9 listopada 2023

Świetny mecz bez happy endu

Zabrakło niewiele, aby pokonać trzecią drużynę zachodu z poprzedniego sezonu na wyjeździe, mimo braku Scoota, Simonsa, RW3 i Brogdona - to mówi wiele o waleczności naszej drużyny. Kings pod nieobecność De'Aarona Foxa, nie funkcjonują tak dobrze jak w zeszłym sezonie, a Murray i Huerter nie mogą nawiązać do skuteczności sprzed roku. Blazers, po zażartej walce, doprowadzili do dogrywki - niestety tym razem nie poszła ona po naszej myśli. Ostatecznie, Portland (3-5) ulega Sacramento Kings (3-4) wynikiem 118-121. Po meczu nie można odebrać Portlandczykom jednego - zaangażowania.

Box Score

Zaangażowanie było, zabrakło talentu

To, co pozbawiło Blazers zwycięstwa, to coś, co dotychczas nie było problemem - walka na tablicach. Sabonis i Ayton to dwóch najlepiej zbierających centrów w lidze, ale to Litwin wygrał dziś ten bezpośredni pojedynek. Kings zanotowali 15 ofensywnych zbiórek, co zamienili na aż 26 punktów drugiej szansy. Można by sądzić, że pozwoliliśmy im na tak dużą liczbę zbiórek, gdyż chcieliśmy jak najszybciej przystąpić do kontry, ale w tej kwestii też Kings zdominowali Blazers, zdobywając 18 punktów z szybkich ataków w porównaniu z 9 punktami Blazers. Dodatkowo, wydaje się, że Portlandczykom pod koniec czwartej kwarty zabrakło doświadczenia lub może odrobiny szczęścia. Ostatnie cztery posiadania czwartej kwarty to kolejno: zgubienie piłki przez Granta w trakcie kozłowania. Następnie Ayton nie decyduje się na podanie do świetnie ścinającego pod kosz Camary i decyduje się podać do Sharpe'a, który nadeptuje na aut. Kolejna akcja to izolacja Maysa, który decyduje się na wejście w pomalowane, gdzie czeka na niego aż czterech zawodników Kings. Ostatnią akcją przed końcową syreną również jest izolacja Maysa, który nie trafia trójki z odejścia. Szkoda, gdyż nie można narzekać na efektywność rzutową: 36.4% (8/22) zza łuku czy 55% (36/65) za dwa punkty - to dotychczas najlepsze skuteczności w tym sezonie.

Występy indywidualne

Wystarczyło, żeby Grant miał nieco mniej piłki w rękach przy rozgrywaniu akcji i już zalicza najlepszy występ sezonu. 38 punktów (5/8 zza łuku), do tego 9 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki.

Ayton, który mimo przegranej walki na desce z Sabonisem, również zalicza dobry występ. Miał dziś świetny dzień w kwestii rzutu z półdystansu. Największy żal mam co do tego, że nie wykorzystywaliśmy go wystarczająco w dogrywce, gdzie powinien dostać więcej szans na oddanie rzutu, szczególnie, że Sabonis miał na koncie 4 faule.

Shaedon nie zachwycił nas swoją skutecznością, chociaż cieszy osiem rzutów wolnych. Niestety, nie mógł pojawić się w dogrywce, ponieważ zaliczył sześć fauli - Kings dobrze wykorzystali fakt, że wciąż jest młodym zawodnikiem, któremu brakuje doświadczenia przez co zaliczył dziś co najmniej dwa głupie faule (na Monku pod koniec czwartej kwarty i szukając szarży na graczu Kings stojąc na linii 'restricted area').

Nieco agresywniejszy Thybulle dostaje aż 34 minuty, przez co notuje rekord kariery w rzutach osobistych, dodatkowo 4 przechwyty.

