24 listopada 2018

Damian Lillard Trzeci

BLAZERS (12-7) @ WARRIORS (13-7) 97:125


Prawie 30-punktowa porażka dobrze oddaje przebieg meczu. A jednak sztab Blazers długo wierzył w odczarowanie Oracle Arena, w której dostajemy regularny łomot od pięciu lat. Wyrazem tego eksploatacja podstawowych graczy: CJ spędził na parkiecie trzy pełne kwarty, Lillard minutę krócej, a Nurkić z Aminu odpowiednio 28 i 27 minut. Mecz został przez trenera poddany dopiero na 3 minuty przed jego końcem.

Brak podstawowego zawodnika Warriors (w stylowych spodniach znakomicie bawiącego się na ławce rezerwowych) rozbudził najwyraźniej zbyt duże nadzieje. Nie wpływa to dobrze na morale zespołu gdy się dostaje dwa łomoty z rzędu w meczach, w których - mimo zmęczenia, zaangażowane są najcenniejsze aktywa.
Rozpoczęło się sympatycznie: CJ i Lillard trafili po "trójce" i Blazers nawet prowadzili przez kilka minut.
Trener Stotts trzymał startowiczów przez 10 minut pierwszej kwarty, co wystarczyło jedynie do utrzymania wyniku w okolicy remisu. Na zmianę desygnowana została piątka: Turner-Stauskas-Curry(nasz-Seth-wyleczony)-Collins-Harkless. I niestety wyróżnić z tego zestawu można co najwyżej Nicka. Sztab taktyczny jednak nie reagował trzymając to zestawienie przez 7 minut. Gospodarze błyskawicznie zwietrzyli szansę: wpuścili Duranta i szybko przewaga osiągnęła dwucyfrowy bilans. To był, jak się później okazało, decydujący moment meczu - od tej chwili ani przez moment dominacja Warriors nie podlegała dyskusji.
Blazers mieli swoją szansę pod koszem, gdzie GSW nie ma obecnie nikogo poważnego - jedyny ich nominalny środkowy oddał jeden niecelny rzut i zebrał raz piłkę. Nurkić miał więc autostradę pod koszem. Odpowiedzią na jego rzuty były jednak trójki rywala, więc wynik trzymał się bliżej 20 punktów, niż jakichkolwiek oznak odrabiania. Blazers zupełnie nie potrafili bronić na obwodzie. Co prawda Durant i Thompson trafiają także pod presją, ale tym razem rzucali sobie jak na rozgrzewce. 

Były nawet momenty, gdy GSW upokarzali Blazers z łatwością blokując Lillarda i CJa pod koszem, ku uciesze publiczności reagując jakby to był siódmy mecz Finału Konferencji (oby do takiego doszło, ale to mocno optymistyczne marzenie).

W zasadzie rozsądnym rozwiązaniem było pod koniec drugiej kwarty wsadzić całą pierwszą piątkę w samolot do Portland, ale oszczędzanie aktywów najwyraźniej nie leży w naturze decydentów. W zastępstwie mieliśmy walkę Lillarda z historią w celu umiejscowienia się na najniższym stopniu podium strzelców wszechczasów organizacji ze stanu Oregon. 

Damian jakby zapomniał, że nie ma na parkiecie rywala do rzutów czteropunktowych.
Stotts tymczasem przypomniał sobie o dobrej formie Leonarda, który również korzystał z wakacji podkoszowych w Kalifornii. Rzadko do tej pory stosowane ustawienie Nurkić-Leonard przy obecnej formie obu panów mogłoby być pomysłem nawet na pierwszą piątkę i odciążenie graczy obwodowych w początkowych fazach meczu.
Nie można, przynajmniej chwilowo, liczyć na Collinsa bo ten rozegrał kolejny słaby mecz, co zaczyna niepokoić coraz bardziej.
Tymczasem Warriors bawili się znakomicie, budując - krótkoterminowo przewagę punktową, a długoterminowo - mentalną. Nawet w małym kryzysie (dawno nie przegrywali z rzędu) dominują nad Blazers zbyt zdecydowanie, aby liczyć na nawet chwilową zmianę układu sił na Zachodzie.
A Blazers wymęczeni ponad miarę średnio udaną sesją wyjazdową wracają do domu, gdzie będą próbowali się odbudować już z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu. Tylko, że rywalem nowy lider tabeli Zachodu - LAC. Bo Blazers z tej pozycji w trzy dni spadli na szóstą. Taka wyrównana stawka.

4 komentarze:

  1. Mnie się nadal wydaje (od trzech lat), że jeżeli Stotts ma jakąkolwiek wizję celu dla tego zespołu, to są jakieś pijackie marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lillard last5: 38%fg, 28%za3...Szkoda , że Stotts tak pozno spostrzegł, że dzisiaj nalezało grać przez wysokich

    OdpowiedzUsuń
  3. pgdame12:36

    Tylko mi się wydaje, że Portland jest najczęściej blokowana drużyna w NBA? Przecież te czapy co dostaje Lillard, McCollum oraz Nurkic co mecz są tak bardzo upokarzające

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezeli chodzi o dzisiejszy wystep naszych orlow to zdecydowanie lepiej przeczytac jaka to mamy dzisiaj rocznice

    https://pl.wikipedia.org/wiki/D.B._Cooper

    OdpowiedzUsuń