7 listopada 2016

Z wizytą u Elvisa



TrailBlazers pojechali do Memphis po zwycięstwo, pokrzepieni sukcesem w Teksasie. Można było wyczekiwać popisów Damiana, czekać na przebudzenie wysokich, obejrzeć po raz kolejny garnitur Festusa Ezelego, a dla znudzonych zwizytować muzeum Elvisa. Fakt faktem, że pozycja Portland w konferencji nie rozpieszcza, ale też i kalendarz mają trudny. Potentaci u siebie, wyjazdy do drużyn, które przynajmniej na początku sezonu grają zawsze o zwycięstwo. Takim teamem jest też Grizzlies, dlatego mecz do łatwych nie należał. Najważniejsze jednak, że McCollum zapewnił nam zwycięstwo.

Początek to skuteczny kończący jak mężczyzna posiadania McCollum, po koźle trafiał pull-upy. Swoje dorzucił Damian, choć zdziwienie budziły coraz dalsze od linii próby rzutu za trzy. Czyżby Lillard testował skuteczność akcji czteropunktowych polegających na rzutach z połowy boiska? Mecz był wyrównany, bo zbiórki i dobitki na naszej tablicy, bo Vince i Z-Bo z ławki. Po wejściu rezerw powinniśmy prowadzić kilkunastoma punktami, tak pudłowali gospodarze. Jednak mieliśmy wtedy z tyłu  line up McCollum- Crabbe- Turner, który jest line-upem śmiechu, tak chaotycznie to wygląda. Jak Lillard siedzi na ławce, czemu nie wpuścić chociaż na te kilka minut Napiera? Grają miliony dolarów, prawda? Tak, to jest biznes, grają.

A zatem, mecz wyrównany, bo Gasol, bo Randolph, bo zbiórki i dobitki na naszej tablicy, bo Davis przegrywający deskę i faulujący, bo Aminu pudłujący sam na sam z obręczą. Blazers starali się grać swój motion-offense, dużo podań z rączki do rączki, rozrzucenie na słabą stronę do skrzydłowego na rogu, ścięcie pod kosz, ale... Aminu to nie jest strzelec, Crabbe gra słaby sezon, a Evan "Turnover" Turner powinien zapaść się pod ziemię.  Żeby chociaż wysocy trzymali zbiórkę... Nawet Lillard nie błyszczał. Słabe to było generalnie widowisko i mierna reklama obu drużyn w canalu plusie dla polskiej widowni. Widać, że Blazers po pierwsze potrzebują mięso pod koszem żeby zbierało, zastawiało i zabierało przestrzeń, a po drugie jakości rozegrania gdy Lillard odpoczywa. Te dwie zagadki Stotts i management muszą rozwiązać, przynajmniej przed trade-deadline w lutym. Pierwszą nudną połowę kończy buzzer beater Conleya. 47-51 do przerwy.

III kwarta jest nazywana kwartą trenerów. No to czekamy co pokaże 2 trener rankingu poprzedniego sezonu. Pierwsze minuty i już jest 10 punktowa przewaga dla Memphis.  Czyli nihil novi, Blazers zazwyczaj zawalają tę część spotkania. Ponad połowa meczu a ja patrzę na staty naszego centra - 2 pkt i 4 zbiórki. No szał... Potem jednak Plumlee popisuje się przechwytem i wsadem, część strat odrobiona. Choć dalej mecz taki bez werwy, bez emocji, kolejny nudny dzień w pracy. Nawet Elvis "wiecznie żywy" nie pojawił się dziś na trybunach, czyli = tak jak w polskim filmie. Dzięki skutecznej egzekucji wolnych odrabiamy straty przed ostatnią częścią. 

Początek ucieszył bo Blazers wykazali się dobrym transition offence, w czym wydatnie pomogła pudłująca ławka gości.  Z-Bo odrobił straty,  ale zaraz rozstrzelał się CJ, wyciągając spod pachy karabin automatyczny. W końcu mamy emocje, McCollum jest hot, ciągnie gości na kilka punktów przewagi. Ma zielone światło od trenera, bo kończy nawet gdy na parkiet wraca lider O. Blazers mają w crunch time szanse wyjść nawet na 8 punktów, ale w kontrze Harkless zamiast kończyć jak waść wstydu oszczędź, wyrzuca piłę w trybuny. Końcówkę Blazers grają długie posiadania, co niestety kończy się niedobrymi decyzjami rzutowymi pod presją czasu.  Plumlee niepotrzebnie kozłuje piłkę kilka sekund i nie mamy szans oddać rzutu, potem rzuca niestety Aminu. Na szczęście sprzyja nam ofensywa Grizzlies. Niedźwiedzie po prostu nie trafiają swoich rzutów i w bólach ale jednak udaje się dociągnąć przewagę do końca.

