. CJ za trzy, Harkless, który momentami dostał takiego powera że nawet realizator telewizyjny za nim nie nadążał, z kosmicznej pozycji i ponownie CJ i już > 20. Ale i tak kwarta na pozostanie w pamięci dzięki efektownym zagraniom Masona Plumlee. Po jednym z wsadów nawet Leonard pochwalił mniej uzdolnionego kolegę: "jak chcesz to umiesz". A wszystko przy uciesze widowni: i naszego człowieka i debiutującej dziewczynki.
Była więc okazja do przeglądu głębokich rezerw i oczom naszego człowieka ukazała się cała trzynastka obecnego składu. Trzeci garnitur uciułał co prawda tylko 5 punktów przez tyle samo minut gry, ale chyba wszyscy już byli myślami przy wieczornym piwie z polskim gościem.
Czasu na świętowanie niestety zbyt dużo nie ma, bo bilans wciąż ujemny, jeszcze kilka meczów na wyjeździe przed Blazers, a polskie wsparcie więcej czasu na kontrolę wydarzeń w stanie Oregon nie ma.
Lol. No to nie ma wyjścia i Lucero musi zostać w POR do kwietnia :-).
OdpowiedzUsuńKarol PTB
Raczej do końcówki czerwca!
UsuńChyba Przemek Kujawiński z 6G (wtedy zdaje się jeszcze zawszepopierwsze) kiedyś wspominał, że zgłosił się jako bloger piszący o NBA do któregoś klubu NBA i dali mu miejsce w loży prasowej. Także przemyśl jeszcze ten powrót.
OdpowiedzUsuńPlumlee jakiego kochamy, Turner jakiego pożądaliśmy, Crabbe jakim był w ubiegłym roku, i od razu wszystko wygląda piękniej. Ciekawe czy clyde oglądał?;)
OdpowiedzUsuńPrzesadzacie po porażkach, przesadzacie po zwycięstwach (ja też ;P). OKC nie ma ławki, grali bez Oladipo.
Usuńnasze oceny są takie jak gra i wyniki Blazers. Miotamy się. ale zaryzykuję, że gra jest lepsza niż ten bilans. Terminarz też nie jest łatwy. Cholernie zal tego hattricka: Bucks-Pacers-Grizz. Tam nie przegralismy przez umiejetnosci.
UsuńTak to prawda. Przegraliśmy przez ich brak :-)
UsuńKarol PTB
Zastanawiam sie co zPlumlee. Poszedł sygnał ze organizacja nie podpisze go latem. Czyli testuje rynek kto i ile mu zaoferuje. Ewentualnie jeszcze wtedy możemy wyrównać jakaś ofertę czy jyz nie? Ma swoje ułomności ale jako 2 center o inklinacjach ofensywnych mógłby być. Kwestia ile mu dadzą gdzie indziej i czy tu będzie chciał. Ważne ze nie ma kontuzji kolan. Jeszcze:)
OdpowiedzUsuńMFA
będzie zastrzeżonym wolnym agentem, czyli Blazers będą mogli wyrównać ofertę innego klubu
UsuńUdało mi się zdobyć dwie koszulki okolicznościowe z tego spotkania z tekstem Lillarda na plecach wiec Anrzejowi Ogniowi pewnie sie nie spodoba. Zostaja wiec dla dwoch pozostalych piszących, dla Ognia mam zreszta inne prezenty zimowe a'la Blazers
OdpowiedzUsuńNa Denver siedze praktycznie w sztabie Blazers
Wrzuć zdjęcie jesli możesz, jestem ciekawy co dostali :)
UsuńTo spytaj Festusa, czy nie ma wyrzutów sumienia , ze zgarnia 7 mln za paradowanie w garniturze?;)
OdpowiedzUsuńPs. Dzięki za koszulki, to miła niespodzianka:)
Widziałem, że Festus nosi okulary. Może by podsunąć pomysł na profilaktyczne badanie wzroku dla niektórych graczy POR, o niekoniecznie czekoladowej karnacji? :-)
UsuńKarol PTB
Tymczasem w Portland katastrofa lodowa. Nie działa prawie nic ale lotnisko still operating
OdpowiedzUsuńTymczasem w Portland katastrofa lodowa. Nie działa prawie nic ale lotnisko still operating
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKoszulka ... mniam :)
OdpowiedzUsuń