BLAZERS (33-26) @ JAZZ (30-29) 100:81
Jazz nie przegrali 11 meczów z rzędu, dwa tygodnie wcześniej stłukli Blazers w Rose Garden. Seria została przerwana, a Portland odegrało się za „przedallstarowe” upokorzenie. Zaskakująco pewnym krokiem ludzie Stottsa przeszli się dzisiaj po niezwyciężonym ostatnio Salt Lake City. Portland prowadziło od początku do samego końca, Jazz ani razu nie byli z przodu.
Zaczął Aminu zza łuku,
potem jego tropem podążyli Rain Bros. Drużyna uchwyciła rytm, nie
tracąc go przez 48 minut. Moe Harkless już w pierwszej kwarcie
przeciął 4 podania Jazz i pchał kontrę z kontrą, od czasu do
czasu wtórował mu Chief, na przykład wtedy, gdy wchodził w swój
klasyczny drybling, tym razem skutecznie kiwając Inglesa.
Nieznaczna przewaga po 12
minutach zaczęła rosnąć, bo najpierw Napier po penetracji
obsłużył Davisa, a następnie Collins jako point-center z samego
szczytu tak podał McCollumowi, że w tej sytuacji trafiłby nawet
Stevie Wonder. Nurkić wypędzony przez Goberta z pomalowanego
oddawał te mało roztropne rzuty z 6 metra. Ale trafiał. 53:47 do
przerwy
A potem jeszcze lepiej.
McCollum 8 punktów w półtorej minuty. Lillard znajduje pod koszem
Moe , ten wycofuje do nadciągającego od północy Nurkicia. Bośniak
zaczął nawet ogrywać w low-post Goberta . Nieoczekiwanie żywotny
na obwodzie Harkless kradnie kolejną piłkę, a Aminu z Lillardem „
ty do mnie, ja do ciebie”, bawią się z Jazz w kontrataku. Po
niesłusznie odgwizdanym przez sędziów faulu Francuza na Bośniaku,
gospodarzom puszcza śruba. Lillard punktuje Utah z linii bądź po
irytująco skutecznych, dla rywala, step-backach. Portland 16 mil
przed Salt Lake
Gospodarze próbują
oczywiście wrócić do równowagi psychicznej i gry, ale Blazers
trzymają się mocno. Collins jeszcze raz w roli point-centra,
uruchamia Harklessa, który daje Edowi „do pustaka”. Christian
James „ so beautiful floater” McCollum zaczyna swój taniec. Co
prawda na 3 minuty przed końcem Jazz "schodzą" do 9 punktów
straty, publiczność w uniesieniu wyczuwa crunch, może nawet 12. zwycięstwo, ale C.J mówi "dość". W ciągu 60 sekund milknie całe Utah oraz parę hrabstw w Newadzie i Colorado.
It's cold here in Salt Lake, but @CJMcCollum is the one who put the game on ice. pic.twitter.com/O1qq4izK47— Trail Blazers (@trailblazers) 24 lutego 2018
Niezwykle ważne
zwycięstwo, w tym miejscu sezonu, w którym nie ma już marginesu na potknięcia
Istotne podwójnie , bo odniesione w bezdyskusyjny sposób nad
bezpośrednim rywalem w walce o playoffy. Dawno niewidziana w grze Blazers dojrzałość, pewność siebie, odpornośc na ciosy przeciwnika. Rozważnie, zabójczo skutecznie rozegrana końcówka i to po obu stronach parkietu. Pokaz siły i mądrości oregońskiej koszykówki. Imponujące, że akurat dzisiaj i z tym przeciwnikiem.
Jimmie Butler doznał
kontuzji kolana, Greg Popovich czerpie już z samego dna krynicy
talentów San Antonio. Denver i Nowy Orlean myślą o tym samym , co
Portland. Zachód znów staje się głowną atrakcją tej ligi. Już dzisiaj spotkanie z niby
łatwymi Suns. Ale to wciąż mroźny luty, idealne warunki do
zaliczenia wpadki.
Masakra ta tabela
OdpowiedzUsuńStotts na plus.
OdpowiedzUsuńGregory
Pięknie, dostojnie i spokojnie :D Kto by się spodziewał takiego przebiegu meczu, zawsze liczę na zwycięstwo, ale styl w jakim go odnieśliśmy mnie bardzo pozytywnie zaskoczył...i te 60 sekund CJa w końcówce meczu...piękne :)
OdpowiedzUsuń~Danio
Dolla !!!!!!! MVP
OdpowiedzUsuńGregory