Camara jest absolutnie fenomenalny. Drużyna z nim na parkiecie jest po prostu dużo lepsza - niech o jego obronie świadczy fakt, że zdobywając jedynie 2 punkty, ma największy wskaźnik +/- w drużynie (ex aequo z Grantem i Aytonem). Obejrzyjcie poniższy przechwyt, ja słysząc Lamara Hurda krzyczącego "TOUMANI!!!" płakałem ze śmiechu.

Kto oglądał Blazers pod koniec zeszłego sezonu w trakcie tankowania, pewnie nie jest zaskoczony występem Skylara Maysa. Chłopak póki co jest na kontrakcie typu two-way, choć podejrzewam, że nie na długo, bo papiery na grę w NBA są, a pod nieobecność Brogdona czy Simonsa, miejsce w rotacji ma zapewnione. Popisał się dziś wachlarzem wykończeń pod koszem, szczególnie swoją słabszą, lewą ręką. Szkoda, że zabrakło lepszej decyzyjności pod koniec czwartej kwarty, ale jak na trzeciego rozgrywającego w rotacji, nie możemy narzekać.

Kontuzje

Jak pewnie zauważyliście, rotacja Blazers między pierwszym a ósmym meczem sezonu znacząco się różni. Co z kontuzjowanymi? Zakładam, że Simonsa zobaczymy w okolicach Bożego Narodzenia. Co do sytuacji z RW3 - wszystko zależy od tego, czy zdecyduje się na operację kontuzjowanego kolana. Optymistyczna wersja zakłada od dwóch do trzech miesięcy przerwy, ale bardziej realistyczna opcja oznacza, że nie zobaczymy Williamsa w tym sezonie. Scoot wydaje się być zdolny do gry, choć Blazers są wobec niego bardzo ostrożni. Pojawiają się opinie, że był już w stanie wrócić do gry, lecz Portlandczycy zdecydowali się poczekać do następnego meczu, który zostanie rozegrany dopiero w nocy z niedzieli na poniedziałek. Casey Holdahl podaje, że Wainright jest gotowy do gry i będziemy mogli go zobaczyć w Los Angeles lub Utah. Dodatkowo, dziś dotarła do nas kolejna informacja o kontuzji Brogdona, który już po pięciu minutach musiał opuścić mecz. Wciąż nie wiadomo, ile potrwa powrót do gry, ale Blazers po raz pierwszy od lat mają problem z głębią na obwodzie.

Konferencja prasowa

Chauncey Billups

Q: Wygląda na to, że dzisiaj chłopaki po prostu oddali wszystko na parkiecie. Co możesz powiedzieć o tej grze?

CB: Tak, jestem po prostu z nas dumny. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Wiedzieliśmy, że musimy zostawić tam wszystko. Malcolm nas opuścił, co oczywiście nam zaszkodziło. Zagraliśmy dużą liczbę zawodników przez wiele minut, a niektórzy z nich nie byli przyzwyczajeni do takiego tempa gry, ale dawaliśmy z siebie wszystko. Mieliśmy nasze szanse. Wiemy, że mieliśmy nasze szanse. Są takie mecze w sezonie, które tak po prostu wychodzą. Są mecze, które wygrywasz, a być może nie powinieneś, i mecze, które przegrywasz, a być może powinieneś wygrać. To jest jeden z tych meczów, gdzie czujemy, że powinniśmy wygrać, ale po prostu zabrakło nam trochę sił. Ale mieliśmy nasze szanse, oczywiście.

Q: Nie znamy przyszłości Malcolma na najbliższe mecze, ale Skylar, co powiesz o tym, w jaki sposób objął przywództwo w zespole?

CB: Tak, Sky był niesamowity. Naprawdę. Odkąd do nas dołączył w zeszłym roku, po prostu kocham sposób, w jaki gra. Ma ogromną inteligencję koszykarską, jest bardzo sprytny, potrafi rzucać ważne rzuty. Po prostu jest twardym, rozumnym zawodnikiem. Dał z siebie wszystko. Praktycznie nie grał a dziś spędził na boisku 37 minut. Byłem dumny z Skylara, zagrał niesamowicie.

