18 grudnia 2013

Lillard z kolejnym game-winnerem



Ile dobrych rzeczy dzieje się z Blazers od 29 października. Mógłbym pod to podpiąć także preseason, ale Wesley Matthews nie rzucał z prawego rogu na 54% skuteczności. 26 grudnia TNT pokaże mecz z Clippers, a dwa dni później do Portland przyjadą Heat. Oba mecz w Rose Garden będą zwieńczeniem pięknej drugiej połowy 2013 roku i półmetkiem drogi do – nie szalejmy – czołówki zachodu. Bezpieczny typ mający mocne szanse na powodzenie, jednak większość z nas zaczyna poważnie myśleć czy Blazers będą kimś więcej niż ubiegłoroczni Nuggets lub Warriors?

LeBron James ogląda mecze Cleveland, bo to wciąż jego miasto, ale na kilkanaście godzin przejął je Damian Lillard trafiajać game-winnera w drugim meczu z rzędu bez uczuć. Rzucę, trafię, odejdę. Na około 13 sekund do końca Blazers prowadzili dwoma punktami przy posiadaniu Cavaliers. Kyrie Irving łatwo miną na szczycie Nicolas Batuma, ale przy penetracji pola trzech sekund do pomocy wyszli Aldridge i Freeland zapominając o Varejao, który dostał miodne podanie od Irvinga i zdobył łatwe punkty na remis. Terry Stotts wziął czas i Blazers mieli piłkę na atakowanej połowie z siedmioma sekundami na akcję. Zagrali all-in wychodząc czterema strzelcami za trzy i Aldridgem jako jedynym wysokim licząc na to, że wpadnie. W tłoku na szóstym metrze, Matthews postawił solidną zasłonę na kryjącym Lillarda Alonzo Gee, dzięki czemu Lillard na luzie wyszedł na top po piłkę od Batuma i zagrał jeden na jeden z obrońcą. Przy remisie Blazers wystarczył prosty rzut z półdystansu (12-29 z mid-range PTB) albo penetracja z opcją wyrzucenia piłki na obwód. Tę drugą sytuację Cavs zamknęli już gdy piłkę była w grze odcinając Batuma, Matthewsa, Williams i Aldridge'a od podania jednocześnie robiąc miejsce na wejście pod kosz. Coś za coś. Lillard poczekał na zegar, na rękę Alonzo Gee i trafił daleką trójkę na wprost kosza.

Fakt: Blazers wygrali w tym sezonie 11 z 12 spotkań mając w ostatnich dwóch minutach pięć punktów przewagi bądź straty. Clutch team z mądrą koszykówką. W tej samej sytuacji Damian Lillard jest być może najlepszym killerem w lidze. Do tej pory trafił 8/15 za trzy przy podobnym scenariuszu i 3/6 z mid-range mając zimną krew i pewność siebie, która czasami wygląda w boxscorze jak 1/15 z gry. W dwóch sezonach ma pięć game-winnerów i ekipę, która lubi wygrywać mecze po ciężkich końcówkach.

Portland Trail Blazers trafili 15 trójek z 33 rzutów mając tym samy po raz kolejny mecz, gdzie dystans stanowi znaczną części ofensywy, lekko odpuszczając pomalowane. Aż 53 z 92 rzutów to te oddane spoza pola trzech sekund. Wesley Matthews trafił 3 na 6 za trzy (19 punktów), a Damian Lillard z 23 rzutów miał najlepsze w sezonie 36 punktów oraz 10 asyst i 8 zbiórek. LaMarcus Aldridge po raz kolejny zdobył double-double 26/15, a ławka Blazers nie istniała...

Dzisiaj o 2:00 Blazers jadą do Minnesoty na mecz z Timberwolves i Kevinem Love. Być może wieczorem będziemy mieli lekką zapowiedź tego spotkania. 

PS

Od października odwiedziliście nas prawie 13 tys. razy i zostawiliście ponad 100 komentarzy. To bardzo dobra wiadomość, bo daje nam niezłą satysfakcję i motywacje do dalszego działania. DZIĘKI!

PS2

Jeżeli chcielibyście napisać dowolny tekst o Blazers i udostępnić go na naszym blogu, bądź też chcecie wziąć udział w następnym 4 na 4, piszcie na naszego maila: blazerspl@gmail.com
p

4 komentarze:

  1. Sosna198213:15

    Gratulacje dla autorów strony!!!!
    PS. Ciekawe jaki byłby sukces stronki bez takich sukcesów PTB :)

    OdpowiedzUsuń
  2. clydetheglyde13:27

    Zadziwiająca jest łatwość, z jaką drugoroczniak wygrywa mecze na styk. Pamiętam, że w zeszłym sezonie opcja na ostatnie akcje z kończącym z mid - range Aldridgem nie sprawdzała się. No ale Aldridge w tym sezonie jest lepszy. Zastanawiam się, czy w PO ta opcja dla drużyny przeciwnej nie będzie zbyt czytelna?
    PS tak jak wczoraj to był pojedynek Lillard - Irving, tak dzisiaj będzie Aldridge - Love. Obaj panowie potraktują to prestiżowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj z MIN to jest ósmy mecz POR back-to-back. A taka zafajdana Oklahoma miała do tej pory TRZY takie mecze!!! I pewnie to przypadek... Wkurza mnie to strasznie. Nie to że nie wierzę w zespół ale dzisiaj to raczej się zapowiada mecz bez historii. Po ciężkich bojach, czwarty mecz w pięć dni. Jeśli wygramy to będzie prawdziwe mistrzostwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy18:51

    Chyba nawet więcej niż 8.

    OdpowiedzUsuń