21 marca 2019

Porażki konkurentów

MAVERICKS (28-43) @ BLAZERS (44-27) 118:126

Niepokonane od tygodni San Antonio przegrało z Miami. Oklahoma poległa z Toronto. Ale co najważniejsze - Houston sensacyjnie przegrało po dogrywce z Memphis.
To otwiera drogę do walki o trzecią lokatę na Zachodzie, która może w kontekście pierwszej rundy ma mniejsze znaczenie, ale już w drugiej może dać łatwiejszego rywala. Blazers znając wyniki z innych parkietów stosunkowo bezproblemowo poradzili sobie ze sprawiająca w tym sezonie tyle kłopotów ekipą z Dallas.

Pod nieobecność McColluma cały ciężar prowadzenia gry spadł na barki Lillarda. Ten próbuje kreować kolegów z drużyny, co skutkuje znakomitym bilansem asyst. Ale jak przychodzi widmo utraty prowadzenia to sam punktuje. Tym razem rozprawił się z rywalem w trzeciej kwarcie, trafiając cztery trójki z rzędu i to takie z gatunku "lillardowych".
Jeżeli kogoś jeszcze warto pochwalić za ten mecz to z pewnością Setha Curry: 20 punktów przy 50% skuteczności przyczyniło się do przetrwania trudniejszych minut "bezlillardowych". A jeszcze załatwił darmową wyżerkę na czwartą kwartę:
Minuty na przełamanie dostał Layman. Początkowo niewidoczny, w drugiej połowie trochę się rozkręcił.

Słabszy występ odnotował natomiast Collins. To podczas jego pobytów na parkiecie rywal łapał kontakt: w połowie drugiej kwarty nawet wyszedł na prowadzenie, a w końcówce doszedł na dystans przyprawiający Stottsa o palpitację serca.
Wszyscy pozostali w Moda Center zajęli się jednak bardziej pożytecznym zajęciem, czyli fetowaniem Dirka Nowitzki, którego zapamiętamy z wielu wspaniałych meczów na parkiecie w Portland. Ileż to razy po jego trójkach opadały nam ręce.

Jedynie Leonard nie dostał zaszczytu występu w tym meczu, ale jak widać humor mu dopisuje:

8 komentarzy:

  1. https://zkrainynba.com/damian-lillard-ludzie-nie-doceniaja-blazers/

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy15:21

    Wszyscy wierzymy w Collinsa, ale naprawdę nie uważam by w tym sezonie zagrał punktowo/zbiorkowo jak Kanter dzisiaj. Wiadomo obrona robi swoje, ale też juz dawno nie przypominam sobie mega meczu w obronie Collinsa (taki super mecz to chyba inauguracyjny). Lillard to inna liga, top3 PG w NBA. Jesteśmy zbyt solidni by odpaść w pierwszej rundzie. Denver nie dogonimy, ale Houston jest szansa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, bloki Collinsa, kiedy gna za rywalem przez całe boisko, to można oglądać do znudzenia. I chyba takie bloki jako gamechangery są istotne dla zespołu.
    Curry - więcej minut - lepsza gra. On jest genetycznie obciążony dobrym rzutem za trzy, dajta mu rzucać więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. A co dla Ciebie oznacza mega obrona? Bo dla mnie Collins sama obecnością pod koszem robi różnicę, np . wydatnie pomógł w odwróceniu przebiegu wydarzeń w meczach z pels i pacers.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio sporo sie pisze o tym, iz NBA traci na ogladalności a gra wciąż jest rozbudowywana w kierunku ofensywy

    Tymczasem większość punktów jest przyjmowana dosyć cicho a każda fajna akcja obronna od razu z wielkim entuzjazmem. Chyba to wszystko w tym kierunku powinno isc (równoważenia widowisk z obu stron parkietu)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda na to że będziemy rozpoczynać PO na własnym parkiecie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładna sieczka, okc odpoczywa i awansuje z 8 na 5

    Jeszcze trochę i zagramy z LAC w PO

    OdpowiedzUsuń
  8. PrzemoW22:02

    To dziś kibicujemy Toronto i SAS :)

    OdpowiedzUsuń