24 marca 2019

Jak zaczęli, tak skończyli

PISTONS (37-35) @ BLAZERS (45-27) 112:117


Później niż zwykle i w dużym skrócie. O meczu z Pistons w formie expressu wieczornego

Detroit radzi sobie wczesną wiosną całkiem przyzwoicie. W marcu przegrali tylko trzy razy, zaliczając dwie prestiżowe wygrane z Raptors. Dzisiaj w Portland byli w grze do samego końca. Kiedy na niespełna 5 minut przed końcem Andre Drummond akcją 2+1 wyprowadził Pistons na sześciopunktowe prowadzenie, to goście byli bliżsi sukcesu. Blazers postanowili jednak spróbować. Trzy lay-upy Aminu, Harklessa oraz Nurkicia, każdy po asyście Lillarda, nie znalazły odpowiedzi przeciwnika. Dwayne Casey zażądał przerwy. Ustawił zagrywkę na Drummonda, ale pod koszem czuwał Nurkić. Czapa. Curry do Lillarda, a ten za 3 z faulem. Zamiast dwóch punktów gości, 4 dla Blazers.  Jeszcze Galloway zza łuku, trzy punkty straty i Pistons ciągle mogli wierzyć w szczęśliwe dla siebie rozwiązanie. W najważniejszej akcji meczu Dame wybrał się pod obręcz, nie trafił, ale tego dnia nad prawie wszystkim czuwał Aminu. Zbiórka ofensywna i 2 punkty dały RipCity 3 wygraną z rzędu. 

Po bardzo przyzwoitej pierwszej połowie, w której szalał przede wszystkim Lillard z Currym( łącznie 29 punktów, przy zaledwie trzech pudłach), Blazers przygaśli nieco między 35 a 45 minutą. Ostatecznie wyciągnęli jednak końcówkę, wygrywając ostatnie 4 minuty 14:3. Im bliżej końca, tym liderzy zespołu byli lepsi. Chief wygrał piłkę meczową, kończąc mecz z 22 punktami-rekord sezonu. Lillard zapakował w crunch  6. trójkę. Nurkić podciął morale Pistons zdejmując blokiem Drummonda. Blazers kończyli to spotkanie tak skutecznie, jak je zaczęli. Dlatego też wygrali po raz 45. w sezonie. 

Kontuzja McColluma miała spowolnić Blazers. Tymczasem Lillard   gra najlepszą koszykówkę w tym sezonie, trafia-55%fg, najchętniej zza łuku- 16 razy,  kreuje-36 asyst. W tym momencie absolutna  elita ligi. Z długiego stuporu wychodzą Aminu oraz Harkless, Curry udaje Lou Williamsa.  Niezależnie od tego jak mocny jest  rywal znów ciężko złamać ludzi Terry'ego Stottsa.  

W poniedziałek Nets, jeszcze w Rose Garden, a potem ostatnia w tym sezonie podróż na Wschód, zakończona wizytą w Minneapolis. Jest szansa, aby kwietniowemu finałowi rozgrywek przyglądać się bez większych nerwów.

8 komentarzy:

  1. Anonimowy20:28

    Clippersi na 5 LOL.
    My na 4, Clippersi na 5 i DEN na 1. Niech tak to sie skonczy.

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej wątpię, myślę że Utah LAC przeskoczy ale może PTB przeskoczą Rockets i LAC będzie na 6...

      Usuń
  2. Anonimowy05:57

    Fuck ale Nurk sie połamał fuck

    LaMarcus

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy06:19

    Koniec...

    OdpowiedzUsuń
  4. PrzemoW07:15

    Masakrycznie to wyglądało :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy08:03

    Co się stało

    poskus

    OdpowiedzUsuń
  6. Nurkic połamany podobnie jak George parę lat temu

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy09:41

    Szkoda chłopaka. Nie ma co więcej pisać

    MFA

    OdpowiedzUsuń