Ten rozczarowujący przez
długi czas sezon, choć w żadnym momencie nie tak zły , jak to, co
działo się do ASG rok temu, z nastaniem 2018 zaczął w końcu
wyglądać bardzo przyjaźnie. Powód? Nie jedyny, ale bez
wątpliwości prymarny, to Damian Lillard. Styczniowy wystrzał
formy, który wyniósł lidera Portland do meczu gwiazd, w lutym
przybrał formę trwałej tendencji. 50 punktów z Kings, 44
przeciwko Warriors, 40 z wykorzystaną piłką meczową w Phoenix, to zaledwie wyimki ze spektakularnych osiągnięć Lillarda. Średnio 31 punktów z 41% skutecznością. Tylko Anthony Davis był lepszy.
Kolejne
rekordy organizacji „łyka” Dame, jak „kościół smoleński” rewelacje inżyniera Biniendy. Ostatnia zapowiedź, że chce zostać
najlepszym graczem w historii Blazers nie brzmi wcale dziwacznie.
Luty pokazał, ile znaczy posiadanie w składzie gracza top10 tej
ligi. Z tak przekonującym Lillardem Blazers w końcu miesiąca
zaliczyli sekwencję 6 wygranych w 7 meczach, dzięki czemu
kalendarzową wiosnę powitał Oregon na 4. miejscu.
Sytuacja na
Zachodzie jest dokładnie odwrotna od tej z najsłynniejszej
powieści E.M. Remarque'a. W tym miejscu na mapie NBA nic nie jest
stałe. Decyduje każde spotkanie. A przecież nie wszystko w grze wygląda dobrze. Blazers nadal nie epatują zespołowością. W omawianym okresie byli najgorzej asystujacą ekipą. Bezdyskusyjna porażka z Utah, męczarnie z tankującymi Suns pokazały deficyty tego zespołu.
Cieszy postawa skrzydłowych, odrobinę bardziej pewnych, z Aminu w roli głównej oraz przywróconym z powodzeniem do s5 Harklessem. Dużo bezpieczniej wygląda strefa podkoszowa, gdzie wobec stabilizacji Davisa i rozwoju Collinsa, nie jesteśmy uzależnieni od chimerycznego Nurkicia. Shabazz Napier stał się pełnoprawnym członkiem dziewięcioosobowej rotacji. Rain Bros nigdy nie mieli lepszego zabezpieczenia.
Na razie, za sprawą Lillarda, Blazers trzymają się mocno, grając według niego najlepszą koszykówkę w erze post-aldridge'owskiej. Jeśli i w tych słowach znajdziemy ziarno prawdy, o szczęśliwy finał sezonu regularnego możemy być spokojni. Ambicją organizacji staje się już nie tylko sam awans do playoffów, widać realną szansę na uniknięcie w 1. rundzie Houston i Golden State, można i należy powalczyć o przewagę parkietu. To, co jeszcze nie tak dawno wyglądało jak halucynacje blazersmaniaków, nagle staje się rzeczywistością. Bo Damian Lillard po bardzo dobrym styczniu, w lutym był jeszcze lepszy.
Cieszy postawa skrzydłowych, odrobinę bardziej pewnych, z Aminu w roli głównej oraz przywróconym z powodzeniem do s5 Harklessem. Dużo bezpieczniej wygląda strefa podkoszowa, gdzie wobec stabilizacji Davisa i rozwoju Collinsa, nie jesteśmy uzależnieni od chimerycznego Nurkicia. Shabazz Napier stał się pełnoprawnym członkiem dziewięcioosobowej rotacji. Rain Bros nigdy nie mieli lepszego zabezpieczenia.
Na razie, za sprawą Lillarda, Blazers trzymają się mocno, grając według niego najlepszą koszykówkę w erze post-aldridge'owskiej. Jeśli i w tych słowach znajdziemy ziarno prawdy, o szczęśliwy finał sezonu regularnego możemy być spokojni. Ambicją organizacji staje się już nie tylko sam awans do playoffów, widać realną szansę na uniknięcie w 1. rundzie Houston i Golden State, można i należy powalczyć o przewagę parkietu. To, co jeszcze nie tak dawno wyglądało jak halucynacje blazersmaniaków, nagle staje się rzeczywistością. Bo Damian Lillard po bardzo dobrym styczniu, w lutym był jeszcze lepszy.