Q: Trenerze, co sądzisz o egzekwowaniu zagrań w kluczowych momentach gry, zarówno pod koniec regulaminowego czasu, jak i pod koniec dogrywki? Rozumiem, że w pewnym sensie chciałbyś lepszego rzutu, ale też pewnie masz ograniczone opcje kadrowe.

CB: Tak, byłem zadowolony z tego, co udało nam się zrobić. Oczywiście chciałbym lepszego rzutu pod koniec regulaminowego czasu, ale myślę, że mieliśmy świetne okazje na końcu dogrywki, żeby wyrównać. Ale znowu, w tych sytuacjach mieliśmy zawodników, którzy zazwyczaj nie są wtedy na boisku. Każdy, kto tam był, wykonał niesamowitą pracę. Dali nam szansę w tym meczu. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do tego, co się wydarzyło w tej grze.

Q: Pytaliśmy Cię ostatnio dużo o Jeramiego i o rolę jaką pełni. Dziś oczywiście fenomenalna gra, utrzymał nas w meczu i prawie nam go wygrał.

CB: Tak, zrobił to. Jerami był świetny. Był aktywny zarówno w obronie, jak i w ataku. Polegaliśmy na nim, żeby bronił wielu zawodników przeciwnika. Musiał bronić Huertera, Barnesa i innych. Na końcu musiał zmierzyć się z Sabonisem. Musieliśmy też grać przez niego. Staraliśmy się go nie męczyć za bardzo i nie rzucać mu piłki za każdym razem, ale mieliśmy zbyt mało zdolnych zawodników. Jerami zawsze staje na wysokości zadania. Poprosisz go i on będzie grał.

Q: Pytanie o Krisa [Murraya]. Zagrał kilka minut w pierwszej połowie. Wiem, że w tym sezonie zagrał tylko kilka meczów. Co było myślą za tym, że daliśmy mu szansę? Chodziło o to, żeby poczuł rytm meczu czy o to, żeby zagrał przeciwko swojemu bratu bliźniakowi?

CB: Oczywiście, mamy wielu kontuzjowanych zawodników. Kris to gracz, w którego wierzymy i którego bardzo sobie cenimy w naszej przyszłości. Po prostu przyszła jego kolej. Okazało się, że gra przeciwko swojemu bratu, więc oczywiście, jako trener, mam serce, chciałem, żeby to były dla niego i jego rodziny wyjątkowe chwile. Wpuściłem go na boisko, a on zagrał kilka pozytywnych minut, tak jak zawsze. Jest inteligentnym i dobrym graczem. Miło było go zobaczyć na parkiecie w tym meczu. Pewnie będzie grał znacznie więcej w kolejnych meczach tego sezonu.

Q: Mogłbyś też podzielić się opinią na temat gry DeAndre, zwłaszcza w czwartej kwarcie, kiedy zdobył kilka kluczowych rzutów dla Was?

CB: Myślę, że DeAndre zaprezentował się świetnie przez cały mecz. Miał trudne zadanie, bo cały czas musiał pilnować Sabonisa, który jest naprawdę kluczową postacią dla ich ofensywy. Musisz być bardzo uważny grając przeciwko niemu. Uważam, że DeAndre świetnie sobie poradził z nim dziś. Dodatkowo, musieliśmy znaleźć sposób, aby jak najlepiej wykorzystać jego umiejętności i dostarczyć mu piłkę tam, gdzie jest naprawdę skuteczny. I udało mu się rzucić kilka bardzo ważnych punktów dla nas.

DeAndre Ayton

DA: Kolejna gra, gdzie to był zacięty pojedynek. Nasza ofensywa nie szła tak płynnie, jakbyśmy chcieli w pierwszej połowie. Wiedzieliśmy, że popełniamy sporo fauli i to była po prostu gra poza rytmem w pierwszej połowie. Ale odbiliśmy się, wyszliśmy po przerwie i naprawdę poprawiliśmy kilka rzeczy, co pomogło nam w obronie. Zmieniliśmy trochę taktykę obronną i dostosowaliśmy się do ataków Sacramento. Zagęszczaliśmy obronę i byliśmy bardziej agresywni. Fani tutaj zawsze są rozgrzani i po prostu niesamowici, więc czuliśmy, że to jest jak gra play-off. Wiedzieliśmy, że dawaliśmy widowisko z obu stron, bo takie było otoczenie. To nas nakręcało jako zawodników, aby się skoncentrować i grać jeszcze mocniej. Na pewno dawało to uczucie gry play-off.

