8 grudnia 2014

Crunch-time w Nowym Jorku dla LaMarcusa Aldridge'a i Blazers

Blazers (16-4) @ Knicks (4-18) 103-99

Portland Trail Blazers od wygranej w Madison Square Garden z pieniędzmi Carmelo Anthony'ego rozpoczęli pierwszą dłuższą serię spotkań granych w obcych halach. Mecz nie porwał, ale kończył się w crunch time, w którym to LaMarcus Aldridge rzucił 6 z ostatnich 7 punktów Blazers.

W całym meczu Aldridge rzucił 24 punkty, zebrał 11 piłek i za każdym razem gdy Blazers mieli problem - stawali w ataku, albo Knicks nagle robili run 16-5 w czwartej kwarcie - Aldridge był jak, ok, mam to pod kontrolą, spokojnie. Knicks nie mieli odpowiedzi na jego mid-range i grę w post. Próbowali go podwajać gdy grał jeden na jeden na lewej stronie, ale raz po razie oddawał piłkę do niekrytego partnera i Blazers korzystali z przewagi, od razu zdobywając punkty albo kontynuując akcję i przynosząc do The Garden odrobinę zapomnianego ostatnio ball-movementu.

Blazers po raz kolejny nie zachwycili na dystansie. To był zdecydowanie lepszy mecz na łuku niż dwa poprzednie; z Pacers i Nuggets, ale 10 celnych z 28 oddanych rzutów, to wciąż poniżej średniej Blazers w tym sezonie. Damian Lillard i Wesley Matthews trafili tylko 5 z 14 prób, ale ten drugi w czwartej kwarcie swoim runem mógł skończyć mecz wcześniej.

Na 9 minut przed końcem spotkania, Knicks po szybkich dwóch celnych rzutach Tima Hardaway'a i Jasona Smitha wrócili na 4 punkty straty. To był pierwszy z dwóch momentów w ostatnich 12 minutach w których pomyślałem, oj Knicks mogą zrobić nam coś niedobrego. Na szczęście włączył się hero - undrafted - mode Welseya Matthewsa, który w około 90 sekund zdobył 9 punktów, po dwóch rzutach za trzy i komplecie celnych rzutów wolnych za faul na dystansie. Blazers odskoczyli na 11 punktów, ale Knicks mieli J.R Smitha - jakkolwiek to brzmi.

Smith odpowiedział na run 9-2 Matthewsa i zdobył 7 punktów po trzech penetracjach pod obręcz, korzystając z nagłego zastoju Blazers w defensywie. Knicks tracili 6 punktów, ale zaczynali być hot. Terry Stotts wziął czas, Blazers stracili piłkę, a J.R Smith wykorzystał mismatch i trafił jumper z Aldridge'm kontestującym rzut. Na szczęście wielkie jaja miał Steve Blake i trafił ważną trójkę na 6 minut do końca, dając Blazers 7 punktów przewagi i odrobinę spokoju.

Knicks jednak w tym sezonie są elitarnym teamem w ładnym przegrywaniu i mają Carmelo Anthony'ego. Blazers przez cały mecz grali trzema różnymi obrońcami przeciwko Anthony'emu. Nicolas Batum już w drugiej kwarcie miał 3 faule, więc na parkiecie pojawił się Allen Crabbe, który w co najmniej dwóch akcjach druzgocąco przegrał z Melo w post-up. Później na zaledwie 3 minuty pojawił się Dorell Wright - trafił jeden rzut za trzy, ale nie był odpowiedzią na Carmelo,

Stotts nie kombinował i wrócił do Batuma, który i tak nie zatrzymał Anthony'ego. Melo miał 23 punkty, 10 zbiórek, trafił 9 z 19 rzutów i w czwartej kwarcie prawie wygrał mecz.

Blazers w mniej niż 2 minuty stracili 9 punktów, nie zdobyli ani jednego i zanim mecz przejmował Aldridge przegrywali dwom punktami, po runie 9-0 Knicks i 7 punktami Carmelo .

