13 listopada 2019

System failure

           BLAZERS (4-7) @ KINGS (4-6) 99-107

 

OK. Lecimy do Sacramento, California. Poprzednie zwycięstwo wlało nieco otuchy w serca zwątpionych fanów, zwycięstwo dodajmy po dogrywce  u siebie z Atlantą. Z Atlantą po dogrywce u siebie i się cieszymy. To tylko oddaje nastroje wokół zespołu z Portland. Choroba dwubiegunowa - z jednej strony kontuzje podstawowych wysokich, z drugiej połowa drużyny wymieniona w porównaniu z poprzednim sezonem. W znacznej części na graczy gorszych. Jak to ma działać, to nie wiem kto wie, ale to nie działa. Co zresztą  było widać dziś w Sacramento. 

W Sacramento, które w poprzednich sezonach Portland ogrywało 20-30 punktami. Dziś na dodatek bez swojego lidera chytrego Foxa.   No dobra, lecimy. Blazers po raz kolejny bez Hooda, za to z Whitesidem (czy aby na pewno?)   W wyjściowym składzie Hezonja więc niektórym na starcie jest już  ciepło jak to w Californii.  Początek meczu jednak wyraźnie dla Blazers runem 13-0, ponieważ gospodarze postanowili zacząć mecz kilkoma airballami - tak dla odmiany żeby było śmiesznie.  Bo smutno u nich już tez było  na samym początku sezonu, gdzie m.in. przegrali końcówkę z PTB u siebie, ale wtedy w składzie był jeszcze Collins.   

Zaraz jednak wszystko wróciło do normy, bo Portland postawiło w ataku na hasło "nothing is real. chaos is everything". Tyle strat raz za razem nie pamiętam. Generalnie pierwszą połowę zapamiętamy jako niewykorzystaną szansę na objęcie prowadzenia w meczu ze słabą drużyną  z powodu nonszalancji, rozkojarzenia, braku zagrywek i wrzucania piłki bezmyślnie na aut lub w gąszcz rąk obrońców. Hezonja ma zadziwiającą umiejętność robienia niczego z czegoś, Bazemore uczy jak nie trafiać spod obręczy, a największy miś w teamie, czyli 54-letni Tolliver przegląda kartki z pamiętnika,  jak postawić dobrą zasłonę. Whiteside gra limitowane minuty i na pewno jest to czymś podyktowane, drobnym urazem, ale to wcale nie pomaga w ocenie jego zaangażowania na boisku. 

Teraz tak. Jak patrzymy na zagrywki ataku Portland to wyraźnie widać spadek. Nie ma płynnych koszyczków, ball-movement ani flow. Jest klepanie w nadziei na wykreowanie sobie pozycji strzeleckiej, a ruch graczy bez piłki (a raczej jego brak) skutkuje częściej stratą niż znalezieniem czystej pozycji do rzutu. Dziś np Lillard zdobył 27 pkt na dobrej można powiedzieć skuteczności  6/10, ale to jest tylko 10 rzutów z gry, co jest złą wiadomością dla Portland. Ławki trenerskie oponentów nie śpią wiedząc, skąd idzie największe (jedyne dodajmy) zagrożenie. Dlatego obrońca na Lillarda z graczem  który idzie za stawiającym (rzekomo) zasłonę graczem Blazers wychodzą bardzo wysoko robiąc show i podwajają Damiana już gdzieś w okolicy linii połowy, co zazwyczaj kończy się oddaniem piłki przez lidera i wymuszonym rzutem w końcowych sekundach akcji.  

Oprócz tego widzieliśmy sporo rzutów przez ręce, mnóstwo nietrafionych trójek, w czym brylowali Tolliver, CJ i Simons, a także obijanie obręczy pod koszem. Power Forward Tolliver nie oddał ani jednego rzutu z paint, wszystkie za trzy. McCollum jest  bez formy, skoro nawet nie trafia z linii, a Lillard jest zmęczony. Przynajmniej na takiego dziś wyglądał. Ciekawe co będzie jutro w meczu back2back z mistrzami NBA?

Po przerwie miało i powinno być lepiej, a było już tylko gorzej, bo gospodarze pojechali sobie radośnie bierną obronę PTB 17-punktami i w czwartej kwarcie było już tylko odliczanie minut. Nie pamiętam sezonu w którym w takich sytuacjach jak obecnie, gdybym grał, stawiałbym pieniądze na porażkę Blazers. A zresztą to już nawet nie chodzi o wyniki, tylko o styl. Dziś widziałem najgorszy mecz sezonu, spośród tych, które widziałem, ale inne wcale nie były dużo lepsze. To mówi zwykły eye-test. A co mówią statystyki?

W porównaniu z sezonem poprzednim po 10 meczach obecnie mamy takie oto różnice :
PPG 114,1 vs 114,7 spadek z miejsca 6 na 8, Opp.Points 114,6 vs 110,5 spadek z miejsca 14 na 25, zbiórka 47,4 vs 48 spadek z 3 na 6, asysty 17,2 vs 23 spadek z 25 na 30 (sic!), FT% 822 vs 814 spadek z 2 na 5, FG% 446 vs 467, spadek z miejsca 12 na 22.  

