27 lutego 2017

Drugoplanowe role

Nie dla nas laury tegorocznego sezonu. Nie dla nas udział w jego decydującej fazie. Nawet jeżeli mecz w jakimś Orlando wleje trochę nadziei, to wyprawa na zimną północ szybko ochłodzi nastroje.

Toronto Raptors wydawało się drużyną do ogrania. Jusuf Nurkić toczył podkoszową wojnę z Valanciunasem. Damian Lillard prześcigał się w efektownych wejściach pod kosz z DeRozanem. Aminu wszedł z ławki poprawiając nie tylko defensywę, ale także trafiając swoje dziwaczne rzuty.
Z początku prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Słabszy okres gry gospodarzy Blazers wykorzystali osiągając nawet kilkunastopunktową przewagę. W II kwarcie Raptors zagrali na skuteczności 61%, co pozwoliło im odrobić straty. Ale losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w końcówce - jakby oddanej przez Stottsa rywalom w prezencie. Wymyślił on na ostatnie minuty następująca piątkę: Lillard, Crabbe, Harkless, McCollum, Aminu. Czego jak czego, ale wzrostu to tutaj trochę brakuje. DeRozan mógł wiec z jeszcze większą swobodą penetrować, a pod drugim koszem wejścia były kasowane przez wyższą drużynę z Kanady.I to złożyło się na końcowe 6-punktowe zwycięstwo tych, którym chyba bardziej na lepszym bilansie zależało.
Cóż więcej można powiedzieć o tym meczu: że Lillard miał najwięcej zbiórek wśród starterów? Że Harkless rzucił więcej punktów niż CJ? Że Vonley dostał aż 21 punktów i miał najlepszy bilans +/-? Że Napier trafił trójkę, a Leonard nie? Że zremisowaliśmy zbiórki? Że Terry Stotts znowu nie nakrzyczał na zawodników?
Kończymy luty - miesiąc który chyba rozwiał resztki nadziei na tegoroczne sukcesy. Przewidywane przed sezonem - bez mała, prawie przez wszystkich.

5 komentarzy:

  1. Anonimowy06:08

    Nie jest źle Andrzeju, nawet dobrze. Przecież prawie wygraliśmy!

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy13:40

    Spoko Andrzeju, Blazers moze byli blisko wygranej, ale Toronto to ogolnie mocniejsza druzyna. Wygrana bylaby slodka, ale draft bedzie jeszcze slodszy ;)

    Iro

    OdpowiedzUsuń
  3. pdxpl17:28

    niezły mecz Blazers. widać było jak na dloni, ze bardzo brakuje nam trzeciej opcji. W sytuacji kiedy CJ i Lillard są bardzo pilnowani, ktoś inny musi stanowic zagrozenie. Z tej roli nie wywiazuje się Crabbe, który powinien być naturalnym kandydatem. Aminu, Harkless mają inne obowiązki. Mimo wszystko widać poprawę, cieszy zwłaszcza Lillard, który krok po kroku wraca do zywych.

    OdpowiedzUsuń
  4. 18 punktów Heartlessa to chyba nie jest najgorsza trzecia opcja... Zupełnie nie wiem, co ten mecz miał znaczyć. Lillard wraca do formy - dobrze. CJ przeżywa chyba atak wody sodowej na głowę. Miał jedną asystę. Dwa mecze wstecz miał zero. Nie wiem, czy mu ego nie spuchło.
    Vonleh dostał minuty, ale chciałbym, żeby dostał je chociaż pięć razy z rzędu i się wyluzował. A Layman sobie siedzi. A Napier sobie siedzi. Nie wiem, o co Stottsowi chodzi. Trochę się te ich perypetie bez pomysłu zaczynają robić nudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pdxpl15:50

      Doceniam postępy rzutowe Moe, ale strzelcem to on nigdy nie będzie, ma inne walory i zadania. Zgadzam się że to jest czas, aby sprawdzić czy Layman i Pat mogą się do czegoś w przyszłości nadać, Stotts powinien dać im więcej minut

      Usuń