W
liczbach
krytyka
zewnętrzna
W tym miesiącu prowokacyjne pytanie do kibiców New Orleans Pelicans oraz Utah Jazz, czyli zespołów, które w ostatnim czasie nie grają gorzej od Portland i mogą stanowić olbrzymią konkurencję w walce o playoffy.
DLACZEGO PELICANS SKOŃCZĄ SEZON PRZED BLAZERS?
Cóż,
jest kilka powodów, dzięki któremu wydaje się to realne. Jeszcze
dwa-trzy tygodnie temu była to rzecz niewiarygodna, ale NBA raz
jeszcze ukazuje swój dynamizm. Ogromnym problemem przy kontuzji DMC,
poza nią samą, była utracona tożsamość, ledwo co uzyskana przed
feralnym meczem z Rockets. Teraz Pelicans wydają się zespołem,
który pozyskał nową, co wyraźnie widać w trakcie spotkań.
Widać, że słowa DeMarcusa Cousinsa o wzięciu się w garść
podziałały motywująco i Pelicans po prostu ożyli. Przestali być
zbiorem zawodników, liczących na to, że ten jeden jedyny z numerem
23 ich wybawi z koszmaru jakim jest te 48 minut do rozegrania na
parkiecie. Cousins, pomimo nieszczęścia, spoił zespół swoim
charakterem, sprawiając, iż im po prostu zaczęli zależeć na
wygrywaniu. Przestali myśleć o zwycięstwie jako rzeczy, która po
prostu jest wykonalna. Zaczęli myśleć o zwycięstwie jak o czymś,
co im się zwyczajnie należy i to jest bardzo widoczne, zwłaszcza w
końcówce.
Relatywnie
przerażająca jest ich tendencja do dogrywek, ale umiejętność
rozstrzygania spotkań na swoje będzie bardzo przydatna na koniec
sezonu. Ale najważniejsze, że Pelicans żyją. Pelicans walczą.
Tego charakteru brakowało przez znaczącą większość sezonu. Ten
sam charakter odegrał dużą część w poprawie gry defensywnej.
Wciąż można tutaj poprawić, ale Pelicans to coraz efektywniejszy
zespół po bronionej stronie parkietu.W kontekście walki o playoffy
oraz ewentualnym udziale jest to mile widziana odmiana.
A
transfer Emeki Okafora okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż
twardy charakter Meka również pozytywnie rezonuje w szatni. Anthony
Davis wciąż nie gra w obronie tak, jak w teorii potrafi, ale gra
bardzo solidny sezon w defensywie, a Jrue Holiday to najlepszy
defensor o którym nikt nie mówi. Ogromną rolę w tym, dlaczego
możemy wyprzedzić Blazers, odegrają właśnie AD oraz Jrue.
Obecnie grają oni na fenomenalnym poziomie, tworząc najlepszy duet
obrońca/wysoki jaki ta organizacja kiedykolwiek widziała. AD jest
nierealny, ale to Jrue, w moim przekonaniu, robi większe wrażenie.
Trafia decydujące rzuty, przejmuje na siebie ciężar gry kiedy AD
ma słabsze momenty i do tego gra świetnie w obronie. Reszta zespołu
również wspiera ich na solidnym poziomie, zwłaszcza Rajon Rondo
odnalazł formę, ale dobrze wiedzieć, że jest ktoś, na kim mogą
polegać.
Ogólnie,
jak na wstępie, Pels mają karty by wygrać rozdanie z Blazers, ale
będą musieli kurczowo się ich trzymać by im się to udało. Liga
nie uraczyła ich dużą dozą odpoczynku i Pelicans będą grali
mecz średnio co dobre 5 godzin do końca sezonu, a także rozegrają
back-to-back-to-back. Będą potrzebowali ogromnego hartu ducha, by
przetrzymać do PO w dobrym stanie i przegonić konkurencję. Jeżeli
utrzymają nastroje i formę z ostatnich dni, powinni sobie poradzić.
