To był szalony mecz. Tu było wszystko, ad-tempo, piekielna egzekucja, szybkie runy, przewaga 20 pkt, powroty, kosz za kosz, crunch - time, dogrywka, ostatnia decydująca akcja i błędy sędziów. Sól koszykówki. Oprócz tego ostatniego, co wypaczyło wynik meczu. Co będziemy po tym meczu najbardziej wspominać? Żal za przegranym - wygranym meczem? Kolejną przegraną końcówkę? A może pojawi się dyskusja o potrzebie zmian w przepisach NBA, które to właśnie ponoć nie pozwoliły na oficjalny review w ostatnich sekundach meczu, choć wszyscy widzieli, co przyznali sędziowie, że Morris z piłką w ręku przekroczył końcową linię. I oficjalne oszustwo NBA stało się faktem.
Bardzo nam się podobali gospodarze w pierwszej części spotkania. Drible hand-off, pull-upy po zasłonie dla McColluma i egzekucja tegoż doprowadziły do szybkiego kilkunastopunktowego prowadzenia w początkowej fazie spotkania. Nurkic pokazał, co to znaczy obrona obręczy (3 bloki i sporo dobrze wybronionych akcji pod koszem) i guardzi Wizards juz nie mogli tak bezkarnie penetrować paint. Trafiali za to jak natchnieni z dystansu. W Portland faule Nurkicia i Lillarda wymusiły szybką rotację. Nie przeszkodziło to jednak Blazersom powiększać przewagi i nawet Leonard nie popsuł gry swoją obecnością na parkiecie. Jak natchniony trafiał McCollum, punktował Crabbe. Graliśmy szybkie skuteczne akcje i momentami wyglądało to jak showtime. Powrót Walla i Beala w drugiej kwarcie, po mizerii, jaką zaprezentowali ich zmiennicy, spowodował, że przewaga stopniała do kilku punktów. Wtedy jednak pod koniec pierwszej polowy błysnął Harkless - dwie skuteczne akrobatyczne akcje ze skrzydła na kosz, reverse lay-up. potem trójka ze szczytu, do tego dołożył jak w transie McCollum i było +21 do przerwy. Koniec meczu? Nic z tego.
Bo w trzeciej kwarcie - kwarcie trenerów, Mr Stotts - goście sukcesywnie krok po kroku rzut po rzucie drive po drivie odrabiali straty. Nurkić po poprzednim all-star występie, gdzie po prostu pokazał co to znaczy center, dziś z problemem z faulami grał krótko i słabo, był poza rytmem. Można jednak będzie już na dłużej liczyć na jego bloki, asysty, zbiórki, punkty i all-that-show.
Zniknął gdzieś w drugiej połowie CJ, akcje już się tak ładnie nie splatały, bo goście zwiększyli nacisk w defensywie. Mieli być zmęczeni, ale chyba gdzieś to w przerwie musiało odparować, bo nie tylko że odrobili straty, to jeszcze wyszli na 6 punktowe prowadzenie w samej końcówce i myśleliśmy już, że po zawodach. Był jednak Lillard,uratował sytuację Aminu z rogu a Nurkić dwoma wolnymi doprowadził do dogrywki.
W niej początkowo wydawało się że gospodarze złapią srokę za ogon ale goście trafiali swoje rzuty i tak oto doszło do kontrowersyjnej końcówki. Przy prowadzeniu Portland jednym punktem piłka trafiła na skrzydło do Morrisa, który nadepnął boczną linię, po czym zrobił krok do przodu i oddał celnego jumpera. Sędziowie tego nie gwizdnęli. 0,4 do końca i po meczu. Jednak zawodnicy gospodarzy pokazują review i rzeczywiście - czarno na białym widać, że piłka powinna być z boku dla Portland, czas do cofnięcia i gramy. Pewnie byłoby zwycięstwo. Jednak referee odmawiają oficjalnej powtórki i inaczej jak zazwyczaj w innych halach gwiżdżą po gospodarsku, to jednak nie w Portland. Z czego najbardziej cieszą się w Denver.
Po tej porażce i widmie pięciomeczowej serii wyjazdowej udział w play-off nieco się oddalił. Czy da się dogonić Denver? Czy lepiej liczyć na piłeczki w drafcie? O tyle atrakcja draftu się pomniejszyła, że Portland z Nurkiciem to zupełnie inna drużyna niż bez niego. Elementy układanki się zazębiają, jest obrona obręczy i są bloki, a nawet dziś Nurek pokazał gest Mutombo - co wróży w dobrą stronę. I nie zmieni tej oceny dzisiejszy mecz. W końcu Waszyngton to top wschodu.
Sami sobie jesteśmy winni ale te przepisy apropo powtórek to jakiś debilizm
OdpowiedzUsuńPolak zbierał Bośniakowi piłkę spod nosa, ale sprawozdawca meczu wyszedł pewnie wtedy na frytki...
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńNie rozumiem jak po tak świetnej pierwszej połowie , można tak spier drugą.To było 21pkt a nie 4 :( nagle wkradł się strach , nie oddawanie rzutów z czystej pozycji itp. Świetny mecz Mo i CJ'a w pierwszej połowie i Lillarda(zwłaszcza końcówka)...a co do końcówki to jak najbardziej sami sobie jesteśmy winni że wogóle do tak nerwowej doprowadziliśmy,ale nie rozumiem i w głowie mi się nie mieści jakim cudem nie odebrano punktów zbobytych przez Morrisa...to kurwa jawne oszustwo za przyzwoleniem sędziów ...co to jest Polska Ekstraklasa że puszcza się bramki zdobyte z metrowego autu( Wisła -Legia ...tak nawiązując do dzisiejszego meczu) kolejna frajerska przegrana , Denver ucieka , wyjazdy przed nami , biednemu (nie nie można napisać że biednemu patrząc na pensje) wiatr w oczy... potrzeba wygranych i awansu na poz nr 8 !!!
OdpowiedzUsuńNam to potrzeba by Mavs i Wolves łyknęli Denver i sami się obsuńmy na 11 miejsce Zachodu. Widzę jeszcze realne szanse na wybory 9 i 10 w Loterii.
UsuńNie ma zadnych wyborow w drafcie. Nie jestesmy pizdami jak inne druzyny w NBA (te co tankuja po picki), tylko druzyna z PORTLAND. Walczymy do samego konca i idziemy na majstra z Bosniacka Bestia, jak Timbersi.
UsuńKarol PTB
A wg Calabro Satoransky pochodzi z Czechosłowacji
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to wszystko przez Calabro i Hurda. Gdzie są Mike&Mike?
OdpowiedzUsuńJa tam już ich polubiłem. Hurd ma dużą wiedzę, Calabro nie przeszkadza.
UsuńHurd jest spoko a Calebro dzisiaj nawet się podniecił po trójce Lillarda :)
OdpowiedzUsuńAle to wciąż nie to samo :)
ehehehe Morris my friend. Tutaj w Oregonie jeszcze jeden Nuts do zmiazdzenia, zapraszamy
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ZB8gQVBf7RM
Karol PTB