Dlaczego Mike D'Antoni mając zapewnione pierwsze miejsce gra nadal
swoimi gwiazdami? Śrubowanie klubowych rekordów? MVP dla Hardena? Zachowanie rytmu meczowego? Może. W każdym razie dzisiaj przeciwko Blazers bez Moe Harklessa, Eda Davisa, no i przede wszystkim Damiana
Lillarda, Chris Paul oraz James Harden musieli zagrać po 30 minut, bijąc
się o zwycięstwo do ostatniej sekundy.
Kiedy przy stanie 8:5 dla
Blazers Houston zdobyło kolejnych 13 punktów mecz zaczął
przebiegać według spodziewanego przez fachowców scenariusza.
Prowadzeni przez Chrisa Paula i Jamesa Hardena gospodarze grali
swoje, punktując swobodnie z dystansu. Tylko w pierwszej kwarcie
trafili 7 razy zza łuku. Duet liderów Rockets wykombinował do
przerwy 35 punktów, choć wydawało się , że broniący ich na zmianę
Turner, Aminu, a zwłaszcza Baldwin- robili to, co najmniej, dobrze.
Love the tenacity and intensity from @The_Fourth_Wade on defens e here. It's awesome seeing unproven players rise to the challenge. #RipCity pic.twitter.com/76x1SSi6w9— Pinwheel Empire (@pinwheelempire) 6 kwietnia 2018
Blazers zdobywali punkty
głównie dzięki Nurkiciowi, który niespodziewanie wygrywał
starcie z Capelą. Do przerwy atak rzęził. McCollum-3/10,
Napier-1/4 sypali żwir w ofensywny werk Stottsa. Najlepiej grał
wspomniany Baldwin, który dwiema trójkami zapowiedział lepsze
czasy dla Portland Mimo wszystko szło ciężko, na
jedno dobre posiadanie Blazers goście odpowiadali trzema.
Po zmianie stron RipCity
spróbowało jakoś zejść z dwudziestodwupunktowej straty. Co
prawda podwajany Nurkić przestał odgrywać większą rolę, ale do
gry powrócił McCollum. Crossover, dwie trójki natchnęły
pozostałych. Turner zrobił 6 punktów zza łuku, Swanigan 2+1.
Connaughton w typowej dla siebie podniebnej podróży dobił czyjeś
pudło. Role się odwróciły, teraz to Blazers trafiali, a Houston
miało kryzys sygnowany 0/7 za trzy.
Kiedy drugiej minucie
ostatniej kwarty Shabazz Napier udanie wykończył swój wjazd
Houston miało zaledwie 10 punktów przewagi. Prze kolejne 180 sekund
nie trafił nikt. W ciągu następnych 180 trafiali wyłącznie
gospodarze. Portland zaliczyło ponad sześciominutową zapaść,
którą na 4 minuty przed końcem przerwał skutecznym pull-upem
Turner. Ale wówczas było już 94:77. Przedmeczowy scenariusz,
zakładający zdecydowaną dominację Rox, wydawał się
zrealizowany. Na ławce Houston relaks, na trybunach teksański
festyn. Terry Stotts wpuścił rezerwowych Spotkanie wkraczało
nieuchronnie w garbage-time.
Poczym... dostaliśmy
krótki film, o tym jak pycha kroczy przed upadkiem. Baldwin w
śmiałym drive'ie za 2 punkty, Connaughton z przechwytem i 2+1,
ponownie Baldwin w skutecznym floatero-layupie. Rockets nie przestają pudłować. Grek, debiutant, Georgios Papagiannis dobija zepsutą
trójkę Wade'a IV, a potem taranuje Taricka Blacka i Blazers
wyjeżdżają z kontrą, którą kończy prawie za trzy Swanigan. W
półtorej minuty Baldwin, Connaughton, Layman, Swanigan oraz
Papagiannis obrócili grabage w crunch time. W Houston przerwali
festyn. Na pomoc Hardenowi musiał wrócić Paul.
Po czasie dla D'Antoniego
Broda nieoczekiwanie podaje do Greka, a Layman w chwilę potem
fikuśnym fadeaway'em zmniejsza stratę do 4 punktów. Do końca
niespełna minuta. W 10 sekund później ponownie Layman, tym razem
do niebronionego kosza, po tym jak Connaughton ośmieszył Paula,
kradnąc mu piłkę na rympał. Zszokowany Harden ślepnie na linii.
Pat gna przez cały Teksas i kończy bardzo dobrze. Remis! Houston
wyglądało strasznie.
Ale miało CP3, który w 5 sekund wykorzystał piłkę meczową. McCollum dostał jeszcze 0.8sek na powtórzenie najważniejszego rzutu w historii starć Portland-Houston...Nic dwa razy się nie zdarza.
Ale miało CP3, który w 5 sekund wykorzystał piłkę meczową. McCollum dostał jeszcze 0.8sek na powtórzenie najważniejszego rzutu w historii starć Portland-Houston...Nic dwa razy się nie zdarza.
Porażka, ale ta z
piękniejszych, bardziej wartościowych, budujących morale zespołu.
Głębokie rezerwy, w zestawieniu Baldwin, Connaughton, Layman,
Swanigan, Papagiannis, po raz pierwszy razem na parkiecie, zmusiły
Houston do krańcowego wysiłku, oddając wgraną dopiero w ostatniej
akcji.
Wade Baldwin IV w swojej
piątej grze dla RipCity zagrał rewelacyjnie. Był najlepszy. 14
punktów z 10 prób, ale przed wszystkim kapitalna robota w obronie
na CP3 i Hardenie. Two-way gracz pełną gębą. Trzy ostatnie
spotkanie sezonu powinny dać odpowiedź czy był to flesz
formy/talentu, czy może jednak Stotts odkrył alternatywę dla nieregularnego Napiera.
Wyróżnienia dla
hustle-szybowca Connaughtona, Swanigana oraz Greka.Nie byłoby crunch bez 5 punktów
i 2 przechwytów Pata. Caleb Sawnigan miał momenty zagubienia, wyjaśniające dlaczego Stotts
nie lubił go w tym roku, ale też takie, które dają nadzieję, że
w przyszłym sezonie może być zupełnie odwrotnie. Biggie ma rzut,
on naprawdę trafia z dystansu. W Indianie każdy to powie. Wreszcie absolutny debiutant- Georgios Papagiannis. W
dwie minuty 2 punkty, 2 przechwyty i +15. Kto tak konkretnie zaczynał
w Portland? Meyers Leonard za chwilę będzie białym centrem Blazers
nr 4.
Choć wymiernie mecz ze
stratami, przegrana 2 punktami, 31. w sezonie, ciągle niepewne 3
miejsce, to w wymiarze psychologicznym- to, co dzisiaj zdarzyło się
w Houston, może mieć większe znaczenie niż niejedno zwycięstwo.
Pozostają trzy szanse na zapewnienie przewagi parkietu w playoffs.
Należy wygrać raz. Pierwsza piłka meczowa w niedzielę w San
Antonio. Damian Lillard powiedział , że zagra. Ale, kto by nie chciał
grać w tak fajnej drużynie?
Boldwin kozak, powinien strzelić w pysk Brodę. Wbrew pozorom ciekawy i budujący mecz, czuję że to dobry zwiastun play-offów.
OdpowiedzUsuń~Danio
Te jego wejścia przypominają trochę Roy'a.
UsuńTrailBlazers Is YetToCome
OdpowiedzUsuń