DLACZEGO JAZZ SKOŃCZĄ SEZON PRZED BLAZERS?
[ely3]-e-nba.pl/
Zostałem
poproszony o opisanie szans na to, że Jazz zakończy sezon ponad
Blazers oraz szanse na to, że Blazers będzie przed Jazz. Przez
tydzień się trochę zmieniło, bo Blazers wygrało w Salt Lake i z
1,5 meczu różnicy zrobiły się 4 ale to wcale nie jest bezpieczna
przewaga.
Dlaczego
Blazers ponad Jazz?
Po pierwsze, bo mają Lillarda , który wszedł na niesamowity poziom. Dziś
sam praktycznie wygrał mecz z Sotą. Wyrwał zwycięstwo Golden
Po drugie, Portland bardzo dobrze broni poza bardzo słabym styczniem.
Niemniej to jest często TOP5 obrony a przeważnie TOP10
Blazers
ma przede wszystkim przewagę 4 meczów. Ostatni mecz sezonu ma
właśnie z Jazz u siebie co daje im duży bonus. Blazers gra dobrze
ostatnio, ma lidera , dobrze gra Napier. Praktycznie wszyscy są
zdrowi. No
i co najważniejsze Jazz zdrowe nie jest. Stracili już dawno Thabo
który grał rewelacyjnie w tym roku. W tej chwili mają tylko pół
rozgrywającego bo Dante dopiero dziś miał pierwszy trening na
kontakcie z graczami. Neto już 4 mecz z rzędu ma skręconą kostkę
a bez niego ławka kompletnie nie ma ofensywy ( Jazz jest 7-15 bez
Neto to gorsza średnia niż bez Goberta) a Rubio po kontuzji biodra
gra ślamazarnie. Efekt
po serii 11 zwycięstw Jazz nagle zaliczyło 3 mecze z 20% strat .
Skok z 12%. Atak jest pogubiony. Z Houston prowadzili już +15 i
nagle przestali sobie cokolwiek kreować. Jazz ma 30 ofensywę ligi
po ASG i nr 1 obronę.
Więc
dlaczego w sumie Jazz ponad Blazers?
Po pierwsze, Jazz ma aż 8 meczów z zespołami z dolnej 9 ligi. Zespołami
które specjalnie przegrywają z każdym poza własnej grupy. A więc
Jazz ma tak naprawdę bilans 39-30 bo te 8 zwycięstw mają pewne. Blazers
ma tylko 4 takie mecze więc ich bilans to tak naprawdę 40-26, a więc
różnica to tylko 2 mecze między tymi ekipami w bilansie.
Do
tego Jazz ma pozostałych rywali łatwych albo u siebie i tak
naprawdę trudne mecze to wyjazd do Indiany, Soty, NOP, Blazers i
Golden (ale 2 mecze z Golden są w ostatnim tygodniu gdzie Kerr może
już grać rezerwami). Portland
ma o wiele trudniejszy terminarz. Jazz
ma drugi co do łatwości terminarz na Zachodzie, a Portalnd 2 co do
ciężkości
Po drugie, Jazz odkąd wrócił Gobert ma obronę nr 1 i nawet w porażce
z Portland czy Houston jakby odjąć punkty wynikające ze strat to
byłyby to mecze wygrane ( z Blazers pewnie na styk i mimo wszystko
porażka)
Neto
i Exum powinni zaraz wrócić i Jazz może znowu wejść na ścieżkę
zwycięstw. Jazz miało 3 dni treningów gdzie robili sesję filmową
w temacie strat. W końcu mogli wkomponować Jae Crowdera w system
ofensywny. Jazz ma na obwodzie chyba najlepszy pakiet obrońców.
Royce O’Neale, Ingles, Jae czy nawet Neto z Rubio to są zasieki.
Golden dostało 30 . Toronto nie zdobyło 100 pkt u siebie. Houston
pierwszy raz w tym sezonie zostały zatrzymane poniżej 10 trójek.