Q: Mówią, że byłeś nie do zatrzymania w półdystansie, zwłaszcza pod koniec czwartej kwarty, gdy dostałeś piłkę. Jaka była Twoja mentalność w ofensywie w końcówce?

DA: Bycie agresywnym. Po prostu wykorzystywanie tego, co daje mi obrona, robienie tego w swoim tempie. Nie martwię się za bardzo o to, czy dostanę rzut, po prostu jestem zawodnikiem opartym na rytmie, który robi to, co jest najlepsze dla drużyny i dla mnie. Moi koledzy z drużyny, Skylar i reszta moich chłopaków, naprawdę pomogli mi w końcówce, doprowadzając mnie do moich miejsc i pomagając mi zakończyć akcje. To była fajna gra.

Q: Właśnie wspomniałeś o Skylarze. Jakbyś opisał jego grę dzisiaj?

DA: Fenomenalnie. Widziałem go, jak wchodził i robił swoje. Przygotowywał się do takich okazji, o to właśnie chodzi w tej lidze. Może się zdarzyć, że nie będziesz grać jednej gry lub drugiej, i możesz poczuć, że twoja praca nie idzie nigdzie. Ale gdy Twoje nazwisko zostanie wezwane, pokażesz, co potrafisz, i zrobisz swoje. To właśnie chodzi w tej lidze. Jedna noc może zmienić całą twoją karierę, naprawdę. On dzisiaj zrobił swoje i naprawdę nas poprowadził. Dzielił się piłką, wprowadził nas w rytm, i tego nam było trzeba.

Q: Muszę zauważyć, że dzisiaj, gdy już schodziłeś z boiska, to praktycznie tylko Skylar był na boisku jako rozgrywający. To nie martwi was, że tak wielu graczy wypadło z gry?

DA: Jest w porządku, to jeszcze początek sezonu NBA. Nawet nie graliśmy jeszcze dziesięciu meczów, więc nie traktujemy tego jako czynnika, który nas osłabi. Mamy podejście 'następny człowiek na zmianę', więc inni zawodnicy wchodzą i upewniają się, że spełniają swoje zadania i przyczyniają się do drużyny tak bardzo, jak to możliwe. Nasi koledzy, którzy zeszli z boiska, nadal nas wspierają, dbają o rehabilitację i upewniają się, że są w dobrej formie. Trzymają nas w dobrych nastrojach, czy to po wygranej, czy po porażce, i zawsze są z nami, wspierając nas każdego dnia. Czujemy, że są z nami na boisku, także wszystko jest w porządku.

Skylar Mays

Q: Sky, poważnie, wszedłeś na boisko, rozmawiamy z jednym z nielicznych obwodowych, którzy zagrali cały mecz dzisiaj. Co działo się w twojej głowie podczas ostatnich chwil?

SM: No cóż, po prostu starałam się być gotowy. Oczywiście, chcielibyśmy, żeby Malcolm grał. Bardzo byśmy chcieli go tam mieć. Po prostu starałem się zastąpić go i robić to, co potrafię, próbować podnosić poziom drużyny i dokonywać akcji.

Q: Jak bardzo... Nie chcę powiedzieć, jak bardzo bolało to was, ale byliście naprawdę w tym cały mecz, walczyliście punkt za punkt, po prostu zostawiliście tam wszystko. Jaka była atmosfera zaraz po zakończeniu meczu?