McCollum był gorący - rekord 37 punktów i przyćmił nawet Lillarda, który chyba zmęczony, a może doskwierał mu ból w nodze? dziś nie trafiał.  Dobrze grał Harkless, słabo Aminu, a ławka dzisiaj się skompromitowała - całe 11 punktów. Uff... może czas na Napiera, Laymana i Connaughtona. Co się dzieje z Turnerem? Zaryzykuję twierdzenie, że lepiej by szło Trailblazers bez niego w tym rezerwowym line-upie. Czas pokaże. Może powinien zamiast Aminu albo Harklessa startować? To też nie jest zły pomysł, wychodziłby w obronie na najlepszego atakującego gości na poz. od 1 do 3 i byłby odciążony od (usiłowania nieudolnego) rozgrywania bo z piłką hasałby Lillard. 

Dziś Portland zagrali na dobrej skuteczności za 3 (42) procent, w czym brylował McCollum (6 trójek). Skuteczne wymuszanie i egzekwowanie wolnych w III kwarcie dało nadzieję na dobry wynik, a przewaga zbudowana pod nieobecność na parkiecie ich gwiazd Conleya i Gasola została utrzymana nie tylko dzięki CJ-owi, ale też dzięki nieskutecznym rzutom Memphis (dziękujemy, panie prawie PTB Parsons). Teraz trochę oddechu i wracamy do domu, żeby zemścić się na Suns.
Go Blazers!




12 komentarzy:

  1. Anonimowy09:29

    "...nie mamy szans oddać rzutu, potem rzuca niestety Aminu"

    To podsumowuje najgorszego zawodnika meczu po naszej stronie.
    Może Stotts sie ogarnie i zabroni mu kozłować? Jestem za tym aby za Aminu wychodził w S5 Turner. Harkless bardzo fajnie...że go mamy za czapke gruszek.

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  2. PrzemoW11:09

    Evan Nicniemogący :) Evan Strachliwy :) Evan Przerażony I ...Evan jest na tą chwile całkowicie do dupy .... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lilard z dwiema kontuzjami. Palec i kostka. Podobno obie niegrozne

    OdpowiedzUsuń
  4. pdxpl13:34

    Oby, bo b2b Suns-LAC zapowiada się ostro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy14:51

      Z drugiej strony moze to i dobrze? Jak nie teraz, to kiedy przetestujemy warianty bez Lillarda. Moze sie zdarzyc, ze cos mu sie stanie.

      Wpuscilbym na PHX Napiera w S5. Za Aminu Turnera ( :-))) ).

      Karol PTB

      Usuń
  5. Turner jakby nie rozumiał systemu Stottsa "wszyscy na obwód,albo penetracja i odwrót na obwód!" to taki ciężki bostoński przypadek klepania. Moim zdaniem Napier powinien grać więcej-i będzie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy17:15

    Czekam na piątkę: Lillard, CJ, Turner, Harkless, Ezeli. Oczywiście wiecej Napiera. Reszta poniżej swojego poziomu

    MFA

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy17:19

    No i oczywiście coraz głośniej o transferze Noela, Brooka Lopeza. Ciekawe czy nasi coś szpunca w tym kierunku:)

    OdpowiedzUsuń
  8. pdxpl19:09

    jeszcze o ostatnim meczu, w 2 połowie naprawdę dobra robota w obronie. w ogóle wygrywamy q4 w tym sezonie. w najwazniejszych momentach dają radę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Są fajnie zmotywowani,znają swoją wartość.Mimo prowizorki w organizacji gry,sprawiają wrażenie poukładanych mentalnie. Porażki jak na razie nie robią większego wrażenia.Nie mogę się doczekać "przybycia" Ezeliego i rozkładu minut wśród wysokich..

    OdpowiedzUsuń
  10. I jeszcze jedno ale... tym razem po stronie Stottsa. Turner był bardzo skuteczny w high post izolacjach na niższym obrońcy. Niestety Blazers od A.D. 2015 nie grają ani izolacji ani post-up. Może czas coś przewartościować i dać odbudować się temu utalentowanemu obrońcy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot09:49

      Właśnie. Nie gra póki co na jego zalety.

      Usuń