18 stycznia 2015
Trzecia porażka z rzędu. Robin, wróć!
Trzy porażki z rzędu. Czy to już zalążek dołku formy? Czy czekają nas odwołania do zeszłorocznej obniżki formy w drugiej części sezonu? Nie powinny [a przynajmniej jeszcze nie teraz, gdy wciąż gramy bez Lopeza i Freelanda], ale faktem jest niestety, że w ostatnich meczach Blazers wyraźnie stracili swój impet.
A może to prostu Grizzlies perfekcyjnie wykorzystali brak solidnej masy podkoszowej gości...?
Pamiętacie mecz z Heat? Damian Lillard nabawił się wówczas rzekomo niegroźnej kontuzji pleców. Od tamtego czasu może i zdobywa po 22,2 punkty, ale robi to na słabej skuteczności 42%. Gracz zapowiadał, że nie opuści żadnego spotkania, a kontuzja nie jest groźna. Mimo to gra w straszną kratkę. Zobaczymy jak rozwinie się ta sytuacja, bo również i tego meczu nie zaczął dobrze - już od samego startu próbował dziwnych rzutów, kompletnie off-balance, kilkukrotnie z jednej nogi lub mocno kontestowanych. Wyglądał źle zarówno w ataku, jak i w obronie - kryty przez niego Beno Udrih trafił 7-7 z gry na 17 punktów. Sam Damian trafił rzutów 9, ale potrzebował do tego z kolei 26 prób.
Grizzlies od początku mocno wykorzystywali wolny półdystans, jaki pozostawiali im Blazers - Randolph i Gasol raz po raz trafiali jump-shoty z 6-7 metra na wprost kosza, co pozwoliło im zbudować 7-punktową przewagę po pierwszej kwarcie. Nie pomogli także zmiennicy, grający na przestrzeni drugiej 12'ki - Thomas Robinson i Meyers Leonard to żadna przeszkoda dla Z-Bo, czy nawet Kosty Koufosa. Zdecydowanie nie ten kaliber umiejętności, a co równie ważne rozmiaru #RoLoWróć
Grizzlies w szczytowym momencie swojej gry osiągnęli nawet 20-punktową przewagę, usilnie wykorzystując przewagę swoich podkoszowych. Chris Kaman robiłco mógł na tablicach, zbijając piłki do partnerów i wbijając łokcie w co tylko się da, ale poza 11 zbiórkami [w tym aż 7 ofensywnych] nie zrobił nic - 2/9 z gry i 4 punkty.
Spore problemy z grą miał początkowo także Lamarcus Aldridge. Grizzlies staranie pilnowali, by nie otrzymywał on szans na swobodny jump-shot. Skrzydłowy Portland był zatem zmuszony do nieco kombinacyjnej gry - trójka po step-backu, rzut po koźle, arsenał zagrań w post - Aldridge musiał się tutaj mocno postarać, by otrzymać szanse na oddanie rzutu, ale kiedy już je miał - wykorzystywał je znakomicie - 32 punkty z 22 rzutów, dokładając 9 zbiórek i 3 bloki. Linijka godna all-stara.
Lamarcus Aldridge #NBABallot
Dzięki solidnej postawie Matthewsa w ostatniej odsłonie meczu Blazers udało się wrócić do gry, a po trójce Lillarda dojść nawet na -2 punkty, ale to niestety był nasz maks.
Beno Udrih.
Memphis 102 - Portland 98.
Po serii trzech kolejnych porażek, w tym dzisiejszej bezpośrednio z Grizzlies, Blazers moga czuć się zagrożeni na fotelu vice-lidera Konferencji Zachodniej. Wciąż świetnie wygląda bilans 30-11, ale tuż za plecami czają się już Memphis i ich 29-11.
Teraz szansa na odkupienie win - już jutro w Moda Center "Sacramento MikeMaloneLess Kings", a następnie b2b z Suns i Celtics.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dlaczego przetal grac Crabbe ? Przeciez ten Batum to juz mnie do rozpaczy doprowadza
OdpowiedzUsuńWiem, że wśród nas są obrońcy Nicka (o Mater Delorosa!!!), ale bądźmy w końcu poważni...
OdpowiedzUsuń12 mln za sezon z taką beką??? Really? Oddam za paczkę gruszek....
No faktycznie biorąc pod uwagę jak gra w tym sezonie to jest o jakieś 11 mln przepłacony
UsuńHej, takiej gry jak ostatnio to nikt tu raczej nie broni.
UsuńWróci Nic jak wróci RoLo.. Kaman jako starter nie potrafi tak związać środka jak to robi Lopez(zarówno w off i def).Walka na tablicy zbyt wyczerpuje takich wszechstronnych graczy jak Batum.A sędziowie na wieele pozwalają.Czasem ważniejsze od wyniku robi się to czy któregoś z Blazers poprostu nie zniosą.Szczyt kuriozum to"faul" def Leonarda,który... porostu dostał łokciem w splot-na chama! A sprawca dostał wolne.Ubaw po pachy.Go Nic(wierzę w gościa),Go Blazers!! RIPCITIZEN
OdpowiedzUsuń