26 lutego 2020

Zielono, nie czerwono

CELTICS (40-17) @ BLAZERS (26-33) 118:106

Wkalkulowana w straty porażka z walczącym w tym sezonie o najwyższe cele Celtics Boston. 

Tylko początek meczu dawał nadzieję na niespodziankę. Blazers narzucili dużą intensywność w grze i nawet objęli prowadzenie. Rywal szybko jednak uporządkował grę, wykorzystując głównie słabą obronę osłabionych kontuzjami Blazers. Patrząc na nasilenie zielonych koszulek na trybunach - lubiana w stanie Oregon drużyna, spokojnie przejęła inicjatywę, ale jakoś specjalnie nie zgnębiła gospodarzy. Mecz co prawda przebiegał pod dyktando gości, ale dobrze się go oglądało - mało fauli i osobistych, dużo udanych rzutów z dystansu, sporo biegania, przechwytów, trochę walki pod koszem. 

Pojawienie się na parkiecie Kantera przypomniało starszym kibicom prehistoryczne, z punktu widzenia obecnej dyspozycji - czasy, gdy Blazers doczłapali się do finału Konferencji Zachodniej. 

Co można znaleźć optymistycznego z tego wieczoru dla kibica Blazers?
- że Hassan i Gabriel trafili trójki
- że ławka rezerwowych rzuciła ponad dwa razy więcej punktów niż w poprzednim meczu
- że Pelicans przegrali z Lakers
- a może że kelnerka, brutalnie zaatakowana przez kastę sędziowską w meczu z NOLA, wróciła do dyspozycji i ze spokojem przyjmowała zamówienia na napoje ….

oby podobna odporność psychiczna na niepowodzenia charakteryzowała cały zespół, który czeka teraz krótka sesja wyjazdowa. 

9 komentarzy:

  1. Anonimowy09:10

    Oshley pogodził się z tym szybko, nigdy nie zamierzał ratować tego sezonu. Może i słusznie, bo gdyby po letnich błędach postanowił zagrać va banque i przeinwestować w jakiegoś Love’a, zachowałby się niczym uczestnik gry w ruletkę, który przegrywając jeden rzut kulką przed kolejnym podwaja stawkę, „bo się przecież szybko odegram i jak dobre pójdzie to nikt nie zauważy, że wcześniej utopiłem trochę grosza”.

    Czasami warto zmienić stół do gry. Oshley powinien uczynić to latem. Ma nadzieję, że będzie podejmował tę próbę z wysokim pickiem w drafcie jako swoim najcenniejszym żetonem. Każdy z tej drużyny, poza Lillardem, powinien być dla innych ekip dostępny w wymianie. CJ i (oby zdrowy) Nurek też. Nawet w pakiecie. Za takiego Embiida (kibicujmy rywalom Sixers w I rundzie play-off) na przykład.

    Ten sezon jest wyjątkowo smutny nie dlatego, że drużyna przegrywa. Nawet nie dlatego, że mamy plagę kontuzji. Najgorsze, że nie powiódł się plan, by kontrakty Bazemore’a i Whiteside’a wymienić na dłuższe umowy lepszych graczy. Jeśli Oshley przegra także kolejne lato, praktycznie cały prime LIllarda, nie licząc poprzedniego sezonu, może zostać zmarnowany.

    Pytanie nr 1: czy Oshley dochodzi do momentu, w którym będzie skłonny rozstać się z wybranymi przez siebie wcześniej w draftach srebrami rodowymi? Pytanie nr 2: czy wożący się w obronie i trafiający 75 proc. wolnych CJ „To Tylko Koszykówka, Trudno, Jutro Też Jest Dzień” McCollum z nowym kontraktem ma taką wartość rynkową, by w większym pakiecie można się było z nim ustawiać w kolejce po grajka kalibru Embiida (tylko przykład, oczywiście skrajnie optymistyczny)? Nie wiem. Wiem, że jedną ze smutniejszych konstatacji tego sezonu jest to, że McCollum nie należy, wbrew przedsezonowemu rankingowi ESPN, do Top13 graczy NBA. Nie jestem pewien, czy obecnie należy do Top30.

    Żeby była jasność: jeśli Damian „To Aż Koszykówka, Nawet Jeśil Jutro Też Jest Dzień” Lillard wróci za chwilę, jeszcze będziemy w tym sezonie szarpać. Ale coś mi mówi, że jego przerwa potrwa prędzej 10 meczów niż 3-4. Mgliste powroty Nurka i Collinsa też są wymowne. Oshley nie chce ratować tego sezonu. Nigdy nie chciał, więc tym bardziej teraz zdania nie zmieni: mamy raptem jedną porażkę mniej od trzynastych w tabeli Zachodu Suns. Jeszcze możemy być w Top10 loterii.

    Czasami, gdy patrzę jak Stotts znów posyła do boju Hezonję kosztem Little’a, myślę, że jemu też bardziej niż na zwycięstwach zależy na tych kilku dodatkowych piłeczkach w komorze maszyny losującej.

    BRoy7

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy09:15

    Ponieważ w tym sezonie nic nie idzie tak jak iść powinno, to chyba oczywiste, że pierwsza część moich wypocin pojawi się jako druga (że też więcej niż 4k znaków nie można tu popełnić - skandal, po co w ogóle sięgać po pióro w takiej sytuacji?;)

    Czego można się spodziewać po drużynie, której mniej więcej dziewiątym graczem w rotacji jest Wenyen Gabriel? Ten sam, który nie łapał się w rotacji Sacramento Kings koszykówki?

