Po zdecydowanych porażkach na parkietach najlepszych drużyn Konferencji Zachodniej (GSW, OKC, SAS), wśród fanów Blazers - przynajmniej tych polskich - ponownie rozgorzała dyskusja o sensowności udziału w tegorocznych Play-Off. Wizyta u przeciętnych - acz przed sezonem dużo częściej typowanych do czołowej ósemki od Portland - New Orleans Pelicans miała dać przynajmniej częściową odpowiedź, czy myśl o zmniejszeniu determinacji utrzymania wysokiej lokaty nie zakwitła również w obozie TrailBlazers.
Początek meczu to pełna koncentracja przekuta na stuprocentową skuteczność: Plumlee wsad, Lillard trójka, McCollum 2+1, ponownie Plumlee, McCollum za trzy, Aminu dwa osobiste, Aminu trójka, Vonley 2+1, McCollum trójka - 24 punkty w niespełna 6 minut to nawet na tak słabą obronę NOP wynik godny odnotowania. Co zrobili gospodarze po takim początku? Skorzystali z tajnej broni w postaci byłych graczy Blazers: na parkiecie pojawili się Frazier i może już słabiej pamiętany Babbitt. Jak wiadomo czym bardziej niedoceniany w Portland gracz, tym większa kariera po transferze (przykład Bartona jest tutaj najlepszy) w nowej drużynie. Przewaga stopniała, ale głównie dzięki skuteczności Andersona.
Druga kwarta to "one Henderson show" - szybkie 14 punktów i przewaga sięgnęła 20 punktów. Nawet siedzący na ławce Damian Lillard nagrodził grę kolegów eleganckimi brawami.
Od tego momentu goście kontrolowali sytuację utrzymując kilkunastopunktową przewagę. Nic nie zapowiadało końcowych emocji.
Na 8 minut przed końcem przypomniał o sobie trójką Frazier zmniejszając przewagę do jednocyfrowej, a chwilę później doszło do zamachu na życie Lillarda ze strony Perkinsa. Co prawda "zamachowiec" wyleciał z parkietu, zdołał uciec przed wściekłością Plumlee, ale całe zdarzenie rozregulowało maszynę Terrego Stottsa. Po dwóch rzutach 3-punktowych Holiday'a Pelicany wyszły na prowadzenie na 3 minuty przed końcem. Wizja frajerskiej porażki zajrzała w oczy fanom Blazers, za wyjątkiem tych którzy zaczęli ponownie śnić o liście ewentualnych wzmocnień z draftu. Ale po raz kolejny w tym sezonie Lillard i spółka pokazali że celem rywalizacji sportowej powinny być zwycięstwa.
Mecz rozstrzygnął się w ostatniej minucie, którą zapoczątkował trafiony rzut za trzy McColluma. Później zlitował się nad swoją jeszcze niedawną drużyna Frazier, a Lillard skutecznie wyegzekwował cztery rzuty osobiste. Pożegnalna trójka Holiday'a (30 punktów w tym meczu) na 5 sekund przed końcem nie mogła już nic zmienić.
Już jutro, w niedzielny wieczór niezwykle istotny pojedynek z Dallas. Któż przed sezonem spodziewał się, że pod koniec marca będziemy z ekipą Matthewsa walczyć o jak najlepsze miejsce przed Play-Off?
Blazers nie tankują!
OdpowiedzUsuńZłapałem się dzisiaj oglądając SAS-GSW, że bardzo kibicuję Aldridgowi żeby zdobył pierścień w tym roku. Sam się zdziwiłem ;)
OdpowiedzUsuńHOU przegrali, Jazz przegrali, tylko LAC nie dali rady Z-BO, ale jest dobrze, wszystko układa się o naszej myśli. Dzisiaj w Dallas trzeba to wygrać, choćby Kaman miał zagrać 30 minut
OdpowiedzUsuńJednak szkoda ze nie tankuja bo moze bilety bylyby tansze. A tak szlagier z 76 to ostry wydatek...
OdpowiedzUsuńz wypłaty z kuponu sobie odbijesz;)
UsuńZaskocze wszystkich jak napisze, ze nie wygralismy przez Damiana?
OdpowiedzUsuńJego nieprzemyslane selekcje rzutowe.
Karol PTB
Kurcze czyżby Lillard właśnie teraz rozpoczął tankowanie...
OdpowiedzUsuńnie zaskoczysz. spartolil jak junior.
OdpowiedzUsuńposkus
Rany, mając remis, czas i 13 sekund do końca trzeba rozegrać coś dużo lepszego niż kontestowana trójka. Obrona naszych guardów w tym meczu kryminalna.
OdpowiedzUsuńZla decyzja trenera o sposobie rozegranua ostatniej akcji. Mozna bylo penetrowac strefe podkoszowa po zaslonie i liczyc na faul, zagrac pickandrolla z Plumlee, wyprowadzic CJ albo Crabbea po zaslonie na wolna pozycje. Zamiast tego postanowilismy zaistniec w mediach buzzer beaterem.No i zemscilo sie to w dogrywce. Nie mozna tak frac ostatniego posiadania na zwyciestwo.
OdpowiedzUsuńSzkoda,ale momenty były...
OdpowiedzUsuńfaktycznie-ten mecz przegraliśmy nie wykorzystując .13 w Q4
Uwaga podaje klasyfikacje koncowa abysmy sie nie denerwowali
OdpowiedzUsuń5. Memphis 43-39
6. Blazers 43-39
7. Utah 41-41
8. Houston 41-41 (lub odwrotnie)
9. Dallas 40-42