31 października 2013

Blazers przegrali z Suns


Ależ klops. Krótko. Miles Plumlee grał 40 minut z Joelem Freelandem i Robinem Lopezem na plecach, którzy byli bardziej soft niż plecaki Allena Crabbe'a i C.J'a McColluma. Staty: 18/15. Rzeź. Mecz, który dla mnie był pewniakiem - no offence Suns - stał się w pierwszej kwarcie szokiem nie mniejszym niż 76ers. Blazers zaczęli od mid-range LaMarcusa Aldridge'a i trójki Matthewsa, a skończyli na spieprzeniu crunch time, kiedy to na 3:30 do końca byli -6 po trójce Lillarda. W pierwszej kwarcie, oprócz 30 punktów Suns (16 PTB), Blazers trafili tylko 5 rzutów na 22 (23%!!!), oddali 18 punktów w paint głównie na konto Plumlee oraz Dragica. Nie było obrony. Nie było niczego.

*

Ławki także. Koszmary z ubiegłego sezonu czyli 18 punktów per mecz od Saszy i reszty wróciły, ale póki co jedyne co może zrobić Terry Stotts, to wytłumaczyć się z żenującej postawy Mo Williamsa i braku gry połowy ławki, przed nieźle wyglądającym w czapce Blazers Paulem Allenem. W sumie czterech gości zdobyło 12 punktów grając 9-12 minut, nie licząc Williamsa (22 min), który po raz kolejny grał dużo minut  z Lillardem na parkiecie. Trafił 1 rzut na 9, zdobył 2 punkty i miał 3 straty. Linijka dnia. Drugim asem, tym razem w piątce, był Robin Lopez. Grał 34 minuty, trafił 1 rzut: słownie jeden rzut, miał dwie zbiórki i dwa bloki...

*

Nicolas Batum po raz kolejny miał najwięcej zbiórek, ale też trafił tylko jedną trójkę i miał aż cztery straty. Przebywał na boisku 37 minut i uwaga, nie grał najdłużej. Szok, panie Stotts. Powoli zaczyna robić się jaśniej. LaMarcus Aldridge, miał dobry mecz w ataku, podkreślam w ataku, gdyż w defensywie, a to Channing Frye rzucił mu kilka punktów sprzed nosa, a to P.J Tucker sprawił mu problemy plus był zbyt wolny przy próbach pomocy, gdy pod kosz pchał się np. Dragic. 

*

Na osobny akapit zasługuje Lillard, bo gdyby nie błąd kroków Matthewsa na 2:40 przed końcem, to prawdopodobnie sam pociągnąłby zespół. Po tragicznej pierwszej kwarcie, w której nie trafił rzutu z gry, zamkną pierwszą połowę trzema trójkami z rzędu i zbliżył Blazers do Suns na cztery punkty. Zakończył drugie 12 minut z 6/6 z gry, 16 punktami plus wspólnie z Aldridge'm zdobyli 22 z 30 punktów Blazers. Suns za to mieli 53% z gry po pierwszej połowie. Nieźle. Do 32 punktów, Lillard dołożył zaledwie 2 asysty, 4 zbiórki, ale też nie popełnił żadnej straty. Blazers pozwolili Suns na 52 punkty w pomalowanym i stracili 31 oczek po kontrach. Przegrali zbiórki, popełnili mniej strat, trafili 41% z gry przy 52% Suns.

/To tyle z Phoenix. Kolejny mecz jutro o 2 w nocy z Nuggets w Denver, którzy przegrali dzisiaj z Kings, ot pocieszenie.

5 komentarzy:

  1. Anonimowy15:32

    Niezła kupa. Ciekawe czy ten Plumlee pociągnie tak dalej czy to jednorazowy wyskok. Może pokrzyżować plany Suns na ten sezon ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy14:11

    Robin Lopez w 33 minuty 2 bloki, 2 zbiórki i 3 punkty, to jest Pomułka nie Center, Center był w Suns a nazywał sie Plumlee woził naszych aż miło. Ja się już domagam transferu z jego udziałem, w preseason też grał słabo ale chociaż zbierał, teraz to już klapa kompletna, lepiej już wypadł Freeland. Kończąc Lopez Out , drażnisz mnie w Blazers (a Hickson 9 zbiórek i 9 punktów jest różnica)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy16:27

    Poczekajmy z tym wymienianiem graczy po jednym meczu. W Pelikanach w zeszłym roku nie grał źle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sosna198218:02

    Zostawić Lillarda. Reszta na targowisko i sprzedawać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy18:47

    Świetny sposób żeby stać się Bobcats lub Kings.

    OdpowiedzUsuń