    Czego można się spodziewać po drużynie, w której wciąż całkiem poważne minuty grywa Mario Hezonja. Ten sam, który rok temu - nie zakrzywiajmy rzeczywistości kilkoma meczami bez stawki w drugiej połowie sezonu - nie łapał się całkiem momentami do rotacji New York Knicks koszykówki? A za rok, wypluty przez NBA, zagra w Europie?

    Czego można się spodziewać po drużynie, w której opcjami nr 3 i 4 są Hassan Whiteside i Carmelo Anthony, niechciani de facto przez nikogo. Nigdzie. Po prostu. Całkiem powabne, z klasą zbotoksowane byłe top-modelki, mentalnie lub fizycznie grubo po 30, startujące w konkursie piękności z o kilkanaście lat młodszymi konkurentkami, które nie tylko nie potrzebują botoksu, lecz nawet nieszczególnie muszą się malować.

    Czego można się spodziewać po drużynie, której najważniejszymi rezerwowymi są Gary Trent i Anfernee Simons, bez dwóch zdań utalentowani gracze, z których tylko jeden (od raptem miesiąca) może w majestacie prawa wejść do baru, by wypić piwo?

    Czego można się spodziewać po drużynie, której szefowie mimo plagi kontuzji nie zatrudniają nikogo nawet na 10-dniowej umowie i w środku sezonu potrafią skazywać trenera na to, by na centrze musiał wystawić Jaylena Hoarda?

    Otóż spodziewać się można tego, co mamy: mało inspirującej (witaj Melo, witaj Hassan), chaotycznej i rwanej (Trent, Simons, LIttle, Gabriel) gry oraz porażek w starciach z profesjonalnymi drużynami koszykówki.

    Kilkunastodniowy przebłysk geniuszu Lillarda frajdy dał co niemiara - ciary na plecach! - ale ogólnie tylko nieco tylko przypudrował przykrą rzeczywistość. I spowodował, że kibic Blazers ma prawo czuć się jeszcze bardziej sfrustrowany. Drugi po Drexlerze zawodnik w historii tego klubu, który mając w lidze status superstara chce grać w Portland nie ma póki co szans na walkę o cokolwiek i marnuje jeden z 3, 4, optymistycznie na sprawę spoglądając może pięciu lat swojego prime’u. Czyli jakieś 20-25 proc.

    cdn...

    BRoy7

    OdpowiedzUsuń
  3. pdxpl10:46

    "Ponieważ w tym sezonie nic nie idzie tak jak iść powinno, to chyba oczywiste, że pierwsza część moich wypocin pojawi się jako druga (że też więcej niż 4k znaków nie można tu popełnić - skandal, po co w ogóle sięgać po pióro w takiej sytuacji?;) "

    wystarczyło przesłac ten tekst do nas na kontakt, a pojawiłby sie jako osobny wpis,i nie musialbys dzielić go na raty w komentarzach. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. co nie zmienia faktu, ze komentarz jest trafny i całkowicie jak pewnie wiecie zgodny z moim poglądem
      2. autora artykułu proszę o egzegezę fragmentu "kasta sędziowska", czy jest to hiperbola czy tez pojęcie rozumiane wprost

      Usuń
    2. @pdxpl Nadal można (chyba) wrzucić ten text jako osobny art. Chociażby po to, żeby później nie szukać go gdzieś po komentarzach.

      Usuń
    3. Pdxpl06:24

      Czekam na cd. i zgode autora

      Usuń
    4. Anonimowy10:09

      Jeśli macie ochotę to połączyć i zrobić wpis, to ja niczym Chief w koźle i kontrze - nie widzę przeszkód. Żadnych. Swoją drogą: nie sądziłem, że kiedykolwiek zatęsknię za Aminorklessem, ale obserwując jak w tym sezonie Blazers tyrają w obronie miewam i takie myśli. Nawet jeśli z tyłu głowy wiem, że finansowo to było trudne do ogarnięcia, a Amin i tak się spsuł.

      Żeby zaistniała jakakolwiek wartość dodana, chociażby w związku z barkiem Embiida, dopiszę później w wolnej chwili ostatni akapit do wczorajszych przemyśleń, dołączę odpowiednie zdjęcie oraz tytuł i wyślę tak jak pdxpl napisał - na skrzynkę.

      BRoy7

      Usuń
  4. Na plus jeszcze :
    - świetna gra Arizy
    - jak na Blazers sporo łatwych punktów z kontry
    - Andrzej Ogień odpuścił z kasandrycznym opisem :)

    Ktoś pokroju Tatuma by się przydał.W lecie NO mógłby wykazać więcej pragmatyzmu.
    Nawet na BlazersEdge ruszają temat:
    https://www.blazersedge.com/2020/2/26/21153973/cj-mccollum-trade-2020-joel-embiid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można zazdrościć Bostonowi konstrukcji zespołu. Tatum-Brown-Hay dają ogromne możliwości. U nas zespół oparty na niskich ma ogromne ograniczenia. Tym bardziej w lidze zdominowanej przez niskich skrzydłowych.

      Usuń