6 lutego 2014

Wygrana z Knicks

Nie było nas tutaj przez kilka dni - sorry - ale ten ciężki okres na studiach gdzie ciężko zrobić cokolwiek, powoli mija, a my wracamy do gry. Jest późno, ale cieszymy się. Mieliśmy trochę szczęścia w nieszczęściu, bo opuściliśmy do dzisiaj trzy ostatnie mecze (1-2), w których Blazers nawet jak wygrywali, to nie wyglądali jak chociażby na początku tego roku. O formie z listopada i grudnia nie ma co wspominać. 


Blazers wygrali mecz w Nowym Jorku z Knicks grając bez polotu, ball movementu, którym cieszyliśmy się kilka tygodni temu i bardzo przeciętnym atakiem zaliczającym regres od spotkania z Golden State. W zamian Doug Collins momentami był pod wrażeniem obrony Blazers np. to chyba nowość w PTB - trapowanie gracza z piłką w rogach. Duży plus, ale nie podzielam, aż tak pozytywnego odczucia, jednak być może jest coś na rzeczy.

Portland pozwolili Knicks na 40% z gry i 19% za trzy. W tym sezonie nie jest to osiągnięcie, które powoduję zachwyt, ale nasz team jest tak rzadko dobry w defensywie, że biorę to w ciemno. Terry Stotts trochę zgubił się w kryciu Carmelo Anthony'ego, który rzucił 26 punktów przeciwko przynajmniej pięciu różnym obrońcom.

Wesley Matthews rzucił trzy trójki, a mecz zaczął właśnie na Anthonym. Nicolas Batum miał 20 punktów i 10 zbiórek. Grał pick-and-rolle/pop z Lopezem i Aldridgem, na których gubiąca się obrona Knicks zostawiał zbyt dużo miejsca w korytarzu Batum - kosz, co kończyło się łatwymi punktami.

Aldridge miał słaby mecz z 1-7 z gry w pierwszej połowie. Krycie Shumperta w pierwszej kwarcie  było pomyłką Stottsa i Aldridge na sztywnych nogach, na obwodzie był - nie oszukujmy się - słaby. Coś za coś. W całym meczu obudził się dopiero na 35 sekund do końca, gdy trafił z lewej strony swój jedyny wielki rzut w tym spotkaniu zamykając mecz.


Blazers mieli furę szczęścia i wygrali mecz nie grając dobrze. Punkty Aldridge'a (15, 5-17) mogły zrobić z tego meczu blowout i dać nam tak bardzo potrzebny sen, ale przez 48 minut mieliśmy dość wyrównane spotkanie stojące na niezbyt wysokim poziomie.

Damian Lillard trafił tylko 4 z 12 rzutów i jego skuteczność na przestrzeni ostatnich pięciu meczów to tylko 41% z gry i bardzo słabe 24% za trzy. Lillard od początku sezonu ma problemy ze skutecznością głównie pod koszem. Nie kończy layupów, jest za często blokowany i od początku roku trafia tylko 30% za trzy. Po genialnym grudniu, Lillard dostał zadyszki i stopniowy regres tuż przed All-Star Game tłumaczę zmęczeniem. Zresztą nikt w Portland nie gra już na tym samym fizycznym poziomie, co przynajmniej w meczach z San Antonio czy Dallas i dziwi mnie, że Lillard będzie miał zapieprz podczas All-Star Weekend (Slam Dunk Contest, Rising Stars, All-Star Game)

Na domiar złego Luke Babbitt wrócił do NBA i ławka Blazers nagle zrobiła mecz z 20 punktami. To skandal, ale z Raptors (11) i Wizards (6) był kryminał. C.J McCollum nie dostał dzisiaj ani sekundy, Meyers Leonard jest jak taczki z kompostem - nikt nie chce, ale ktoś pchać musi - Dorrell Wright dostał najwięcej minut od miesiąca i trafił jedną trójkę, Mo Williams był, a Joel Freeland matchupował się z Jeremym Tylerem. Więc wiesz...

Neil Olshey do 20 lutego ma czas, żeby nas czymś zaskoczyć. Będzie trudno, bo Blazers nie mają picku w pierwszej rundzie (zastrzeżony w Top12 leci do Bobcats), nie chcą pakować się w dużą umowę, nawet gdyby schodziła po tym sezonie i tak naprawdę nie mają w drugą stronę kompletnie nic. Z pierwszej piątki, nawet hejtowany na początku sezonu Lopez wydaje mi się nie do ruszenia. Może C.J McCollum? Może Leonard, Robinson, Freeland? Żaden GM nie ma gorąco na widok tych nazwisk. 

W piątek Blazers grają w Indianie z Pacers. Mecz tygodnia, ale Portland człapią do tej przerwy na ASG i ten mecz nie musi wcale skończyć się tak dobrze jak ostatnio. Postaram się jutro o małą zapowiedź, bo czekamy na to, tak?


2 komentarze:

  1. pdxpl21:41

    Gramy ostatnio bez rozgrywajacego, zarówno Lillard, jak i Mo dołują. Ten drugi moze miec głowę zajeta chorobą siostry. Natomiast Lillard wyraznie bez formy. Może jak pogwiazdorzy sobie w Nowym Orleanie to zlapie flow;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot23:16

    NBA nas rozpracowała. Czas na nasze 'adjustments'.

    OdpowiedzUsuń