5 stycznia 2019

Thunder, emocje... tym razem porażka

THUNDER (25-13) @ BLAZERS (22-17) 111:109


Mecze  Thunder - Blazers prawie zawsze dostarczają ponadprzeciętnej dawki  emocji. Tak było i tym razem. Walka, ostra gra do upadłego, ale też niemało sportowej jakości . Niestety po 6 ostatnich wygranych Portland dzisiaj cieszyła się Oklahoma. 

Przez bardzo długi czas to Blazers byli z przodu. Jusuf Nurkić, po rekordowym występie w Sacramento była nadal gorący, do przerwy pomylił się tylko raz. 16:0 z Adamsem. Nurk fever znów rozgrzewał tłumy w Rose Garden.  Swoją robotę wykonywał Lillard, działały skrzydła z Aminu i Harklessem. Z ławki wyskoczył nagle Layman i, ot tak sobie, palnął 9 punktów. Turner znów był tym inteligentnym dyspozytorem, po podaniach  którego Curry, Collins, Leonard i właśnie Layman zdobywali łatwe punkty. Już w połowie spotkania Blazers wyrobili swoją marną średnią 18 asyst w sezonie.

Gdzieś w 34 minucie gry znakomity przez cały czas Paul George strzałem zza łuku dał w końcu gościom prowadzenie. Aminu zdołał jeszcze odpowiedzieć trójką z lewego narożnika oraz paką z góry, ale za chwilę, w dwóch kolejnych posiadaniach Lillard zalicza straty, Nurk zawiesza się i nie trafia z 30 centymetrów, po jeszcze jednej błyskotliwej asyście Turnera. 

PG13 i Westbrook zdominowali Blazers w 3 kwarcie ( obaj po 14  punktów). Teraz to gospodarze musieli gonić. A nie było łatwo, bo Dame gasł z każdą minutą, przestał punktować Nurkić, a McCollum ciągle milczał. Nie szło w ataku, ale po drugiej stronie Moe Harkless i bośniacka bestia wzięli się za George'a. Z powodzeniem. Lider Thunder został zatrzymany na 2 punktach i 2 stratach. Lillard uciekał z kontrami i punktował z linii. Na pół minuty przed końcem było 107:109 i po cegle Westbrooka, to Blazers mieli ponad 20 sekund na mowę końcową. Niestety ani floater Lillarda, ani też pull-up McColluma nie znalazły się w koszu.  Soczysta koszykówka, jak zwykle z Thunder, ale 4.01.2019 bez dobrego zakończenia dla Rip City.

Decydująca akcja meczu była podsumowaniem bardzo przeciętnego wieczoru w wykonaniu Rain Bros. Lillard 23 punkty z 19 rzutów, z tylko jedna trójką. McColllum marne 10. Szkoda bo imponujące 30 asyst w meczu, w tym 9 Turnera, kolejny świetny występ Nurkicia 22/8/3/1, double-double Aminu i znakomita robota Moe przy PG13 w 4 kwarcie, odbierałoby się jeszcze lepiej. Nie ma  jednak czasu na smutki, dzisiaj do Portland zjeżdżają rozpędzeni Rockets z Hardenem , w  jeszcze większym sztosie niż Paul George. 

W przerwie meczu uczczono pamięć Larry'ego Weinberga, pierwszego właściciela Blazers, który zmarł w miniony wtorek. Natomiast nadal na trybunach Rose Garden zasiada 95-letni!, mający polskie korzenie Harry Glickman- ojciec koszykówki NBA w Portland ( pan w prawym rogu na głównym zdjęciu)

2 komentarze:

  1. Jake > Stauskas

    Może powinnismy brać czas na ostatnia akcje ?

    OdpowiedzUsuń