Ze względu na kontuzje posypała im się ofensywa, ale jest szansa że
już w przyszłym tygodniu się to poprawi, a dwa najbliższe mecze, to
dziś w nocy Minnesota i jutro Sacramento gdzie będzie tylko jeden Rubio na rozegraniu
Uczciwie
to widzę wyżej Portland na koniec sezonu, ale jest też możliwość, że to właśnie ostatni mecz będzie decydował, kto zakończy sezon
wyżej.
W
obrazach
60 sekund o tym jak "lutował" Damian Lillard
It's been quite a month for @Dame_Lillard. pic.twitter.com/hGP824G4Fz— Trail Blazers (@trailblazers) 2 marca 2018
W lutym minęły 3 lata od śmierci Jerome'a Kersey, wybitnego skrzydłowego ze srebrnej ery Blazers z przełomu lat 80/90-tych. Tutaj rekordowe 34 punkty i 20 zbiórek przeciwko Denver. Przy okazji warto popatrzeć, jak kiedyś wyglądała koszykówka. A wyglądała trochę inaczej;)
W trakcie pierwszej marnej części sezonu zakładałem ze przed Trade Deadline PTB dokona zmian na skrzydłach i wysokich. Dokonali pozbycia się Vonleha i zmiany dryblingu i kroków Aminu na jego lepszą skuteczność zza łuku. Niewiele ale lepsze niz nic. Teraz wyglada to lepiej niz w listopadzie gdzie PTB marnowali seryjnie szanse na wygrane w koncowkach spotkan.Aby poszlo to o krok dalej trzeba pozbyc sie czegos z marnych kontraktów naszych skrzydeł - nieobecnego Moe niepotrzebnego Evana czy bez komentarza Meyersa. Tam trzeba łatać wciaż się upieram.
OdpowiedzUsuńAle ze poprawa jest nie wykluczam ze teraz jak cos sie zadziało spróbuję w kilku relacjach odniesc sie blizej
Przyczepię się, w obronie stanę nawet. Moe stał się obecny. Moe przybija piątki z Damianem. Moe wyszedł z jaskini, otrząsnął się z depresji.
UsuńLillard, zdaje się, że też stał się obecny. Musi pracować na tę obecność w mediach dwa razy więcej niż inni, ale on lubi udowodnić swoją wartość. Jak tak dalej pójdzie, mamy szanse zwrócić uwagę jakiegoś fajnego wolnego agenta. Oby.
OdpowiedzUsuńpdx, jak zwykle miód tekst (oprócz politykowania, rzecz jasna;)
Tak w obronie tak. I moe i evan. Tylko czy trzeba az 20 mln $ za sezon by miec dwoch niezlych obroncow ( nie elitarnych nawet) ?
OdpowiedzUsuńDżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach;) Dla mnie każdy jeden grajek w kosza jest przepłacony.
OdpowiedzUsuńMówię o tym, że Moe wrócił do drużyny. Wierzę, że Moe będzie zajebisty, jeśli tylko ogarnie psychikę.
Wystarczy że Moe będzie te 8 punktów zdobywać w tym 2x3. Zawsze to zagrożenie które defensywa rywali musi kryc
OdpowiedzUsuńmysle, ze nie ma się co katować wypominaniem ciagle tych wysokich kontraktów. Blazers nie są jedyną ekipą, która przepłaca. Dopóki moe i turner graja, splacają się choc w częsci. gorzej oczywiscie z Meyersem, no ale spojrzcie na Noah i NYK, Dienga w Minny, Parsonsa w MEM, Mihinmi w WASH, Biyombo w ORL.
OdpowiedzUsuń@roberuto z politykowaniem , racja, walczę z tym;)
Kolejne rekordy organizacji „łyka” Dame, jak „kościół smoleński” rewelacje inżyniera Biniendy. PDXPL o mało się kawą nie poplułem jak to czytałem ...hehehe , dolączam sie do opini ze tekst super. ;) Jak dziś obstawiacie na OKC ? Ja myślę ze wygrana po dogrywce. Oba zespoły zepną poślady na maxa.
OdpowiedzUsuńUprasza się andrzejogienię o zacytowanie..
OdpowiedzUsuń;)
Stawiam wygrana +13 Z OKC. Za kilka godzin zobaczymy
OdpowiedzUsuń