SM: No cóż, bolało. Chcielibyśmy wygrać. Chcemy wygrywać. Walczyliśmy, rywalizowaliśmy naprawdę mocno. Ale wiesz, mieliśmy bliskie mecze, chcielibyśmy lepiej wykonywać akcje na końcówkach. Ale podoba mi się nasza walka. Myślę, że mamy wiele do wyciągnięcia z tego meczu, ale jest też wiele pozytywów, które możemy odnieść.

Q: Co myślisz o swoich rzutach?

SM: Podobały mi się. Jestem pewny swojej gry. Ciężko pracuję. Chciałbym trafić, ale czasami to nie wychodzi. Ale wiesz, daliśmy sobie szansę na wygraną po dogrywce. Chcielibyśmy wyjść zwycięsko, ale się nie udało. Musimy po prostu skierować nasz umysł ku kolejnemu spotkaniu. Mamy małą przerwę, kilka dni, żeby się zregenerować i przygotować na mecz z Lakersami.

Q: Wiem, że to trochę banalne powiedzieć 'następny w kolejce', ale tak właśnie działa ta drużyna teraz. Jak bardzo wierzysz w tych chłopaków?

SM: Tak to jest. Myślę, że chłopaki, jak Kris, weszli na boisko i, Toumani zawsze tam był, Moses wniósł dobre minuty, więc będziemy potrzebować, żeby ci chłopacy stanęli na wysokości zadania. I po prostu pozostać w walce, co na pewno jest zakorzenione w naszym zespole.

9 komentarzy:

  1. Behemot21:17

    Za chwilę się okaże, że w wymianie z PHX najlepszym graczem okaże się Camara :) Co do RW3 to zdaje się, że operacja jest pewna, tylko jeszcze nie wiadomo, tylko jeszcze decydują jaki to ma być rodzaj procedury i od tego zależy długość przerwy. Szkoda, że Skylerowi włączył się Lillard w decydujących akcjach. Jak Twój 4 rozgrywający przejmuje kluczowe rzuty, to szanse na wygraną nie mogą być duże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wymieniliśmy nasze Ferrari (za które płaciliśmy furę pieniędzy, a jeździliśmy nim tylko do Biedronki), za młodego Draymonda Greena i sporo pików. What not to like?

      Usuń
    2. Jasiu11:28

      To ferrrari to już jeżdzi tylko w jedną stroną bez wstecznego i to nie zawsze bo z nieco zatartym silnikiem. W Wisconsin już płaczą, że z czołowej drużyny w obronie nic nie zostało. Wymienili elitarnego obrońce na obwodzie na strzelca, który już nie zawsze dojeżdża, a będzie dojeżdżał coraz rzadziej.

      Usuń
    3. Anonimowy11:31

      Bo to ferrari raczej jest i chyba zawsze było tylko na krótkie trasy

      Usuń
    4. Drexler-197618:24

      Przestańcie walić w Lillarda,nagle nie Ferrari tylko VW. Jeszcze 2-3lata zachwyty, cuda wianki, a teraz najlepszego gracza w historii organizacji cisnąć. Chłop jest co starszy i lepszy nie będzie. Szacunek panowie, tuszem obrony nigdy nie był, pozdrawiam Blazermaniacy

      Usuń
    5. Drexler-197618:25

      Tuszem obrony miało być, literówki

      Usuń
    6. Zgadzam się. Łatwo jest hejtowac gracza jak nie masz go w składzie. Ale jak popatrzysz na niego jak na franchise playera to mina ci rzednie. Przestańcie się już znęcać nad Lilardem to wybitny gracz. Będzie Hall of Fame. Wybitny strzelec wyjatkowy. Co z tego że wszyscy cisną jakim obrońcą był. Ze względu na wzrost (niewiele wyzszy ode mnie) nie miał szans. I jeszcze całą ofensywa przez 10 lat leżała na Jim. Pamiętajcie o tym

      Usuń
  2. Żadnego faulu na nas pod koniec 4q i w dogrywce.buahahahaa

    OdpowiedzUsuń
  3. https://www.youtube.com/watch?v=5BJKlpRjgs8

    OdpowiedzUsuń