12 listopada 2014

Blazers wygrali dzięki 0,1 sec z Hornets...


Hornets (3-5) @Blazers (5-3) 100-102

 

Nicolas Batum pojawił się na tym meczu w garniturze, a M. Barett i M. Rice zapewnili, że nie zagra przynajmniej do soboty, tj do meczu z Nets. Ufff, oby tylko do soboty...

Pierwsza połowa oprócz patriotycznych hołdów dla amerykańskich mundurowców  - to ze względu na skądinąd zasłużonych strażaków - nie przyniosła nic ciekawego. W zasadzie to była koszmarna połowa. Blazers bez Batuma, za to z Crabbem w składzie (ktoś musiał wejść, padło na niego), cały czas szukali swej tożsamości, przy okazji jak to zwykle bywało zapominając o obronie.

Efekt łatwy do przewidzenia  - 23 pkt przewagi gości. Skąd ta dysproporcja? Hornets mieli dzień konia w ofensywie, trafiając wszystko. Siedział im mid-range, pod koszem rządził Al Jefferson, a wszelkie kontakty z obrońcami kończyły się gwizdkami sędziów, co oznaczało aż 14/17 z linii. W pewnym momencie naliczyłem 66 procent skuteczności drużyny z Charlotte

W ataku agresywna obrona Hornets przede wszystkim utrudniała rozegranie na obwodzie,a izolacje do Aldridge'a nie przynosiły żadnego skutku, bo ten podwajany w rogu nie umiał dobrze odegrać, a pozostali gracze na taki wariant nie byli przygotowani i nie mieli dobrych pozycji rzutowych. Nie trafialiśmy trójek, a pobyt na parkiecie Wrighta wywołał jedynie uśmiech politowania. Całą ofensywę PTB ciągnął jeden człowiek - Damian Lillard. Tak, Lillard robił wszystko rzucał, zbierał, asystował. Szybka pogoń w końcówce dała Blazers nadzieję na druga połowę z 13-procentowym deficytem. 

Na drugą połowę PTB wyszli zmotywowani, ale długo nie mogli zaskoczyć. Hornets bardzo dobrze odgryzali się trójkami, a Al Jefferson z Codym Zellerem rządzili na tablicach, Spadła w końcu jednak skuteczność Szerszeni w ataku. Blazers lepiej bronili, switchowali pick&rolle, a Blake pokazał, jak bronic obwód, mając kilka przechwytów. Skuteczny był Kaman, Ro Lo na parkiet już nie powrócił, Lillard i Aldridge trzymali wynik. X factorem końcówki okazał się Freeland, który zapunktował, zbierał, bronił Jeffersona i zasłużył na takie zaufanie Stottsa, że został do końca gry.

A jak wyglądała ta końcówka?  W ostatnim posiadaniu przy 2 pkt przewagi za trzy nie trafił Blake, ale dobił Aldridge (25 pkt, 14 zb). Wydawało się, że przy 102-98 i 14 sec jest po meczu. Ale to są Blazers - pamiętacie końcówkę z GSW? Portland wpuszcza w ciągu 3 sekundowej akcji G. Neala pod kosz i jest 102-100 i 10 sec. Stotts bierze czas, PTB bardzo dobrze wprowadzają piłkę do gry, ma ja w rękach Lillard. Może ją trzymać, może dac się sfaulować, może oddać na obwód do niepilnowanego Blake'a. Lillard (29 pkt, 5/8 za trzy, 7 asyst) wjeżdża tymczasem pod kosz i nie trafia! Zbierają Hornets, jest 3,5 sec na zegarze i wszystko jeszcze może się zdarzyć. Ostatni wjazd pod kosz kończy się trafieniem równo z końcową syreną... i wszyscy już szykują się do dogrywki,a ja w ustach zmełłem słowo na literę K. Tymczasem widownia wybucha, sędziowie - po raz pierwszy tego wieczora biorą stronę gospodarzy, włączają wideo i... wszystko jasne. Piłka opuszcza ręce G. Neala w czasie 0,0 i wpada do kosza. Zabrakło 0,1 sec,  i mielibyśmy dogrywkę...

Jutro back-to-back w Denver i o ile gospodarze nie mają już w planach na ten sezon tankować, to zawodnicy Portland muszą się zmotywować i lepiej wejść w ten mecz, bo jak dotychczas wszystkie otwarcia przesypiają.

7 komentarzy:

  1. Behemot09:00

    Najciekawszy mecz tego sezonu. Kilka dziwnych ustawień. Blake i Freeland twarde s...ny.

    OdpowiedzUsuń
  2. pdxpl12:32

    Tak jest, Freeland to był X-Factor tego meczu. Zrobił z Big Alem , to czego nie potrafił ani Lopez, ani Kaman. Gdzieś czytalem , że ta przerwa Batuma może sie przeciągnąc nawet do 2 tyg. Oby nie, bo strasznie cierpi na tym ofensywa.
    PS Crabbe jest spoko;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam teorię, iż oni tak specjalnie grają z drużynami pokroju Hornets. Co by to był za mecz, gdyby wygrywali od początku do końca, nie trzeba mic 20 punktów w plecy i dopiero wtedy jest ryzyko, jest zabawa

    Crabbe w pierwszej piatce to jednak chyba sensacja, chociaż każdy bylby tutaj sensacja. Blake dużo, oj dużo daje, biedny T-Rob nawet przy tej rotacji nie zdobyl zaufania....

    W pewnej chwili byłem pewien ze kolejny raz pojdzie gwizdek na 2+1, ale koncowka szczesliwa. Dlaczego Lillard oddawal rzut jednak to nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy13:51

      Lillard oddał rzut, bo "Co by to był za mecz" gdyby go sfaulowali i były 4 punkty przewagi ...

      Usuń
  4. Anonimowy14:22

    Lillard musi grać końcówki-do tego jest stworzony. Niech ćwiczy game winnery, jeszcze będziemy się cieszyć, a K... nie będzie mielona w naszych gębach,tylko wyskończy radośnie ;-) A Charlotte to wcale nie jest ekipa na spokojne +20 i moim zdaniem porządzi na Wsch. RIPCITIZEN

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się, tylko że tutaj mamy 2 punkty przewagi, koniec czasu i jedyne co Lillard powinien zrobić to dać się przenieść na osobiste a tymczasem po raz kolejny w tym sezonie dajemy przeciwnikom szansę na wygranie meczu ewentualnie doprowadzenie do kolejny 5 minut

    Dzisiaj ni się nie stało, ale gdyby to przegrali to decyzje Lillarda byśmy tutaj piętnowali przez dwa dni

    OdpowiedzUsuń
  6. Andrew22:04

    A mnie cieszy Crabbe w s5, lepiej na niego stawiać niż Wrighta.
    Nie grał dziś Barton a szkoda, bo CJ dziś co najwyżej wypadł przeciętnie. Freeland o sobie przypomniał, bestia w obronie, oby tak dalej. No to lecimy w nocy z Denver. Go Blazers

    OdpowiedzUsuń