Wyraźnie zatem widać pogorszenie jakości i flow ataku i to musimy tłumaczyć wymianą połowy składu zespołu i dużymi brakami w zgraniu, ale tak czy inaczej, drużyna, która ma aspiracje mistrzowskie i zagląda do WCF nie powinna tak wyglądać. Konsekwentnie z tego wynika pogorszenie skuteczności gry, skoro kończone akcje nie są zespołowe, a indywidualne.  Z tych meczy również, które pamiętam, Portland gdy przegrywają zbiórkę, przegrywają mecz. Na razie wygląda zatem tak, iż żeby wygrywać, potrzebna jest wysoka skuteczność z gry, zwłaszcza graczy obwodowych. Takie mecze pary Lillard McCollum były może dwa, a Hood jest kontuzjowany i nie wiadomo, ile to jeszcze potrwa.  Spośród wysokich graczy laurki nikomu wystawić się nie da, gdyby Whiteside grał po 35, a nie 20 minut w meczu, może inaczej by te wyniki wyglądały? W każdym razie Skal to nie ta skala talentu, której oczekujemy.

Co zatem radzimy  trenerowi? Żyłować Tollivera, Hezonje i Labisierra, czy też raczej stawiać na młodzież, na rookies? Ja patrzę na Miami, jak tam grają pierwszoroczniacy, jak wygląda Heat  po pozbyciu się Hassana. Patrzę na Denver i Clippers, jaką mają głębię składu. Patrzę na Portland, moją ukochaną drużynę i cieszę się że mamy Pennego i Collinsa (niestety w szpitalu). Ale jak popatrzę na to, jak w tym roku obudowano Damiana i CJ-a..., albo jak wygląda ławka Blazers, choćby w dzisiejszym meczu, to widzę G-League plus Simons. Taki Jake Layman albo Pat Connaughton w rezerwowych rotacjach byliby gwiazdami.



                 

10 komentarzy:

  1. Sprawy przybierają taki obrót, że raczej Play offów w tym sezonie nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może wylosujemy jedynkę w drafcie...😬

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w top10 draft sami niscy. Jak pech to na całej linii ;-)

      Usuń
    2. Jakby się wymieniło C.J to by niski się przydał...:)

      Usuń
  3. pdxpl17:00

    " zwycięstwo dodajmy po dogrywce u siebie z Atlantą. Z Atlantą po dogrywce u siebie i się cieszymy" Tak, z tą słabą Atlantą, która stuknęła dzisiaj Denver

    "Taki Jake Layman albo Pat Connaughton w rezerwowych rotacjach byliby
    gwiazdami" tak, dzisiaj na tle tych rezerw nawet Laymann " gram dobrze w co 3 meczu " Layman i connaughton , który wypada z rotacji MIL,

    I jeszcze, w jaki sposob oceniasz ,ze Hassan nie angażuje się w grę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. abstrahujmy już od konkretnych nazwisk. chodzi o to, że w TAMTYM SYSTEMIE ci choćby wymienieni starzy gracze wyglądali lepiej

      Usuń
    2. pdpxl18:32

      tylko za na razie nie ma do czego porównywać TAMTEGO systemu bo nowy jeszcze nie powstał. Po pierwsze, dlatego że wypadł Collins, po drugie bo to co zostalo jest albo bez zdrowia, albo bez formy. Przypominam, że sezon 2015-16 porównywalny jesli chodzi o skalę zmian rozpoczęli Blazers od 16-24, do stycznia szło jak po grudzie. Nie mam pojęcia czy tak jak wówczas Blazers w koncu zaskoczą, najpewniej beda potrzebne wymiany, na razie wstrzymuje się z krytyką.

      Usuń
    3. Dlatego szukamy najlepszych rozwiązań dka trenera na tym forum....

      Usuń
    4. Trener sam szuka najlepszych rozwiązań. Cyt z innego forum:

      I went back to the play by play and counted the plays.

      Nassir little came out at 2:46 in the third. It was 74-75 at that point. Siakam at that point was 6/18 for 14 points.

      SINCE NAS CAME OUT: SIAKAM WENT 9/10 (Did not miss a shot until close to a min left in the 4th when the game was already over). HE ENDED THE GAME 15/28 for 36 POINTS.

      MY BLOOD IS ACTUALLY BOILING RIGHT NOW. I literally cannot breathe. I cannot believe we just extended this fraud of a coach and his buddy CJ. This may be the straw that breaks the camel's back.

      Usuń
  4. Troche szczegółow:

    -Stotts (wiem, że jestem jego ostatnim bastionem obrony ale...) przywiazał się chyba za bardzo do tych challenge w ostatnich minutach. Gdyby dzisiaj wział przy ewidentnym faulu ofensywnym na Simonsie to było 6 punktów i posiadanie. A tak to dupa. Chyba ze w takim wypadku nie można wziać tego wynalazku

    - w całym tym małym syfie troche lepiej CJ i wydaje mi sie, iz powoli całkiem ciekawie zaczyna wygladac Trent. Przynajmniej mowa ciała tutaj coś pozytywnego mówi

    - Simons wiadomo ze mlody to zagra +20 i za chwilę tak jak dzisiaj. Trudno, opieranie całego drugiego unitu na nim jest ryzykowne

    - Czas chyba na eksperyment- Little za Mario. Powoli też nie mogę na niego patrzeć

    - Skal mnie też rozczarowuje. Chlopak był moim faworytem a tutaj raczej tak sobie

    Bazemore to też mógłby czasami pomysleć, ale tutaj i tak zdecydowany plus. Lata i walczy jak oszalały i dobrze

    Toronto pykniemy w B2B a pozniej wesoły road trip. Kalendarz to naprawdę jest jakiś pokrecony

    OdpowiedzUsuń