10 lutego 2020

Pokora Trevora

HEAT (34-18) @ BLAZERS (25-29) 109:115

Po szeroko kontestowanym meczu w Salt Lake City, Blazers pozbierali się na mecz z Heat, czyli konfrontację z wieloma podtekstami.

Nawet nie będący chyba jeszcze w pełni sił Whiteside postanowił się wykurować. Początek meczu to próba odkupienia win przez Arizę, który w tak nieodpowiedzialny sposób osłabił drużynę w Utah. Dzisiaj rzucił pierwsze 8 punktów, a jego finalne 21 na bardzo wysokiej skuteczności przyczyniło się do końcowego rozstrzygnięcia. 

Lillard także już w formie na weekendowe Chicago, chociaż jego nerwowość jest co raz bardziej niepokojąca. Fakt, że sędziowie po raz kolejny wykazali się indolencją, ale oglądając NBA trzeba złożyć to na karb ich słabej formy, a nie jakiegoś światowego spisku przeciwko Portland. 

Osłabiony zespół z Miami był wymagającym rywalem. Kilkakrotnie zbliżali się nawet w końcówce, ale zawsze ktoś ich karcił, a to Lillard:
a to CJ, a to wreszcie odkrycie ostatnich spotkań Gary Trent Junior:
Szkoda tylko że Trent był jedynym punktującym z ławki - pod tym względem rywal był dużo lepszy. Tak samo jak w rywalizacji podkoszowej, ale gdzie jak nie w Miami znają defensywne ograniczenia Hassana.

Przed weekendem gwiazd jeszcze dwa mecze wyjazdowe, w tym z Grizzlies, które wcale nie przegrywają jakby niektórzy sobie życzyli. 

3 komentarze:

  1. Anonimowy16:54

    Zły bilans meczowy :)

    LaMarcus

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot20:31

    Gramy z Grizzlies jeszcze 3 razy, to będą pierwsze Play offy.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest ś"spisek przeciwko Portland"(niezły bezczel),ale gwizdanie i układ pod duże rynki. Serio to trzeba tłumaczyć? Czasem da się z tym wygrać.tylko w sporcie...

    OdpowiedzUsuń