1 stycznia 2016

Nieudany Sylwester w Salt Lake City



Blazers (14-21) @ Jazz ( 14-17) 96:109

W meczu o 8. pozycję na Zachodzie Utah Jazz nie dali najmniejszych szans Portland Trail Blazers. Wygrali grając bez R.Goberta, D. Favorsa i A. Burksa. Ekipa Terry'ego Stottsa zagrała przyzwoicie tylko w pierwszych 12 minutach. Stanowczo odradza się oglądanie tego meczu osobom, które zbyt inwazyjnie spędziły  sylwestrową noc. 

 
Zaczęło się dobrze, tak jak często w ostatnich dniach, od 7 punktów McColluma w ciągu 2 minut oraz trójek Crabbe'a i Leonarda. Blazers już na starcie dali dowody, że tego dnia obrona nie będzie ich priorytetem. Hayward, Hood, a przede wszystkim Burke hasali bez ograniczeń. Akcja 2+1 Davisa równo z syrena kończącą pierwsza kwartę zamknęła okres przyzwoitości w grze Blazers.
 
Zestawienie: Frazier-Henderson-Harkless- Davis- Leonard nie radziło sobie  od początku drugiej odsłony. Henderson nie trafiał z półdystansu, wyrzucał piłkę w trybuny. Niejaki Jeff Withey blokował wejścia M. Plumlee i T. Fraziera. Allen Crabbe głupio tracił piłkę, by w tej samej akcji ratować się jeszcze głupszym faulem na Haywardzie. Aminu zbyt długo wyprowadzał piłkę do ofensywy, i jak to zazwyczaj się dzieje kontra Blazers przeradzała się w kontratak rywala. Jednocześnie zdechła gdzieś skuteczność, wpadły jedynie 4 trójki, Plumlee nie trafiał nawet dobitek swoich dobitek i Jazz oddalili się na 18 punktów.
 
Dalej było już tylko gorzej. Pudło McColluma, w odpowiedzi celnie Hayward, Aminu nie trafia, Burke oczywiście tak. McCollum przestrzeliwuje nawet osobiste. Po 7 minutach bez punktu z gry. w końcu jumper Aminu daje przełamanie. Rozpoczyna się kulminacyjny moment, trwającej przez cały mecz, wojny na trójki. Blazers są w tym fragmencie nieco lepsi, zaliczają 4/10 wobec 4/11 Jazz. To jednak gospodarze są nadal +15.
 
Pierwsze posiadanie w ostatniej kwarcie, kiedy to Utah nie wykorzystało 24 sek. było optymistycznym epizodem w grze obronnej Portland, ale tylko epizodem. Trey Burke nieustanie kąsał z półdystansu, szlifując osobisty rekord sezonu, dobijając ostatecznie do 27 punktów. Wspomniany Withey, który wcześniej zabawiał się z M. Plumlee, tym razem postanowił zakpić z Leonarda. Z Meyersa Leonarda, który właśnie w tym samym okresie zaliczał swoje 3 za 3, finalizaując udany dla siebie wieczór na 17 punktów z 8 prób., w tym 5/6 za trzy.
 
Coraz skuteczniejszy Legend i McCollum z 32 punktami  na 50% skuteczności, z 6 trójkami, 7 zbiórkami oraz 6 asystami, przy tylko jednej stracie, okazali się nie wystarczającym kapitałem na Jazz. Step-back prawie nieomylnego Burke na trzy minuty przed finałem zmusił Stottsa do wywieszenia białej flagi. Do akcji wkroczyli Connaughton i  Montero. Zdobyli w sumie 5 punktów, czyli o 3 więcej niż Gerald Henderson. Wstrzemięźliwość Stottsa w dawaniu im szans na pokazanie się, zwłaszcza w meczach, tak jak dzisiaj, przegranych już w połowie, musi trochę dziwić. Zanim wszyscy rozeszli się świętować Sylwestra  Tim Frazier i Noah Vonleh dali fanom Blazers coś optymistycznego w tym słabiutkim pożegnaniu starego roku w wykonaniu Portland Trail Blazers.
 
W ostatnim meczu w roku Blazers postanowili użyć do zwycięstwa swej ostatnio mocnej broni, ale przesadzili i polegli. Oddali 36 rzutów za 3, trafiając 16 spośród nich. Aż co druga próba miała swój początek zza łukiem. To było zbyt proste  prostackie, aby mogło zakończyć się powodzeniem . Jazz oddali o jedną celną trójkę mniej, ale byli skuteczniejsi z półdystansu. Ich rozwiązania ofensywne cechowała większa różnorodność. Mason Plumlee nie radził sobie z Jeffem Withey i w decydujących momentach w ogóle nie pojawił się na parkiecie. Zdobył 3 punkty, tyle samo, co będący chyba w niepełni sił Ed Davis. Jazz lepiej zbierali, lepiej blokowali, a przecież w ich składzie zabrakło  Favorsa  i Goberta.
 
Rok 2015 kończą więc Portland Trail Blazers ostatecznie na  9. pozycji, mając, wobec zachwianej na Zachodzie równowagi sił, otwartą pozycję do ataku na playoff, a w obliczu własnych ograniczeń, szansę na całkiem efektywne tankowanie. Nic tylko żyć i nie opuszczać żadnego meczu Blazers. Takie noworoczne postanowienie;)
 
 
 
 

7 komentarzy:

  1. Behemot11:29

    Tak jak bardzo szanuję Stottsa i uważam, że jest Top 10 ligi, to jednak ma wg mnie jedną sporą wadę. Tak jak napisałeś nawet przy -20 na 5 minut przed końcem ciągle gra wąską rotacją. Raz na dwadzieścia spotkań może się uda taki mecz odwrócić, ale ma to przecież też złe strony. Gdyby nie takie postępowanie, kto wie czy taki Barton nie pokazałby jeszcze w Blazers wystarczająco dużo żeby się z nim nie żegnać, a Crabbe nie był realną opcją z ławki już w zeszłym sezonie. Teraz cierpią na tym właśnie Montero i Connaughton.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hydraulik to taki gracz ze raz zagra dobrze a raz nie mogę na niego patrzeć

    Henderson - czas naprawdę aby wypadł z rotacji na rzecz Pata albo zwłaszcza chyba Montero

    Harkles- pochwaliłem na Twitterze i się zagotowal :) sorry

    3-1 bez rapera to i tak super wynik

    OdpowiedzUsuń
  3. clydetheglide21:45

    Jeśli nasi wysocy przegrywają ze zmiennikami wysokich takiej drużyny jak Jazz, to wciąż będę upierać się, że przed managementem PTB dużo pracy w skleceniu poz. 4 i 5 przyzwoitej drużyny z aspiracjami. Dawno nie widziałem, żeby drużyna zanotowała 0 (słownie zero) bloków w meczu. Plumlee i Aminu muszą oduczyć się kozłować piłkę. A wszystkim cierpliwym fanom Portland jeszcze więcej cierpliwości w Nowym Roku życzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh gdyby dało się pozyskać takich zawodników jakich mają Jazz na pozycjach 3, 4, 5 :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. pdxpl17:34

    a ja wczoraj oglądając Nets, zacząłem marzyć o Brooku Lopezie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot18:06

      Świetny był, nie ma to tamto. Z Utah to nawet sam Gobert by wystarczył. Pomarzyć można...

      Usuń
  6. Lopez? W Portland zlapałby od razu kontuzje na 2 lata

    OdpowiedzUsuń