Najpierw w obronie pogubili się Blake i Batum. Ten pierwszy szybko zgubił Prigioniego i poszedł na niepotrzebną pomoc do Jasona Smitha. Batum w tej chwili miał dwóch graczy pod kryciem - Prigioniego w prawym rogu i Melo na obwodzie. Jason Smith dostał podanie od J.R Smitha, który dobrze wyszedł z obrony duetu Matthews/Aldridge i zamarkował podanie przez cały parkiet do czekającego w rogu Prigioniego, po czym podał do otwartego Carmelo.  Knicks zasłużyli sobie na niekontestowany rzut Melo, bo błąd Blake był poniekąd wymuszony chęcią zrobienia mismatchu na słabej stronie. Knicks -4.

Wesley Matthews pośpieszył się i oddał trudny rzut. Melo zebrał piłkę i w następnej akcji po jab-stepie trafił nad ręką odsuniętego Batuma. Knicks -2.

Blazers zagrali na izolację do Aldridge'a, ale piłkę z rąk wybił mu Amar'e. Zostało im 7 sekund na rozegranie akcji i pod presją czasu rzut za trzy ze szczytu oddał Lillard. Melo zebrał piłkę.

Knicks zagrali 2 na 2 na silnej stronie. Melo i Amar'e byli prawie jak kilkadziesiąt milionów dolarów i ten drugi właściwie z tego samego miejsca co w poprzedniej akcji Anthony trafił jumper. Blazers - Knicks 95 - 95.

Terry Stotts zrezygnował z timeoutu, obrona Knicks zagrał najlepsze defensywne posiadanie tej nocy i wymusiła ciężką długa dwójkę Aldridge'a. Amar'e zaliczył zbiórkę, Knicks przecierali oczy, bo mogli wygrać mecz.

Melo znowu zagrał jeden na jeden z Batumem na swojej prawej klepce. Nie trafił jednak rzutu, ale w 45 minucie meczu Knicks musieli mieć jedną ze swoich 4 zbiórek w ataku. Jason Smith swobodnie wbiegł pod kosz, złapał piłkę, oddał do Anthony'ego, Robin Lopez akurat spojrzał czy Amar'e mu nie ucieka, i Knicks zdobyli łatwe punkty u byli +2, na 3:37 do końca.

Damian Lillard nie był clutch na linii rzutów wolnych i trafił tylko 1 z 2 po faulu w następnej akcji. Blazers wreszcie zagrali dobrze w obronie. Batum nie pozwolił na kolejne podanie do Anthony'ego i Knicks po błędzie J.R Smitha stracili piłkę.

Aldridge podczas drive'u został sfaulowany, trafił oba rzuty z linii i Blazers znowu byli na prowadzeniu. Knicks zagrali pick-and-pop na prawej stronie, Prigioni w tempo podał do pozostawionego na łuku Carmelo, ale ten na całe szczęście nie trafił. Za to Aldridge dostał piłkę, zepchnął Jasona Smitha pod kosz, zrobił swój sygnature move w post-up i trafił na trzy punkty przewagi. Wciąż na zegarze pozostały 2 minuty.

Po serii błędów z jednej i drugiej strony i będę-clutch rzucie Jasona Smitha, Blazers znowu zrobili defensywny choke i pozwolili na dunk Amar'e. Knicks -1, Derek Fisher zacierał rączki, ale Aldridge to wszystko widział i trafił daggera na 3 punkty przewagi, której Knicks nie odrobili. Po meczu.

Blazers mają dzień przerwy i jutro grają z Detroit Pistons, którzy przegrali 12 mecz z rzędu, bo chcieli go wygrać rzutem za trzy Josha Smitha. Jaja.

2 komentarze:

  1. johny8618:40

    dobra relacja, ale trochę mi brakuje ogólnych statów z meczu poszczególnych graczy. Wiadomo, mogę sam sprawdzić, jednak czegoś mi brakuje :) pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy22:41

    Trzeba obejrzeć linijkę zwłaszcza Batuma ;-)
    RIPCITIZEN

    OdpowiedzUsuń