Ile dobrych rzeczy dzieje się z
Blazers od 29 października. Mógłbym pod to podpiąć także
preseason, ale Wesley Matthews nie rzucał z prawego rogu na 54%
skuteczności. 26 grudnia TNT pokaże mecz z Clippers, a dwa dni
później do Portland przyjadą Heat. Oba mecz w Rose Garden będą
zwieńczeniem pięknej drugiej połowy 2013 roku i półmetkiem drogi
do – nie szalejmy – czołówki zachodu. Bezpieczny typ mający
mocne szanse na powodzenie, jednak większość z nas zaczyna
poważnie myśleć czy Blazers będą kimś więcej niż
ubiegłoroczni Nuggets lub Warriors?
LeBron James ogląda mecze Cleveland,
bo to wciąż jego miasto, ale na kilkanaście godzin przejął je
Damian Lillard trafiajać game-winnera w drugim meczu z rzędu bez
uczuć. Rzucę, trafię, odejdę. Na około 13 sekund do końca
Blazers prowadzili dwoma punktami przy posiadaniu Cavaliers. Kyrie
Irving łatwo miną na szczycie Nicolas Batuma, ale przy penetracji
pola trzech sekund do pomocy wyszli Aldridge i Freeland zapominając
o Varejao, który dostał miodne podanie od Irvinga i zdobył łatwe
punkty na remis. Terry Stotts wziął czas i Blazers mieli piłkę na
atakowanej połowie z siedmioma sekundami na akcję. Zagrali all-in
wychodząc czterema strzelcami za trzy i Aldridgem jako jedynym
wysokim licząc na to, że wpadnie. W tłoku na szóstym metrze,
Matthews postawił solidną zasłonę na kryjącym Lillarda Alonzo
Gee, dzięki czemu Lillard na luzie wyszedł na top po piłkę od
Batuma i zagrał jeden na jeden z obrońcą. Przy remisie Blazers
wystarczył prosty rzut z półdystansu (12-29 z mid-range PTB) albo
penetracja z opcją wyrzucenia piłki na obwód. Tę drugą sytuację
Cavs zamknęli już gdy piłkę była w grze odcinając Batuma,
Matthewsa, Williams i Aldridge'a od podania jednocześnie robiąc
miejsce na wejście pod kosz. Coś za coś. Lillard poczekał na
zegar, na rękę Alonzo Gee i trafił daleką trójkę na wprost
kosza.
Fakt: Blazers wygrali w tym sezonie 11
z 12 spotkań mając w ostatnich dwóch minutach pięć punktów
przewagi bądź straty. Clutch team z mądrą koszykówką. W tej
samej sytuacji Damian Lillard jest być może najlepszym killerem w
lidze. Do tej pory trafił 8/15 za trzy przy podobnym scenariuszu i
3/6 z mid-range mając zimną krew i pewność siebie, która czasami
wygląda w boxscorze jak 1/15 z gry. W dwóch sezonach ma pięć
game-winnerów i ekipę, która lubi wygrywać mecze po ciężkich
końcówkach.
Portland Trail Blazers trafili 15
trójek z 33 rzutów mając tym samy po raz kolejny mecz, gdzie
dystans stanowi znaczną części ofensywy, lekko odpuszczając
pomalowane. Aż 53 z 92 rzutów to te oddane spoza pola trzech sekund. Wesley
Matthews trafił 3 na 6 za trzy (19 punktów), a Damian Lillard z 23
rzutów miał najlepsze w sezonie 36 punktów oraz 10 asyst i 8 zbiórek.
LaMarcus Aldridge po raz kolejny zdobył double-double 26/15, a ławka
Blazers nie istniała...
Dzisiaj o 2:00 Blazers jadą do
Minnesoty na mecz z Timberwolves i Kevinem Love. Być może wieczorem będziemy mieli lekką zapowiedź tego spotkania.
PS
Od października odwiedziliście nas prawie 13 tys. razy i zostawiliście ponad 100 komentarzy. To bardzo dobra wiadomość, bo daje nam niezłą satysfakcję i motywacje do dalszego działania. DZIĘKI!
PS2
Jeżeli chcielibyście napisać dowolny tekst o Blazers i udostępnić go na naszym blogu, bądź też chcecie wziąć udział w następnym 4 na 4, piszcie na naszego maila: blazerspl@gmail.com
p
Gratulacje dla autorów strony!!!!
OdpowiedzUsuńPS. Ciekawe jaki byłby sukces stronki bez takich sukcesów PTB :)
Zadziwiająca jest łatwość, z jaką drugoroczniak wygrywa mecze na styk. Pamiętam, że w zeszłym sezonie opcja na ostatnie akcje z kończącym z mid - range Aldridgem nie sprawdzała się. No ale Aldridge w tym sezonie jest lepszy. Zastanawiam się, czy w PO ta opcja dla drużyny przeciwnej nie będzie zbyt czytelna?
OdpowiedzUsuńPS tak jak wczoraj to był pojedynek Lillard - Irving, tak dzisiaj będzie Aldridge - Love. Obaj panowie potraktują to prestiżowo.
Dzisiaj z MIN to jest ósmy mecz POR back-to-back. A taka zafajdana Oklahoma miała do tej pory TRZY takie mecze!!! I pewnie to przypadek... Wkurza mnie to strasznie. Nie to że nie wierzę w zespół ale dzisiaj to raczej się zapowiada mecz bez historii. Po ciężkich bojach, czwarty mecz w pięć dni. Jeśli wygramy to będzie prawdziwe mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńChyba nawet więcej niż 8.
OdpowiedzUsuń