10 lutego 2018

Damian Lillard królował w Sacramento


BLAZERS (31-25) @ KINGS (17-37) 118:100


Ta relacja będzie prawie tak samo krótka, jak gwałt Lillarda na Kings. Po 53 minutach zwycięskiej mordęgi z Hornets ruszyli Blazers do Sacramento. Zapewne tutaj też nie byłoby łatwo( wiadomo jaką wątpliwą atrakcją są gry dzień po dniu), ale Damian Lillard jest w końcu All-Starem. Królował przez cały wieczór. W 29 minut walnął 50 punktów. Kings nawet nie zipnęli.

14 punktów w pierwszej kwarcie, 14 w drugiej, 22 w trzeciej. Później zasłużony relaks na ławce. 8 razy „skąd chce i kiedy chce” na 61% skuteczności. Kiedy przez moment nie wchodziło z dystansu, śmiałe wjazdy pod kosz, po których komentatorzy Sacramento mlaskali z zachwytu.

Pod koniec trzeciej kwarty Kings doszli Blazers na jeden punkt, wówczas Lillard w wciągu 3 minut w pojedynkę wyprowadził drużynę na osiemnastopunktowe prowadzenie. Absolutna dominacja godna nie tylko All-Stara, ale gracza top-10 tej ligi. Kings już się nie podnieśli. Schodząc z parkietu Dame miał 50 punktów reszta  ekipy 42. Co prawda Buddy Hield w czwartej kwarcie uderzył 5 razy zza łuku, Lillard podniósł się nawet z ławki, ale na parkiet wchodzić nie musiał, bo Shabazz Napier przypilnował wyniku. W finale pojawiła się nawet „banda Laymana".

Tu nie ma co szastać słowami, to trzeba zobaczyć, choćby w tej skondensowanej wersji.
 


Dobra wiadomość, wszystkie ekipy walczące z Blazers o playoffy, poza Utah, umoczyły. Mamy piąte miejsce. Ale tłok okropny i każda wygrana ma wręcz podwójne znaczenie. Tym bardziej doceńmy wyczyn Lillarda i wygraną w back-2- backu, nawet jeśli rywalem byli Kings. Cieszmy się z wygranych, bo w perspektywie dwa razy Jazz, powoli zapominające jak wyglądają porażki, a w międzyczasie Golden State.  

7 komentarzy:

  1. Oczami wyobrazni widzę nas powoli na 3 miejscu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż strach pomyśleć jaki mieliby bilans gdyby grali tak jak od nich oczekujemy ;-)

      Usuń
    2. Behemot15:40

      82-0.

      Usuń
    3. Behemot, Ty złośliwcu. Może nie aż tak ale sądzę, że przynajmniej 10 frajerskich porażek by się znalazło :-)

      Usuń
    4. Behemot19:04

      :-P

      Usuń
  2. Wreście pozytywne odczucia. Dobrze, że dolla wymazał złe wspomnienia....

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy09:44

    Panie Czerwony Nos!

    Czemu nie możesz wy..ac Bosniackiej Bestii na ławke, lub do McDonalda na podreperowanie zdrowia?! Mamy przeciez black bestie pod Koszem i ma na imie Edward!

    Niech zaczyna w pierwszym skladzie. Przynajmniej bedziemy mieli gwarantowane 10-15 zbiorek per mecz.

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń